2014-02-23

rower 腳踏車

Wyszłam za mąż dla pieniędzy.
Tak przynajmniej sądzą te Chinki, dla których najważniejszym pytaniem podczas pierwszej randki jest "有車有房嗎?" (czy masz samochód i mieszkanie?)*. Cóż, ZB ma i mieszkanie, i samochód, więc jest ucieleśnieniem marzeń.
Właśnie dlatego tak głupkowato na nas wszyscy patrzyli, gdy przemieszczaliśmy się zdezelowanym rowerem, ZB jako siła napędowa i ja jako bagaż, zaśmiewając się do rozpuku. Jakiś czas temu jedno dziewczę wyraziło przecież uczucia milionów Chinek: "wolę płakać w BMW niż śmiać się na Twoim rowerze".
Cóż.
Ja wolę się śmiać na rowerze nie tylko niż płakać w BMW, ale nawet niż śmiać się w BMW - wszyscy wiedzą, że nie lubię jeździć autem.
Do rzeczy: przestałam się śmiać na rowerze ZB. Mam własny!
I oczywiście kocham go nad życie. W związku z niekończącą się budową metra, poruszanie się po Kunmingu jest mocno utrudnione. Rower to najszybszy i najbardziej punktualny środek transportu. Już nie mówiąc o tym, że pomaga zrzucić ze trzy kalorie. Ma jednak jedną zasadniczą wadę - odkąd poruszam się wszędzie na rowerze, właściwie nie robię zdjęć. Bo jak? Zanim zdołam wyhamować, wyciągnąć aparat z pancernej torebki i pstryknąć fotę, scenka rodzajowa już się skończyła, ciekawy człowiek poszedł, krajobraz minął, a akurat tutaj nie wolno się zatrzymywać. I guzik mam, zamiast nietuzinkowych wspomnień fotograficznych, buuuu...

*swoją drogą, moi koledzy ze studiów na to pytanie odpowiadali: mam akademik i rower :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.