Znalazłam sposób na mojego Pana i Władcę, miłośnika psiny. Za każdym razem, gdy twierdzi, że, jak każdy prawdziwy kunmińczyk, musi, no po prostu MUSI iść na rosół z psa, patrzę mu smutno w oczy, wyszczekuję nieśmiałe i pytające 汪汪 (odpowiednik naszego hau hau) i zaczynam go po psiemu lizać po twarzy...
Nie jadł psiny już od miesiąca
I cóż, jest może trochę bledszy
Trochę bardziej milczący
Ale widać można żyć bez psiny...
Sama jadłaś, a teraz jemu zakazujesz? ;)
OdpowiedzUsuńja tylko spróbowałam, a on jest smakoszem ;) Poza tym on nie powinien, ze względów zdrowotnych, a strasznie lubi...
OdpowiedzUsuń