Czasem we trójkę nie jesteśmy w stanie przejeść ugotowanego bez dodatków taro. Trudno się dziwić - tutejsze taro mogą być tak małe jak ziemniaki, albo ważyć kilogram. Takie kilogramowe taro bywa tańsze od tych małych. A że ja jestem mistrzem kuchennego recyklingu, chętnie je kupuję. Gotuję całe, a z resztek robię purée. Nie jest to jednak zwykłe purée! Zobaczcie sami:
Składniki:
- ugotowane taro
- mleko
- odrobina cukru
- czarny sezam
- Taro zgnieść na purée.
- Włożyć purée do garnka z grubym dnem, dodać cukier i trochę mleka - tyle, żeby po wymieszaniu purée miało konsystencję gęstej śmietany.
- Gotować na bardzo małym ogniu, ciągle mieszając, by taro nie przywarło. Gdy się zagotuje, wyłączyć.
- Podawać na gorąco, posypane czarnym sezamem. A gdy jest tak gorąco, jak dziś w Kunmingu - podawać schłodzone jak budyń.
Sponsorem dzisiejszego przepisu jest słówko 熬 āo - gotować coś na małym ogniu.
Słowo to jest również używane pozakulinarnie. Oznacza wtedy wytrzymywać coś, znosić, przecierpieć. Np. zarwać noc to 熬夜. Ja to sobie skojarzyłam z gotowaniem żywej żaby w garnku tak, żeby nie wyskoczyła i z powolnym narastaniem cierpienia. Znak zapamiętałam bez trudu :D
Na mleku krowim czy można użyć tez roślinnego? :)
OdpowiedzUsuńmy używamy krowiego, ale pewnie z roślinnym też się da :)
UsuńTaro, mleko, cukier i po prostu? Same węgle prawie. Niezbyt ciekawe. Tuczące. Owoców byś dodała chociaż. Wanilii trochę.
OdpowiedzUsuńTaro jest dość kaloryczne, ale w rozsądnych ilościach bardzo zdrowe. Dobrze uzupełnia potas i zawiera sporo błonnika. Jako deser podawany raz na jakiś czas na pewno nie zaszkodzi. No i jest pyszne :)
UsuńA, i jeszcze - niby co takiego niezwykłego jest w tym puree? Chyba brak masła? Identiko robi się puree z ziemniaków i wszelkich innych podobnych papkowatości. Zwyklizna. Posypać można czem tam kto lubi.
OdpowiedzUsuńMożna :) Według mnie jest niezwykłe.
UsuńZjadłoby sie :) gdzie znaleźć wiecej o taro?
OdpowiedzUsuńwikipedia? ;)
UsuńZa Wiki: „zawierają dużo skrobi (nawet do 98%)[5] oraz witamin z grupy B, lecz przed spożyciem należy je długo gotować lub piec, aby wyeliminować igiełkowate kryształki szczawianu wapnia, które działają drażniąco na układ pokarmowy.”
OdpowiedzUsuńA Ty piszesz, żeby krócej gotować, żeby te plastry itd.
W przypadku taro mniej więcej kwadrans do dwudziestu minut wystarczą, by nie było surowe. Ja doradzam gotowanie 20-30 minut w zależności od wielkości. Nie polecam rozgotowywać, ponieważ wtedy ciężko się je kroi na plastry. W wikipedii napisane jest o bulwach bardzo dużych, do 6 kilogramów. Takie na pewno trzeba bardzo długo gotować lub piec; mniejszym sztukom potrzeba mniej czasu, a ja te większe i tak kroję.
UsuńNie chodzi mi stricte o te plastry - merytoryczny nacisk (w ich kontekście) kładę na szkodliwy szczawian wapnia. „Plastry” wykluczają długie gotowanie w celu pozbycia się ww.
UsuńDla mnie długie gotowanie nie oznacza rozgotowania.
UsuńDobrze, że ta dyskusja toczy się po polsku! Gdyby Azjaci dowiedzieli się, że plasterkowane i krótko obrabiane termicznie taro jest szkodliwe, niechybnie wszystkie firmy produkujące chipsy z tego warzywa zbankrutowałyby w ciągu kilku miesięcy.
Usuń