2019-09-22

spacer po Bangkoku

Mówiłam, że podczas ostatniej wizyty nie skupialiśmy się na zwiedzaniu, prawda? No ale tak naprawdę to jednak zwiedzałam. W sposób, który najbardziej lubię: myszkując po jakimś małym obszarze, czyniąc go swoim, oswojonym i domowym. Zatrzymując oko na detalach i na panoramie. BĘDĄC.
w tych wąskich wielopiętrowcach zakochałam się już w Wietnamie
bimber... tfu, naleweczki domowej roboty. Pojęcia nie mam z czego...
uproszczona wersja ołtarzyka z ofiarą spożywczą
za straganem, na chodniku, przed zamkniętą witryną sklepową jest miniplac zabaw dla potomstwa ludzi, rozstawiających wieczorami swe stragany. Mata, parę misek, kilka butelek... Jakie to proste!
Po czym poznać knajpę "chińskiego pochodzenia"? Oczywiście po taoistycznych symbolach powieszonych nad drzwiami!
wypaśna wersja ołtarza w knajpie
Torani na środku chodnika
trociczki można wkładać do specjalnego trzymadła na ścianie, podpisanego 神 czyli duch - przecież wiadomo, że trociczki pali się dla duchów.
niech żyje król! - czyli nawet taksówkarze pokazują wszem i wobec miłość do króla.
Taki jest mój Bangkok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.