Smocza Brama, położona w północnej części Zachodnich Gór 西山 koło Kunmingu, to zarazem „najdalszy brzeg” tego pięknego parku krajobrazowego. Położona na wysokości 2300 m.n.p.m, wyrasta ponad 400 metrów ponad poziom Jeziora Dian 滇池, nieco przybrudzonego, acz miłego oku. Ukochana przez turystów z powodu dzikiego piękna i trudnego dojścia, sugerującego włożenie obuwia innego niż lakierki/szpilki – co w chińskich górach wcale nie jest tak oczywiste, jak nam, białasom, się wydaje, stała się atrakcją numer jeden Zachodnich Gór. Poeta Deng Tuo (znany z tego, że był szefem Ren Min Ri Bao jako sekretarz partii, i z tego, że gdy się rozpoczęła Rewolucja Kulturalna, popełnił samobójstwo), gdy zobaczył ten cudny widok, stworzył nawet wiersz Wspinając się na kunmińską Smoczą Bramę, w którym pięknie odmalował widok:
Arogancko wzniesione na tysiące metrów klify Smoczej Bramy
Pozwalają podróżnikowi podglądać chmury.
Żagle szybujące po bezkresnych wodach Jeziora Dian
Nie tylko sam krajobraz zostawiają w sercu gości.
Cała historia zaczęła się pod koniec osiemnastego wieku, gdy ubogi mnich taoistyczny, Wu Laiqing 吳來清, przywędrował do Kunmingu i zaczął sam, w trudzie i znoju, wykuwać schody i groty, by w końcu stworzyć 慈雲洞 Grotę Opiekuńczych Chmur, dziś wielką atrakcję wyposażoną w mały ołtarz, przy którym nie zapalić trociczki to prawie grzech śmiertelny.
Po śmierci Wu dalszym cywilizowaniem skały zajął się Yang Rulan 楊汝蘭, a potem jego syn. Wykańczanie Smoczej Bramy trwało łącznie 75 lat, a choć wielu późniejszych kamieniarzy i artystów zajęło się innymi częściami Zachodnich Gór, to właśnie Brama jest najpiękniejsza – no i jest najsłynniejszym miejscem taoistycznych pielgrzymek w Yunnanie.
Z twórcą Smoczej Bramy, Wu Laiqingiem, wiąże się bardzo romantyczna historia.
Młody kamieniarz Wu, pochodzący z małej wioski rybackiej położonej u stóp Zachodnich Gór, na brzegu Jeziora Dian, zakochał się był w dziewczynie z wioski. Piękna jak kwiat brzoskwini, została porwana przez lokalnego kacyka na konkubinę, co tak zasmuciło naszego Wu, że poszedł w góry i został taoistycznym mnichem, próbującym nie tylko w ten sposób odzyskać spokój ducha i równowagę, ale również chcącym odkryć, czy faktycznie, jak mówi legenda, w Górach Zachodnich można odkryć siedzibę Nieśmiertelnych. Szukając tej siedziby odkrył, że tak naprawdę miejsce wolne od złości i żalu jest w każdym z nas – trzeba je tylko w sobie umieć odkryć. On to miejsce odkrył drążąc skałę. Na cześć odkrycia postanowił ujarzmić górę i pozostawić na niej ziemski przyczółek siedziby Nieśmiertelnych.
Ujęci jego postawą rybacy z okolicznych wiosek przysyłali mu jedzenie i... leniwą młodzież – żeby im pokazał, co znaczy ciężka praca.
Gdy udało mu się stworzyć Grotę Opiekuńczych Chmur, postanowił ją obkaligrafować. Zły los sprawił, że przy pierwszym słowie z trzaskiem pękł mu pędzel. No tak, pomyślał Wu, widać po tylu latach samodoskonalenia nie jestem jeszcze wystarczająco spokojny i w zgodzie ze światem – niebiosa mnie nie lubiły od początku, najpierw odbierając ukochaną kobietę, a teraz nie pozwalając dokończyć dzieła mojego życia. Takiej dawki niepowodzeń życiowych nasz mnich zdzierżyć nie mógł i dość ostentacyjnie popełnił samobójstwo, rzucając się z wyrzeźbionej przez siebie skały.
Wygląda na to, że kiepsko mu szło znajdowanie "spokojnego miejsca" wewnątrz siebie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.