po ktorym poszlam sie przebrac.
Czas: dzisiaj, kolo poludnia.
Miejsce: duza brama wejsciowa do mojego kampusu.
Osoby dramatu: pani sprzedajaca przepyszne zmazone kuleczki ziemniaczane, pani sprzedajaca pieczona kukurydze i moje male moi.
Akcja.
Pani od ziemniakow: och, alez Ty dzisiaj slicznie wygladasz (mialam na sobie turkusowe pepegi, grafitowe dzinsy odziedziczone po bylym chlopaku mojej wspollokatorki, zolta bluzke i czarny sweter)! No tak dziewczeco i kobieco!!!
Ja: rumienie sie i skromnie spuszczam oczeta, buzia w ciup i wyszeptane niesmiele 謝謝 (dziekuje).
Pani od kukurydzy: No, wreszcie jakis obcokrajowiec, ktory sie zna na naszej chinskiej modzie!
Tych, ktorzy nie rozumieja, odsylam do jakichkolwiek zdjec mlodych Chinek, ubranych, jakby sie na nie wyrzygala papuga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.