To moja wończa. Na naszym balkonie kwitnie ona jak rok długi, ku mojemu ogromnemu szczęściu.
Po chińsku ma ta roślina dwie nazwy:
- 木樨 mùxī czyli dosłownie drzewna wończa (bo sam drugi znak teoretycznie by wystarczył). Dziś oficjalnie trafi na moją listę fałszywych przyjaciół.
- 桂花 guìhuā - stosowane zarówno do całego drzewa, jak i do samych kwiatów. W dosłownym tłumaczeniu: kwiat cynamonu.
Oprócz tego, że cieszy oko i rozsiewa cudną woń, jest stosowany do aromatyzowania herbat i innych produktów spożywczych, a także w tradycyjnej medycynie chińskiej - do odśluzowywania i do stabilizacji przepływu krwi, a także do pozbycia się brzydkiego zapachu z ust.
Po takim wstępie zrozumiecie, dlaczego tak mnie zaskoczyła nazwa potrawy, ujrzana w menu jakiejś knajpy z dziesięć lat temu: 木樨肉 mùxīròu lub 木须肉 mùxūròu to tradycyjna potrawa z Shandongu... która wcale nie zawiera kwiatów wończy! Składa się z chudej wieprzowiny w plasterkach lub paseczkach, jajka, czarnych uszaków bzowych i ewentualnie innych dodatków - np. ogórka czy żółtych kwiatów liliowca. Najpierw smaży się jajecznicę i przekłada na talerz, potem dosmaża się inne elementy - mięso i przyprawy typu cebulka czy imbir, potem namoczone wcześniej grzyby i kwiaty czy też inne dodatki. Całość się miesza z usmażoną wcześniej jajecznicą. Jest to "mięso z wończą" względnie "mięso z wąsami" - przy czym za wończę służy nam właśnie biało-żółta jajecznica. Nazwa wzięła się ponoć tyleż z podobieństwa estetycznego, ile z wielkiej niechęci ludzi Północy do używania słowa "jajo" - przecież wiele obelżywych słów jest z jajem związanych. Dlatego szukają innych nazw na ten jeden z podstawowych produktów spożywczych, a porównanie jajecznicy do wończy wygrywa. Tam nawet na zupę z roztrzepanym jajkiem mówi się właśnie 木樨汤 zupa wończowa.
To jednak nie koniec skojarzeń kulinarnych. Mieliśmy w Kunmingu świetną sieciówkę niedrogich gorących kociołków. Sieciówka ta nazywała się Aromatyczne jak wończa 香如木樨. Mieszkaliśmy koło jednego z licznych punktów. Niedawno jednak knajpka splajtowała, na co żywo zareagował ZB i zaczął przywoływać wspomnienia - pamiętał bowiem czasy, kiedy tę knajpę zakładano. Gadka-szmatka, a tymczasem Bardzo Zła Żona zapytała podstępnie, czy ZB pamięta, jak się nazywała ta knajpa i skąd pochodziła nazwa. Tak, pamiętał nazwę... ale pojęcia nie miał, co to jest "musi" 木樨. Wiedział tylko, że pewnie jakaś roślina. Drzewiasta - bo to widać po znakach. Nie wierzył, gdy mu powiedziałam, że to to samo, co 桂花 i w dodatku bardziej tradycyjnie, bo właśnie 樨 jest podstawowym znakiem wończy. Sprawdził. Pokiwał z uznaniem głową.
Kilka dni później pyta, czy znam takie danie, które się składa ze smażonych jajek i mięsa. Uśmiecham się czule i opowiadam całą historię, jak to jajecznica w tym daniu wygląda zupełnie jak kwiaty wończy, bla bla bla.
Powinien już się przyzwyczaić, że ja po prostu kocham chiński i oczywiście, że wchłaniam takie - nomen omen - smaczki jak gąbka. Ale i tak został siedzieć z rozdziawioną twarzą.
Nie pierwszy raz. I nie ostatni!
PS. Oczywiście, że teraz opowiada tę historię w ramach anegdotki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.