Pojawiła się w Chinach ponad 2000 lat temu. Właśnie zaczął się sezon. Można to poznać po trzech rzeczach. Jedną jest wszechobecność sprzedawców, którzy hodują trzcinę po całym Yunnanie - tu są idealne warunki uprawy:
Drugą są maszyny, o jakich już pisałam, pojawiające się coraz częściej na ulicach. W Kunmingu nie jest wprawdzie gorąco, a już na pewno nie tak, jak w południowym Wietnamie, ale faktycznie sok z trzciny jest przepyszny.
Trzecią są zaplute chodniki. Nie zacharkane, jak zazwyczaj. Nie obsrane i obsikane przez dzieci, które zwyczajowo nie noszą pieluszek i mają rozcięte w kroku spodenki. Zaplute resztkami trzciny. W związku z techniką spożywania, którą kiedyś opisałam tutaj, miejsca zaopatrzone w trzcinę cukrową można rozpoznać po nawarstwiających się resztkach...
Jak na to, że istnieje w chińskiej kulturze od 2000 lat, można by się spodziewać, że wymyślą jakiś apetyczniejszy sposób spożywania...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.