Istnieje w Chinach i Wietnamie specjalny typ budowli, rodzaj pagody niezwiązanej z buddyzmem. Zwać się może Pagodą Pism 文笔塔, Pagodą Czubka Literatury 文峰塔, Pagodą Światła Literatury 文光塔 albo po prostu Pagodą Wenchanga (czyli któregoś z Bóstw Literatury) 文昌塔. Zasady ich budowy były związane z fengshui. Mogły być bardziej lub mniej lokalne, to znaczy poprawiać fengshui stolic, prowincji, województw, powiatów czy wiosek. Jak poprawiać? Otóż jeśli ktoś z danego miejsca ścinał się na egzaminach mimo - wydawałoby się - dobrego przygotowania, należało na jakimś pagórku wybudować pagodę tak, by jej szczyt stał się najwyższym punktem w okolicy. Jeśli nie było w okolicy pagórków, mogła też stać na płaskim, ale musiała być odpowiednio wysoka. Dzięki temu fengshui zmieniało się tak, że lokalsi zaczynali dobrze zdawać cesarskie egzaminy.
Wąskie i wysokie na podobieństwo pędzla do kaligrafii, były te pagody zazwyczaj budowane z kamienia. Mogły mieć od trzech aż do kilkunastu metrów wysokości. Przy bardzo sprzyjających warunkach w ogóle nie trzeba było budować pagody: wystarczył szczyt w odpowiednim kształcie, nazwany Szczytem Pism 文笔峰, by zapewnić szczęście w egzaminach. Na te największe można się wspiąć - ponieważ powstawały na najwyższych pagórkach, widok bywa ładny. Te mniejsze nie są puste w środku, nie mają schodów i nie nadają się do zwiedzania; czasem przed pagodą znajduje się posążek któregoś z pięciu Wenchangów wraz z kadzielnicą na trociczki. W miejscach, w których utrzymała się wiara w Wenchanga, nadal pielgrzymują do nich uczniowie i studenci, próbujący sobie wymodlić powodzenie w egzaminach, tak jak w innych miejscach chadzają do regularnych świątyń ku czci Wenchanga 文昌阁 bądź Kuixinga 魁星楼.
Jako, że Północ czci Konfucjusza, a Południe Wenchanga, Pagody Literatury są najbardziej popularne na południu. Z dzisiejszej perspektywy pokazują nie tylko aspiracje miejscowej ludności - chcemy zdać egzaminy cesarskie, budujemy pagodę! - ale również jej... bogactwo. Cóż, tylko zamożne wioski albo wioski będące małą ojczyzną choć jednej rodziny, której się naprawdę powiodło, mogły sobie pozwolić na zbudowanie takiej pagody. Dlatego częściej spotyka się Pagody Literatury należące do województwa czy całego powiatu niż do jednej wioski - ich stawianie bywało dofinansowywane przez lokalne władze.
Jako, że Heijing był wyjątkowo zamożnym miasteczkiem, też sobie machnęli taką pagodę. Spacer do niej i z powrotem zajął nam około trzech godzin w ostatni dzień wycieczki. Właściwie to nie spacer, a normalna, regularna wspinaczka.
![]() |
Uwielbiam Heijing m.in. za to, jak dobrze są tu oznaczone szlaki turystyczne. |
![]() |
Pierwszy kawałek drogi był jednocześnie fragmentem dawnego Szlaku Końsko-Herbacianego |
![]() |
widoki zapierały dech w piersiach |
![]() |
O, już widać z daleka naszą pagodę! |
Nasza pagoda powstała za panowania cesarza Qianlonga czyli w połowie XVIII wieku. Co ciekawe, całkiem wbrew tradycji nie znajduje się na szczycie góry, a mniej więcej w jej połowie, na wysokości 1904 m.n.p.m. Trzynastu jinshi jednak nie przeszkodziło to w awansie społecznym, czyli fengshui nie zostało naruszone.
Była to pierwsza Pagoda Literatury odwiedzona przeze mnie z Tajfuniątkiem. Postanowiłyśmy odnaleźć inne yunnańskie miejsca kultu Wenchanga, wychodząc z założenia, że Panu Bogu świeczkę i Wenchangowi ogarek - wszystko, co się da zrobić, żeby Tajfuniątku dobrze szły egzaminy. Jak na razie działa - testy na koniec pierwszego półrocza poszły może nie wybitnie, ale zadowalająco ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.