Jeśli macie wolne dwie godzinki, serdecznie polecam filmową adaptację jednego z opowiadań Teda Chianga, tę o językach i o tym, jak postrzegamy świat. Opowiadanie jest genialne, a film niewiele mu ustępuje. A może nie tyle ustępuje, co jest swobodną interpretacją - niekoniecznie gorszą, tyle że kładącą akcenty w innych miejscach.
PS. Ktokolwiek "przetłumaczył" na polski tytuł jako Nowy początek, winien się smażyć w piekle.
PS.2. Dziękuję, Tato, za polecajkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.