2015-04-25

kunmińskie przesądy i zabobony

O chińskich przesądach można by książkę napisać. Z podziałem na grupy etniczne, miejsce zamieszkania, próg wykształcenia, wyznawaną religię itd. Inny podział mógłby dotyczyć przesądów pseudomedycznych, stricte językowych i wszelkich innych. Czyli, tłumacząc na język polski, byłyby to przesądy związane z głębokim wewnętrznym przekonaniem, co może człowiekowi pomóc i zaszkodzić (oczywiście te przekonania są niczym niepoparte), przy czym spora część z nich ma podłoże językowe.
Książki jednak nie napiszę - dziś tylko artykuł do akcji "W 80 blogów dookoła świata". Dzięki niej mam nadzieję dowiedzieć się wielu ciekawostek o przesądach związanych z innymi krajami i językami. Jeśli i Was to interesuje, zapraszam do klikania w linki na dole postu. Jeśli zaś chcielibyście się włączyć do naszej akcji, piszcie na adres: blogi.jezykowe1@gmail.com.

W związku z postem przypomniałam sobie, że już parę razy o przesądach pisałam. Razu pewnego z pełną powagą opowiadał mi o nich reprezentant grupy etnicznej Tujia, zamieszkały w Hubei. Nie pozwalał on żonie spożywać kilku produktów spożywczych, bo była w ciąży. I nie, nie były to produkty typu tatar albo sushi, przed którymi my przestrzegamy ciężarne ze względu na zawartość surowego mięsa.
Innym razem od świeżo upieczonej chińskiej matki dowiedziałam się o milionie zakazów i nakazów, obowiązujących Chinki w połogu. Tak, również one nie mają żadnego sensu z naukowego punktu widzenia. Była też historia Juan, której życie było przegrane od początku, bo się niedobrze urodziła.
O innych nie pisałam, bo wie o nich każdy początkujący sinolog i większość zainteresowanych Chinami osób. Że cyfra 4 jest pechowa, bo jest homofonem śmierci 死. Że na pokładzie statku nie wymawia się nazwiska Chen, bo jest homofonem zatonięcia 沉. Że parasol, gruszka i zegar są bardzo niewłaściwymi prezentami - bo kojarzą się z rozstaniem w wypadku dwóch pierwszych i wiecznym rozstaniem w wypadku zegara. Nasłuchałam się o tych przesądach, naczytałam, a jak przyszło co do czego - okazało się, że każdy wierzy w coś innego.
Dziś, specjalnie dla Was, wypisałam zabobony i nawyczki kunmińczyków. Pewnie nawet dla wielu Chińczyków byłyby one zabawne i dziwaczne, jednak tutaj, zwłaszcza dla ludzi starszych, są oczywistą oczywistością.
Znalazłam je w książce "Kunmińskie wspomnienia", która swoją drogą jest cudownym źródłem wiedzy o Kunmingu.

