2016-03-15

tykwowa sztuka 葫藝

Uwielbiam tykwy. Nie tylko dla smaku, choć generalnie wszystkie dyniowate mi podchodzą. Przede wszystkim dla obłędnej formy - taka nibygruszka, tylko z brzuchem mocno ciążowym i wyraźnie zaznaczoną talią. W Yunnanie tykwy można znaleźć wszędzie - robi się z nich przyrządy kuchenne, akcesoria herbaciane i - przede wszystkim - ozdoby. Przywiązanie Yunnańczyków do tykw bierze się nie tylko z ich powszechności, ale też z nazwy. Tykwa hú​lu 葫蘆 jest bowiem homofonem 護祿 hùlù ochrony szczęścia oraz 福祿 fúlù czyli szczęścia oraz wysokiej pozycji społecznej związanej z wysokimi poborami. Mała dygresja: tak, według Yunnańczyków sylaby "fu" i "hu" są homofonami, bo w wielu yunnańskich dialektach tych sylab się po prostu nie rozróżnia. Stąd Szmaragdowozielone Jezioro w ustach Yunnańczyka to często Cuifu a nie Cuihu, a paszport to fuzhao a nie huzhao...
Wracając do tykw: z powodu tych tak korzystnych znaczeń wiesza się ją chętnie w drzwiach dla odpędzenia złych duchów i przyciągnięcia wszelakich dóbr. Jednak sama tykwa - cóż, choć urocza w kształcie, jest tylko tykwą. Żeby podnieść jej rangę, warto ją jakoś ozdobić. Tak właśnie powstały "tykworyty" czyli rzeźby w tykwie oraz "tykwognioryty" czyli zdobienia wypalane w tykwach ogniem - czasem zresztą obie techniki występują na jednym tykwowym obrazie jednocześnie.
Dla mnie prywatnie najwspanialsze w nich jest to, że każda tykwa jest inna - więc i każdy wzór, nawet powielany dość mechanicznie, będzie siłą rzeczy prezentował się trochę inaczej na różnych egzemplarzach. Zresztą - nie tylko ja uwielbiam tykwową sztukę. Ponoć i sam cesarz Kangxi tykwy lubił i chętnie przyjmował w prezencie. Cóż, ja bym się też nie obraziła za taki prezent. Jednak darczyńcy się spóźnili - powinniśmy otrzymać tykwę w dniu zawarcia małżeństwa. Najpierw wypić z niej "małżeńskiego drinka" hejin 合卺 (to taki małżeński "brudzio"), a później powiesić gdzieś w domu, bo przecież powiedzenie ludowe mówi, że tylko z tykwą w progi domu zawita szczęście. Ba! Jak kto zachoruje i mu się tykwę nad łożem zawiesi, to wyssie chorobę, a człowiek wróci do zdrowia.
Yunnańskie tykwy często są malowane w dajskie wzory (np. takie jak ta pierwsza), oczywiście skrobane jak nasze pisanki (pozostałe dwie); tak jak wyjątkowo ozdobne pisanki czy bombki zazwyczaj się je raczej gdzieś stawia i podziwia niż wiesza w drzwiach...

6 komentarzy:

  1. Też chcę taką tykwę, piękne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym pewnie kupiła, ale od czasu, gdy przeprowadziliśmy się do 45 metrów kwadratowych, zostałam zmuszona do praktyczności...

      Usuń
  2. Na Tajwanie widziałam lapki z takiej tywky - wycina się mniej lub bardziej skomplikowany wzorek, do środka ładuje żarówkę LED i kabel i tadam, gadżet za jakieś 3zeta (minimum) gotowy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli wzorek jest dobrze zrobiony, to lampka faktycznie daje piękne światło. U nas jednak popularniejsze są lampki kokosowe, robione w bardzo podobny sposób ;)

      Usuń
  3. Ta pomalowana w kwiaty wygląda jak ubrana w sukienkę.

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.