2011-05-13

wyrzuty sumienia

Musze odpoczac. Naprawde. Ach, te imprezy... W moim wieku to juz prawie samobojstwo ;) 
Silne postanowienie poprawy. Piatkowe popoludnie. Dzwoni Prawie Doktor, ze idziemy na pingponga/siate/whatever. Dzielnie odmawiam, wymawiam sie praca. 
Siodma wieczor. Znowu Prawie Doktor: idziemy do tajskiej knajpy, chodz z nami! Ale ja wiem, ze jesli pojde na kolacje, to potem bedzie nagle piata rano, a ja znowu bede umierac z niewyspania. Odmawiam.
Dziewiata. Telefon. Tak, Prawie Doktor na linii. Chodz na tance! Nie. Chodz na karaoke! Nie. Sluchawka wedruje do Malego Smoka. A co taka zajeta jestes, chlopaka znalazlas (w tle smiechy: zazdrosny, zazdrosny!)? Parskam z dezaprobata i mowie, ze pracuje. Sluchawke przejmuje Maly Hui. A nad czym pracujesz? Tlumacze. Co tlumaczysz? Wasza nieszczesna mowe na moj piekny jezyk. Meee.... Jeszcze pol godziny mnie mecza i w koncu mowia, ze sami sobie pojda i zebym zalowala.
Po chwili wysylam SMSa do Smoczka, zeby zyczyc udanej imprezy i powiedziec, zeby na siebie uwazali, bo piatek trzynastego i w ogole. 
SMS zwrotny: nie idziemy, nudno jakos...

Kocham ich, tych moich siatkarzy :D

1 komentarz:

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.