2011-05-08

bawie sie :)

Smoczek nie jest juz przez nikogo nazywany Smoczkiem. Z racji ofiarnosci, z jaka nosi sprzeta badmintonowe tudziez, oczywiscie, moja torebke, zostal przeze mnie ochrzczony Drzewkiem Bozonarodzeniowym. Wszyscy sie zgadzaja, ze jeszcze tylko kilka swiatelek i dzielnie znioslby porownanie z kazda choinka :)
Rytm soboty: zakupy (wietnamskie bulki dziabane i reszta, z mlekiem wlacznie), opcjonalnie pingpong (jesli Jeden Krzyk Ptaka ma czas), kanapki, odpoczynek, bieganie, siatkowka, badminton, kolacja, opcjonalny prysznic i makijaz (tym razem nie zdazylam, poszlam w stroju z badmintona, z tym, ze moj obecny stroj do badmintona to topik i mocno krotka spodniczka, wiec jest to prawie stroj wyjsciowy ;)), tance, opcjonalny alkohol, ekhm... sniadanie? nocna przekaska? I ostatnie: dobijanie sie do drzwi akademika, ktore normalnie sa otwierane dopiero o szostej.
I potem spanie do poludnia. I silne postanowienie poprawy, bo sesja tuz tuz. 
Ale!
Praca nad planem pracy magisterskiej zbliza sie do tego fantastycznego finalu, a jestem jeszcze ponad tydzien przed deadlinem ;)
PS. Odkad codziennie uprawiam sport, schudlam mocno (dzinsy mi z tylka spadaja), mam nieustajaco dobry humor, rozerwalam dzinsy w nieskromnym miejscu, bo zostalam wyciagnieta na badmintona bez przygotowania, zre nieprawdopodobne ilosci miesa, mam tyle siniakow, ze brakuje juz na nie miejsca i mam najzaczepistszych kolegow swiata :)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.