kulinarne:
*mięso kaczki sprowadza do organizmu wiatr; żeby się go pozbyć i nie zachorować, trzeba jeść z kaczką cebulkę, bo zielona cebulka oddala wiatr.
*kogucie mięso jest niezdrowe w przeciwieństwie do kurzego. Jedynym wyjątkiem są koguty bardzo młode oraz kapłony - te można spożywać bez ograniczeń.
*z kolei w przypadku trzody chlewnej unika się mięsa macior, które jest niewskazane zwłaszcza dla epileptyków.
*osoby po operacjach i z widocznymi ranami nie powinny spożywać sosu sojowego, ponieważ ich blizny zrobią się ciemne.
*po selerze naciowym chce się spać.
*od czosnku słabnie wzrok.
*jeśli dzieci jedzą kurze łapki, bazgrzą jak kura pazurem.
domowe:
*w domu nie można gwizdać wieczorami, bo to przynosi nieszczęście.
*jeśli wieczorem sąsiadka przyjdzie się wypłakać, nie może wejść do domu, bo przyniesie nieszczęście.
*nie można we własnym domu urządzać innym ludziom wesela; można za to przechować cudzą trumnę.
*jeśli dziecię ma spokojnie i zdrowo rosnąć, nie może przejść pod kobiecymi spodniami (na przykład suszącymi się na sznurze), z tego względu nie można przechodzić kobietom między nogami.
*trzeba również z daleka omijać sprzedawców noszących swe dobra na koromysłach - przejście pod koromysłami również przynosi pecha.
*czapka, na której ktoś nieopatrznie usiadł nadaje się tylko do wyrzucenia - ponowne jej założenie to niemal zbrodnia.
świąteczne:
*w wigilię chińskiego Nowego Roku nie wolno chodzić w gości.
*w Nowy Rok nie wolno nawet dotknąć noży i innych narzędzi.
*parę dni po Nowym Roku nie wolno zamiatać ani wyrzucać śmieci - żeby nie wynieść szczęścia.
*w tym samym okresie trzeba bardzo uważać, żeby nie popełnić błędu, niczego nie stłuc itd. - to bardzo niepomyślna wróżba.

Niektóre z tych nawyczków do tego stopnia weszły kunmińczykom w krew, że nikt już nawet nie pamięta, o co chodzi. Na przykład w każdym porządnym sklepie z kaczkami z rusztu zawsze dodaje się do niej cebulkę. Kiedy jednak zapytać kucharzy czy sprzedawców, dlaczego dodają cebulkę, mało który potrafi odpowiedzieć. Inne - zniknęły z czasem i nikt już o nich nie wspomina.
Na koniec chcę Wam jednak podać jeden całkiem nowy przesąd, który panuje w moim własnym domu.
Mąż nie lubi, kiedy się ubieram na zielono, woli czerwień. Myślałam, że to dlatego, że Chińczycy w ogóle wierzą w cudowną moc czerwieni - że chroni od złego i przynosi szczęście (tak, to dlatego moja suknia ślubna była czerwona). Tak. Poniekąd. Ale przede wszystkim dlatego, że hossę na chińskiej giełdzie wyrysowuje się na czerwono, a bessę na zielono...

A jakim zabobonom Wy hołdujecie? :)

Poniżej znajdziecie linki do "zabobonnych" wpisów dotyczących innych krajów i języków:
Francja:
Français-mon-amour: Pechowa trzynastka, Francuskie i inne notatki Niki - Przesądy teatralne
Hiszpania: Hiszpański na luzie: Hiszpańskie przesądy. Mal de ojo
Irlandia: W Krainie Deszczowców: Przesądy i zabobony w Irlandii
Kirgistan: O języku kirgiskim po polsku: Kirgiskie przesądy
Niemcy: Niemiecki po ludzku: Znane mi przesądy i zabobony, Blog o języku niemieckim: Niemieckie przesądy
Stany Zjednoczone: Specyfika języka: Od przesądu do idiomu, Papuga z USA: 7 amerykańskich przesądów, o których pewnie nie słyszeliście
Szwecja: Szwecjoblog: Szwedzkie przesądy i zabobony
Tanzania/Kenia: Suahili online: Przesądy i zabobony po afrykańsku, czyli magia i czarownicy
Turcja: Turcja okiem nieobiektywnym: W świecie przesądów i amuletów
Wielka Brytania: Angielski C2: Przesądy w rymowankach, English with Ann: Superstitions one more time
Włochy: Primo Cappuccino: 3 proste sposoby, które zagwarantują Ci szczęście we Włoszech, Studia, parla, ama: To tylko przesąd, Wloskielove: Magia w południowych Włoszech
Wietnam: Wietnam info Kto pierwszy umrze, czyli co nieco o przesądach
Miłego czytania!

