Nie brzmi apetycznie, wiem. Ale tu nie chodzi (całe szczęście!) o prawdziwe pryszcze, a o kluseczki z ciasta pszennego, które stanowią najważniejszy element tej zupy. Co może zresztą prowadzić do zabawnych nieporozumień, ale o tym za chwilę. Mamy więc kluseczki, "pryszcze" w zupie. Jakiej? Jaka podleci. Wodzionka, wywar na żeberkach czy innych kościach, rosół, pomidorówka, a nawet rybna. Dawniej w północnych Chinach była nieodłączną częścią kolacji albo wręcz synonimem kolacji - to już zależało głównie od stopnia zamożności domu. Kluski, żeby się najeść plus zupa, żeby się rozgrzać, a jak się dobrze uda, to też mięso i warzywa, żeby było smaczne i pożywne. Dopiero później weszła na salony, czyli do restauracji z północnym jedzeniem - na południu się takiej nie uświadczy. Jednak w wersjach restauracyjnych oczywiście nie jest już bieda-zupą na gwoździu, a atrakcyjnym, mięsno-warzywnym wywarem o wyrazistym smaku. Pewnie każda restauracja podaje odmienną wersję... i właśnie stąd te nieporozumienia. Otóż ja na przykład dawniej znałam zupę pryszczową jako coś zbliżonego do polskiej pomidorówki z lanym ciastem - taką mnie karmili koledzy z Shandongu. Ponieważ wszystkim moim polskim gościom, tęskniącym za rodzimą kuchnią, bardzo ta zupa smakowała, zaprowadziłam raz w Pekinie czwórkę Polaków do nieznanej mi wcześniej knajpy z lokalną kuchnią, ponieważ reklamowała się, że ma pryszczówkę. Miała. Klusek było, owszem, sporo, ale pływały one we wrzątku mocno doprawionym pieprzem...
Dlatego warto dopytać - na mięsie czy wege, co jest dodane, jaki jest jej główny składnik i tak dalej. Albo po prostu zrobić ją w domu bo to przecież żadna sztuka.
Składniki:
- Wieprzowina w paseczkach albo np. porcja rosołowa czy też żeberka - w zależności od tego, czy mamy czas długo gotować, czy nam się spieszy. W wersji wege wystarczy pominąć.
- Dodatek umami: pokrojone w paseczki grzyby albo pomidory, albo jedno i drugie.
- 300 g mąki pszennej + ok. 130 ml zimnej wody
- zielona cebulka
- rozkłócone jajko
Wykonanie:
- Ugotować wywar albo - jeśli korzystamy z samego mięsa w paseczkach, obsmażyć je najpierw.
- Obsmażyć pokrojone w paseczki grzyby lub/i pomidory i dodać je do wywaru albo obsmażać je po prostu w tym samym woku, w którym smażyliśmy mięso. Jeśli jest to ta druga opcja, po obsmażeniu należy dolać tyle wody, ile zupy chcemy otrzymać (ja zazwyczaj mierzę ilość miseczkami, w których będziemy jeść).
- Zagotować i doprawić solą oraz pieprzem.
- W międzyczasie mąkę połączyć z wodą. Mieszać pałeczkami, aż zrobić się kostropate ciasto, takie wałeczki, jakie zostają na rękach po zagniataniu ciasta. No, pryszcze. Woda powinna być chłodna, nie może jej być za dużo i trzeba ją wlewać powoli, cały czas mieszając - dzięki temu pryszcze będą malutkie i się szybko ugotują. Jeśli zrobią się zbyt duże, to będą się rozlatywać na zewnątrz, podczas, gdy środek będzie jeszcze surowy. Tymczasem złotą zasadą zupy pryszczowej jest to, żeby pryszcze ugotować szybko, żeby zupa się nie zrobiła od nich sztywna i brzydka w kolorze.
- Pryszcze wrzucić na gotującą się zupę i gotować je, aż przestaną być surowe - najwyżej kilka minut - ciągle mieszając.
- Powoli wlać na gotującą się zupę po pałeczkach rozkłócone jajko. Powinno od razu się ściąć.
- Na sam koniec dorzucić drobno posiekaną zieloną cebulkę. Zupa gotowa.
Wszystkiego najlepszego z okazji światowego dnia makaronu!
Tutaj poczytacie o ramenie.
Będzie próbowane :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zasmakuje :) To kolejna z moich ulubionych zup na winie ;)
Usuń