Uwielbiam mango. Musi być oczywiście dojrzałe, doskonałe do mango float czy innego koktajlu. Albo całkiem surowe, zielone - do dajskiej sałatki na ostro. Tak czy owak - w sezonie w domu mango musi być. Howgh.
Idziemy na targ, weseli, słoneczni. Napomykam ZB, że musimy jeszcze kupić mango. On, świadomy, że w ciągu ostatniego miesiąca zjadłam tych owoców nieprzebrane ilości, mówi, że mango to oczywista oczywistość, że mango to przecież król owoców tak jak lew jest królem dżungli i że wszystkie owoce mu się kłaniają.
I w tym momencie nasz wzrok padł na banany.
To, że po tej salwie śmiechu Kunming nadal stoi, uważam za dowód łaskawości boskiej.
Tak więc, moi mili, gdyby kiedyś dzieci pytały Was, dlaczego banany są pogięte, wiedzcie, że to dlatego, że się pokłoniły mango i już im tak zostało :)
Bardzo zabawny wpis :) Lubię mango, może nie nałogowo, ale jednak :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńja się w mango po prostu zakochałam... ;)
UsuńZgadzam sie w zupelnosci ze mango to krol owocow! Mamy w Egipcie z 20 rodzajów, ale ja i tak kocham wszystkie i najchetniej w postaci soku.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie w zupelnosci ze mango to krol owocow! Mamy w Egipcie z 20 rodzajów, ale ja i tak kocham wszystkie i najchetniej w postaci soku.
OdpowiedzUsuńja kocham w każdej postaci :)
Usuń:) no to wszystko jasne!
OdpowiedzUsuńNa myśl o tym owocu zawsze przypomina mi się monolog Kabaretu Mumio o Aurelii, co się zapluła przy mango jedzeniu.
OdpowiedzUsuńchyba muszę nadrobić zaległości kabaretowe :)
Usuń