Tak duzo juz o tym filmie napisano, ze chyba nie ma co sie wysilac.
Uwiodla mnie muzyka. Zdjecia. Para glownych bohaterow. Gra w majianga z tym wszystkim co bylo w tle. Przemiana bohaterki z gowniary w kobiete. Chinski Bogart z tym wszystkim, za co sie kocha Bogarta. Jej milosc. Jej poswiecenie, zawsze, dla wszystkich, nigdy nic dla siebie. Kiedy wreszcie cos dostala to sama siebie za to ukarala.
Pol godziny mialam gule w gardle. Plakalam. A po wyjsciu z kina swiat mial inne kolory.
Pojde na to raz jeszcze.
Aha.
Mowi sie tyle o scenach seksu w tym filmie. Sa potrzebne, wlasnie takie, jakie sa, poniewaz ona musi o nich opowiedziec, my musimy jej uwierzyc, a Stary Wu musi uciec.
Wstrzasnela mna scena gwaltu.
Wstrzasneloby mna morderstwo, ale za dlugo trwalo.
Piekna byla scena w japonskiej knajpie.
Okropna byla scena, kiedy on opowiadal jej o pracy.
Pamietam wszystkie sceny tego filmu. Ergo: nie bylo niepotrzebnych.
Pojde jeszcze raz. Musze.
Podobał Ci się?? Moim zdaniem był bez-na-dziej-ny.... Żałuję, że zmarnowałam na niego czas i pieniądze :[
OdpowiedzUsuń