Kiedy po upadku ostatniej dynastii Chin do władzy doszła partia narodowa Guomindang, wydawało się, że nadejdą dobre czasy. Partia ta obiecywała przecież wolność prasy i głoszenia poglądów a także nietykalność polityków innych opcji. W praktyce policja Guomindangu robiła naloty na domy oponentów, ze szczególnym uwzględnieniem członków Chińskiej Ligi Demokratycznej. Początkowo ograniczali się do plądrowania domostw i zastraszania mieszkańców, im bardziej jednak bali się o własne tyłki - to znaczy im bardziej komuniści i inni oponenci rośli w siłę - tym bardziej drastycznych środków używali. Gdy wrzała wojna, narodowcy imali się już wszelkich sposobów.
W Kunmingu niechęć narodowców do demokratów zaczęła się od zamknięcia prodemokratycznych gazet. To pociągnęło za sobą falę protestów ze strony inteligencji i studentów. Protesty zostały spacyfikowane bardzo drastycznie, co najlepiej widać na przykładzie młodego Li Gongpu.
Li urodził się w 1902 roku w biednej rodzinie z Jiangsu. Ambitny i pracowity, zdołał pójść drogą edukacji - w 1925 roku wstąpił na uniwersytet. Tam zaraził się myślą Sun Yat-sena i "nową kulturą". Wstąpił do Guomindangu; niedługo w nim jednak wytrwał - już wtedy ideowo nie całkiem mu było z tą partią po drodze. Jeszcze bardziej oddalił się od nacjonalistów po dwóch latach studiów w Stanach - studiował oczywiście nauki polityczne. Gdy skończył studia, pojechał jeszcze zweryfikować nowo nabytą wiedzę w Nowym Jorku i Europie, by w 1930 roku wrócić do Chin. Praca redaktorska, której się wówczas podjął, pomagała mu krystalizować i głosić poglądy polityczne: "skończyć z wewnętrznymi wojnami!", "wypuścić więźniów politycznych!". Nie podobało się to narodowcom, oj nie. Li wraz z szóstką podobnych mu zapaleńców, chcących ocalić własny kraj, wpakowano po prostu w 1936 roku do więzienia. Mieli jednak narodowcy tyle przyzwoitości, żeby ich wypuścić, gdy zaczęła się wojna z Japonią (1937) i zająć poważniejszymi sprawami...
Nie koniec to jednak problemów Li. W 1938 zdarzyło mu się spotkać z komunistyczną śmietanką śmietanki z Mao na czele. Kolejne projekty edukacyjne zaczął realizować już pod egidą komunistów.
W 1941 roku Li trafia do Yunnanu i organizuje Młodzieżowe Towarzystwo Czytelnicze i wydaje "Młodzieżową Gazetę", a już rok później stwarza Księgarnię przy Północnej Bramie, by apostołować marksizm i leninizm. I ta ścieżka okazała się ślepa. Gdy w 1944 roku w Kunmingu powstaje yunnański oddział Chińskiej Ligi Demokratycznej, Li staje się jednym z jej najważniejszych członków. Jest pracowity, nie osiada na laurach: zaczyna wykładać na Uniwersytecie Yunnańskim, a później organizuje i w Chongqingu uniwersytet, który ma być kolebką nowego, wykształconego społeczeństwa (początek 1946 roku). Bulwersujące, prawda? Tak bezczelnie działać społecznie! Zostaje więc bardzo dotkliwie pobity i niedługo wraca do Kunmingu, zapewne w obawie o własne życie. Ucieczka ta nic nie daje. 11 lipca 1946 roku zostaje postrzelony w brzuch przez agentów Guomindangu, gdy wychodzi z żoną z teatru; dzień później umiera od rany w uniwersyteckim szpitalu. Miał wówczas zaledwie 44 lata.
Był to cios nie tylko dla Ligi, ale i dla wszystkich intelektualistów w Kunmingu. Bardzo tą śmiercią poruszony był przyjaciel Li i słynny poeta - Wen Yiduo. Wygłosił on nad grobem przyjaciela słynny "Ostatni wykład", zapewne nie podejrzewając nawet, że gorzkie słowa, jakimi opisze przyczyny nagłego odejścia Li, sprawią, że sam zostanie zamordowany przez tychże agentów jeszcze tego samego popołudnia. Pozostali członkowie Ligi Demokratycznej znaleźli schronienie w konsulacie USA w Kunmingu.
Dziś miejsce, w którym został zamordowany Li, zostało upamiętnione w ten sposób:
Kiedy jednak zapytałam kilku całkiem dobrze wykształconych Yunnańczyków, czy wiedzą, kto zacz - większość nie wiedziała. Części coś tam kołatało, że profesor i że zamordowany przez narodowców, ale dlaczego zamordowany i co to w ogóle za człowiek - tego już nikt nie wiedział. I tylko nie wiem, czy te kwiaty, które pojawiają się czasem przed pamiątkową tablicą, przynosi jakiś specjalnie wyznaczony członek partii, czy ktoś, kto naprawdę pamięta, dlaczego umarł Li Gongpu.
Przerażają mnie te wszystkie sytuacje polityczne... W głowie mi się zupełnie to wszystko nie mieści :( jak można kogoś zabić, bo jest z innej partii...
OdpowiedzUsuńTeraz jest lepiej tylko z pozoru... :(
UsuńTo wszystko się nadal dzieje, tylko mało słychać... W Kambodży niedawno został zastrzelony członek opozycji...
Usuń