29 komentarzy:

  1. Niektóre przesądy wydają się być z kosmosu! Szczególnie te domowe ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po lekturze moim ulubionym jest ten o kurzych łapkach! Bardzo ciekawe, zajrzałam też do ślubnego wpisu, pięknie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Ten o kurzych łapkach rządzi, faktycznie :) Dziękuję za miłe słowa :)

      Usuń
  3. Bardzo ciekawe przesądy. Nigdy nie interesowałam się Chinami, dlatego nie słyszałam wcześniej o żadnym z nich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie one fascynują, ale po cichu przyznam, że cieszę się, iż powoli umierają te najdziwaczniejsze...

      Usuń
  4. Bardzo ciekawe. Od razu wiedziałam, że o Chinach będzie co pisać. A dlaczego gruszka i parasol oznaczają rozstanie? Zegarek wiedziałam. Piszą o tym nawet w książkach do Business English, że to najgorszy prezent dla Chińczyka, że zegarek wymierza czas do śmierci, że to tak jakby komuś jej życzyć ale co z gruszką?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Źle pisali w książce do Business English. Tu nie chodzi o odmierzanie czasu do śmierci tylko o to, że wyrażenie "podarować zegarek" 送钟 jest homofonem wyrażenia "to pay one's last respects" 送终. Parasol 伞 to homofon rozejścia się w różne strony , czyli rozstania 散. Gruszka 梨 to homofon rozstania 离.

      Usuń
  5. Żadnego nie znałam, ale okazuje się, ze chyba znam kilka osób, które najwyrażniej zajadali się kurzymi łapkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też do nich należę, choć przysięgłabym, że dziecięciem będąc kurzych łapek nie tykałam... :D

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś wspaniałego, przeczytałam z ogromnym zaciekawieniem! Bardzo intrygujące są niektóre z tych przesądów, o co chodzi ze sprowadzaniem do organizmu wiatru? Rozumiem, że nie o "wiatry", tylko jakby o wirusa, przeziębienie? Czyli, że wiatr jest złym żywiołem dla człowieka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu mówię: niestety nie jestem specjalistką od chińskiej medycyny, więc będę operować ogólnikami. Wiatr dzieli się na zewnętrzny i wewnętrzny. Zewnętrzny można porównać z naszym "przewianiem", ale jest dużo groźniejszy. To on powoduje suchość skóry, odwodnienie, problemy z mięśniami, a nawet reumatyzm (lista jest zresztą dużo dłuższa). Drugi jest wiatr wewnętrzny, który dostaje się do organizmu często właśnie z jedzeniem. Może powodować zatwardzenia, problemy z krwią, wzrokiem, niezdrowe chudnięcie itp. Można go kontrolować zrównoważoną dietą, a także lekarstwami.

      Usuń
  8. Anonimowy25/4/15 23:22

    OK, zaraz idę po seler naciowy, bo moje dzieci od 5.20 dziś na nogach a nic spanie ich nie zmaga. A przecież te ich drzemki to jedyna moja nadzieja...

    OdpowiedzUsuń
  9. czy będę nieelegancka jeśli powiem, że najbardziej rozbawił mnie zakaz przechodzenia między kobiecymi nogami? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja to kwiczałam przy tym ze śmiechu :)

      Usuń
    2. Z kolei w Kirgistanie nie wolno przechodzić nad kimś leżącym (niezależnie od płci) - ale nie udało mi się dowiedzieć, dlaczego i co grozi leżącemu, jeśli ktoś nad nim przeszedł.

      Usuń
    3. a może coś grozi nie leżącemu, a temu, który przechodzi nad nim?

