2024-05-26

Dzień Matki

Jednym z fantastycznych efektów mieszkania w Chinach jest to, że dwukrotnie obchodzę Dzień Matki - po chińsku w drugą niedzielę maja i po polsku - dzisiaj. Dwa razy kwiaty, całusy, życzenia - w to mi graj! 
Z okazji dzisiejszego Dnia Matki pokażę Wam, jak obchodziłyśmy chiński te dwa tygodnie temu. Wybrałyśmy się z drugą parą matka+córka nad Jezioro Pieszczenia Nieśmiertelnych. Pierwsza część naszej wycieczki to wizyta w wiosce znanej z upraw borówki amerykańskiej. Dziewczynki chciały same zrywać owoce, więc zamarudziłyśmy na plantacji aż do lunchu w jadłodajni, oferującej znakomite lokalne potrawy: niehodowlane ryby, zioła, kwiaty, kiszonki domowej roboty - wszystko pycha!
po lewej bakłażan z kwiatami taro, po prawej słodkowodne minikrewetki i rybki
rzodkwiowe dża na ostro, podane z wędzonką
Następnym punktem wycieczki było nieznane mi wcześniej miejsce - kurort Luchong 禄充, pełen hoteli, pensjonatów, deptaków i plaż. Naszym celem był pensjonat Wielkoduszności Wielkiej Wiedzy 抚仙湖大知闲闲民宿, który mnie wszakże bardziej niż pensjonatem wydał się ekskluzywnym hotelem czy może raczej kompleksem hotelowym: wiele budynków różnej wielkości, zbiornik wodny, piękny ogród, altanki, widoczki... Oj, miało Tajfuniątko gdzie buszować!
W tej pięknej przestrzeni została zorganizowana wystawa, której wernisaż miał miejsce właśnie w chiński Dzień Matki. Wystawa nazywa się 复调, co przetłumaczyć można na wiele sposobów; ja wybrałam Towarzysząca melodia. To wystawa dzieł dwóch artystek, matki Chen Lingjie 陈玲洁 i córki Rong Zhuang 戎庄. Matka specjalizuje się w obrazach olejnych; tym razem wystawiła dzieła obrazujące wiejskie życie ze szczególnym uwzględnieniem prac polowych charakterystycznych dla danych pór roku.
Córka szuka jeszcze swojej drogi. Próbuje sił w rzeźbiarstwie, malarstwie, kaligrafii... Na razie wie głównie to, że kocha koty, a także czerpie inspirację z legend i baśni rozmaitej proweniencji:
Nezha
Dzieła córki są oczywiście mniej doszlifowane, zdecydowanie mniej przypadły mi do gustu niż starannie wypracowane obrazy matki; muszę jednak przyznać, że jak na nastolatkę (dziewczę urodzone w 2009 roku), radzi sobie świetnie - widziałam, jakim powodzeniem cieszyły się jej koty! Co najmniej kilka kaligrafii sprzedała już w dniu wernisażu. Jeśli czytacie po chińsku, tutaj możecie znaleźć więcej informacji o wystawie.
Wycieczkę zakończyłyśmy zabawą na plaży i brodzeniem w jeziorze w poszukiwaniu skarbów.
Źródłem ogromnej radości jest dla mnie fakt, że potrafimy z Tajfuniątkiem znaleźć wspólną drogę, wspólne radości, wspólne hobby. Wprawdzie podczas wernisażu dla mnie kluczowe było odnalezienie wszystkich eksponatów, a dla niej - samodzielne eksplorowanie ogromnej przestrzeni, wprawdzie dla mnie ciekawsza była wystawa, a dla niej plaża i zrywanie borówek, ale - miałyśmy piękny, wspólny dzień i nawet burza, która przemoczyła nas do suchej nitki, nie zdołała tego zepsuć. Oby takich dni było jak najwięcej! 
Czego życzę i sobie, i Wam.

1 komentarz:

  1. Anonimowy13/6/24 19:15

    U mnie w Niemczech Dzien Matki przypada rowniez na druga niedziele maja:-), wiec i ja swietuje podwojnie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.