Wszyscy goście, którzy przychodzą do naszego zagraconego mieszkanka, mają zagwozdkę - czemuż, u licha, zużytą herbatę wystawiam na parapecie zamiast wyrzucić? Przecież już została zaparzona i to wielokrotnie! Czyżby jakiś recykling? Potajemnie dorzucam zużytą herbatę do pojemniczków i parzę w nieskończoność?
Recykling - tak. Jednak nie po to, żeby ponownie zaparzyć. Ususzoną wrzucam do siatki
razem z ususzonymi płatkami kwiatów, liśćmi mięty i innymi takimi. Świekra kazała.
Po co?
Po poduszkę!
Kiedy uzbieram pełną siatkę, liści będzie akurat tak dużo, żeby je zapakować w płócienny worek, zaszyć i wsadzić w poszewkę. Poduszki takie robi się w wielu domach w Yunnanie. Chętnie dodaje się liście miłorzębu japońskiego, suszony jaśmin czy chryzantemę. Trzeba tylko pamiętać, żeby co roku wymieniać wnętrze poduszki, bo roztocza i inne paskudztwa się tam mogą zalęgnąć.
Dla leniuszków, którym się nie chce zbierać herbaty i innych suszków, niektóre firmy pościelowe zaczęły produkować herbaciane poduchy. Można więc kupić. Ale skoro i tak codziennie parzę herbatę...
Ja tez zbieram zuzyte fusy zielonej herbaty i jak wyschna to dodaje do kociej kuwety. Naturalny odswiezacz.
OdpowiedzUsuńNigdy nie przestanie mnie zadziwiać, ile rzeczy nadaje się do powtórnego wykorzystania, jeśli się tylko ruszy głową :)
UsuńTak z ciekawości - nie lepiej byłoby przechowywać toto w czymś przewiewnym?
OdpowiedzUsuńWyraźnie nie mam talentu do zdjęć: wygląda jak wsadzone do plastykowej torby, a torba nie dość, że jest papierowa, to jeszcze dziurawa, więc jest najprzewiewniejszym cosiem, jaki mam w domu...
Usuń