Dosłownie tłumaczone sformułowanie 開門七件事 to "siedem rzeczy otwierających drzwi", tylko, że powiedzenie to sięga czasów tak dawnych, że taka gramatyka nigdzie nas nie zaprowadzi. Otwarcie drzwi znaczy tutaj rozpoczęcie nowego dnia - kiedy trzeba pójść wydoić krowy, nakarmić kury, etc. "Siedem rzeczy" to może być również siedem spraw, od których nowy dzień się ma zacząć. Jest to po prostu siedem rzeczy niezbędnych do życia. Jakie to są rzeczy? Kolejno: chrust (柴), ryż (米), olej (油), sól (盐), sos [sojowy w domyśle] (酱), ocet (醋) i herbata (茶). Tych właśnie siedmiu rzeczy nie mogło żadnemu Chińczykowi zabraknąć. Dlaczego akurat tych?
Chrust to drzewo dorzucane do ognia, przy którym można się ogrzać i ugotować strawę.
Ryż to strawa, wzbogacona olejem, żeby się dało usmażyć inne pokarmy, przyprawione solą (żeby się nie zepsuły) i sosem sojowym bądź octem. A zapijamy herbatą.
Powiedzenie zostało odnotowane za czasów Południowej Dynastii Song (XII-XIII w.). Dlaczego akurat wtedy? Bo wówczas te rzeczy były nowe. To wtedy ryż stał się podstawowym produktem spożywczym (bo Songowie urzędowali na południu, a nie na dzikiej północy, gdzie królowało choćby sorgo). To wtedy lud żywił się głównie solonymi rybami i takąż wieprzowiną. To wtedy ogólne słowo "sos" zaczęło dotyczyć sosu sojowego. Wcześniej rzadko stosowano ocet, a herbata była produktem mocno luksusowym i rzadko spotykanym poza dworem cesarskim. Dopiero też Songowie rozwinęli przemysł na tyle, że olej sezamowy, perilla i konopny się umasowiły. Dlatego też właśnie w tej epoce poeci pisali wiersze o siedmiu najważniejszych produktach - przez wieki całe po Songach stanowiły one bowiem podstawę życia Chińczyka.
Pod koniec panowania dynastii Song pojawił się 吳自牧 Wu Zimu, człowiek, o którym nic nie wiemy. Zostawił po sobie dwudziestozwojowe dzieło życia "Zapiski krokwi snu" (w wolnym tłumaczeniu :P), gdzie wspomniał o naszych siedmiu produktach... Zaraz, zaraz... coś się nie zgadza... On wspominał o ośmiu: do pozostałych trzeba dodać alkohol - po soli, ale jeszcze przed sosem sojowym, octem czy herbatą. Ponieważ potem jakiś kretyn doszedł do wniosku, że alkohol nie jest niezbędnym produktem w niczyim życiu (ten ktoś zdecydowanie nie widział mojego życia. Ani żyć moich znajomych :P), już za panowania Mongołów (następna dynastia, Yuan) z ośmiu składników udanego żywota zostało siedem. I tak właśnie się pojawiają, ogołocone z wódki, w twórczości innych poetów. Słynny jest choćby wiersz Tang Yina, pokazujący buddyjskie wyzwolenie, oderwanie od świata materialnego i spokój myśli:
《除夕口占》 Sylwestrowa* Improwizacja
柴米油盐酱醋茶,
chrust ryż olej sól sos ocet herbata
般般都在别人家;
w cudzych domach
岁暮清淡无一事,
a ja w nicości mroku noworocznego
竹堂寺里看梅花。”
w bambusowej świątyni podziwiam kwiaty śliwy.
Świat się zmienił. Po chruście przyszedł czas na kuchenki gazowe i elektryczne, a herbatę często zastępuje coca-cola. Jednocześnie czas, który dawniej służył głównie zdobywaniu owych siedmiu niezbędników bardzo się skurczył - teraz wystarczy po te produkty pójść do sklepu; nawet na zabitych dechami wsiach można kupić ocet a nie samodzielnie go wyrabiać. Ba, Chińczycy się śmieją, że teraz to zamiast chrustu na pierwszym miejscu powinien być cukier...
Co jest dla mnie niezbędnikiem, bez którego jest mi smutno?
Ogień w jakiejś formie na pewno. Ryż niekoniecznie, choć niektóre gatunki z duuuużym upodobaniem. Mięso; mogę bez niego przeżyć jakiś czas, ale nie będę szczęśliwa i schab będzie mi się śnił po nocach. Herbata. Kawa. Tak, obie :) Czekolada. Została mi ostatnia, siódma rzecz. I jakkolwiek banalnie to zabrzmi, siódmą sprawą, bez której ciężko byłoby mi żyć jest miłość.
*Chiński "sylwester" czyli Święto Chuxi jest pod względem znaczenia dla Chińczyków podobne do naszej Wigilii.
Każdy kraj ,każdy naród ma swoje tzw.niezbędniki aby funkcjonować.Ja kiedyś stwierdziłam,że jak mam w domu : mąkę ,jajka i mleko to już nie ma głodu i mogę stworzyć cuda.Piszesz miłość,tak ona może być motorem do pozytywnych działań,ale nieraz jak już przekonywaliśmy się w historii, wypaczona zazdrością, czyni wiele zła.U nas po Wigilii ,spędziłam ją w dużym i kochanym gronie rodzinnym.Dzisiaj o 18-tej, jak od wielu lat, spotykamy się w domu mojego brata i będziemy kolędować.Przychodzi bardzo wiele osób/nasi wspólni od lat przyjaciele-koledzy z liceum, ze studiów/ .Jest bardzo dużo ludzi grających na :skrzypcach,organkach ,gitarze,akordeonie,pianinie .Każdy przynosi jakiś przysmak świąteczny ze swojego domy i wiele godzin śpiewamy,jemy, pijemy naleweczki własnego wyrobu i jest cudownie.Szkoda ,że jesteś tak daleko,bo jak byś była u nas na pewno byś była zachwycona.Życzę Tobie i Twojemu ukochanemu wiele szczęścia i miłości i żebyś czuła się spełniona w tym świecie który sobie wybrałaś.Pozdrawiam Noneczka.
OdpowiedzUsuń:) Cieszę się, że i Ty przeżywasz Święta radośnie :) Mam nadzieję, że Tobie też będzie się udawać spełniać po malutku marzenia :)
OdpowiedzUsuń