      Usuń
    4. Może kiedyś uda mi się tego dowiedzieć, na razie możemy się tylko domyślać. PS. Zapraszam ponownie do mnie, bo wyszła mi dość obfita odpowiedź na Twój komentarz :)

      Usuń
  10. Anonimowy26/4/15 21:21

    Kiedys czytalam fajna ksiazke (niestety tytulu nie pamietam) ktorej tematem byly wlasnie przesady z roznych stron swiata. Czesto kiedy dochodzilo sie do zrodla przesadu okazywalo sie, jakis przesad znany nam dzis jako zabawne i raczej bezsensowne powiedzenie mial kiedys naprawde calkiem racjonalne korzenie. I tak na przyklad zabronienie ciezarnej spozywania miodu ze wzgledu na zagwarantowanie lekkiego porodu jest niejako echem zalecen by ciezarne nie spozywaly za wiele cukrow i weglowodanow. To prowadzi faktycznie do szybkiego wzrostu plodu co w czasach porodow domowych moglo prowadzic do komplikacji niebezpiecznych dla zycia zarowno matki jak i dziecka. Szczegolnie u kobiet o drobnej budowie.

    Rozsypanie soli powodowalo powazne klopoty dla "szkodnika" w czasach gdy sol nie byla tak tania jak obecnie wiec do dzis istnieje przesad o tym ze rozsypanie soli prowadzi do klotni :-)

    Przechodzenie pod drabina bylo niebezpieczne w czasach gdy malarze i inni rzemieslnicy uzywali drabin niejako skladanych. To byly dwie drabiny luzno dosc ze soba polaczone. Rzemieslnik stal na niej w rozkroku tak, ze obie jej czesci mial miedzy nogami. Mialo to ta zalete ze gdy byl wprawiony potrafil sie razem z drabina poruszac idac niejako bokiem. Wiadomo ze jakby ktos stanal poniedzy (drabiny takie byly dosc wysokie) cala drabina by sie mogla przewrocic i nieszczescie gotowe.

    W czasach braku oswietlen ulicznach czarny kot byl duzo mniej widoczny w swietle recznej latarni i mogl wystraszyc gdy sie o niego potknelo albo wlazl by pod nogi. Czy tez zablysnol bursztynowym czy zielonym okiem :-) Tym bardziej, ze koty sa zwierzetami ktore chetnie lowia w nocy Trudno je uslyszec bo potrafia sie cicho skradac. Takie wlasnie "znikanie czarnego w ciemnosci" i niebezpieczenstwa czychajace po zmroku doprowadzilko do tego, ze czarny kolor laczono tak czy tak z sila nieczysta jak i bardzo wiele innych zwierzat o czarnym umaszczeniu uznawano za nieczyste czy chocby mniej warte. Jasna welne latwiej bylo zafarbowac niz welne z czarnej owcy stad naganne okreslanie kogos jako ."czarnej owcy".

    To tyle co mi sie akurat przypomnialo
    Kiara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Kiara, szkoda, że nie pamiętasz tytułu tej książki, bo wydaje się być bardzo ciekawa :).

      Z typowo chińskich przesądów to znam głównie wspomnianą przez Ciebie cyfrę 4, ustawianie posągów lwów (?) przed fabrykami, bankami i wszelakimi biznesami, aby chroniły interesy właściciela, wszechobecny kolor czerwony i złoty (bogactwo, szczęście i pomyślność).
      Sporo ciekawych przesądów pojawiło się w już chyba raz u Ciebie wspominanej przeze mnie książce Dziewczęta z Szanghaju. Były jednak na tyle inne, że niewiele z nich pamiętam.

      Usuń
    2. Też bym z przyjemnością taką książkę pochłonęła :) Tak, lwy i inne mityczne zwierzęta przed bankami to standard. Do tego stopnia, że przestałam już na nie zwracać uwagę :D Tak niestety jest - żyję tu już długo i zapomniałam, co mnie uderzyło podczas pierwszego zachłyśnięcia się Chinami...

      Usuń
  11. A czy Ty lubisz zielone ubrania? ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z tymi kurzymi łapkami to może faktycznie? Ja za dzieciaka nie tknęłam a pismo mam ponoć bardzo ładne :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Anonimowy21/5/15 21:51

    Zielony to kolor rogacza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko jeśli dotyczy czapki: http://baixiaotai.blogspot.com/2009/03/zielona-czapeczka.html

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.