"Województwo" Lincang na zachodzie Yunnanu, tuż przy granicy z Birmą, jest słynne z bogactwa etnicznego (żyje tam wiele szczepów Miao, Blang, Wa i Lahu), przyrodniczego (dżungla i starodrzew herbaciany) i z herbaty. Jak to w Yunnanie, produkuje się tu przede wszystkim herbaty zielone, czarne i pu'er, przy czym Lincang słynie głównie z czarnej, produkowanej w "starostwie" Fengqing. Jednak nie tylko ze zwykłej czarnej herbaty Fengqing słynie. O wiele bardziej pobudza wyobraźnię tutejsza "herbata rozwodowa" - 离婚茶, czyli inaczej - herbata na dobre rozstanie 好聚好散茶.
W zapomnianej wiosce Shili wszyscy z dziada pradziada parają się gliną. Wiodą życie ciężkie, pracowite i biedne - zamiast sycącego ryżu podstawę wyżywienia stanowią tu gorzkie placuszki z tatarki. Ciężko przekonać przyjezdnych, by tu zostali na dłużej, dlatego ludzie zazwyczaj wiążą się z kimś z okolicy. Wiemy, jak jest. Kobieta, mężczyzna, namiętność i... brak namiętności. Lepiej się rozstać, niż tkwić w związku na siłę. I choć zdarzają się pary, które przy rozstaniu skaczą sobie do gardeł albo po rozstaniu już nigdy nie wspominają imienia Tej Osoby, pary z Shili, ludzie ponoć nieokrzesani i niewykształceni, słyną z bardziej pokojowego rozwiązywania problemu. Nie krzyczą, nie robią awantur, nie wieszają się z rozpaczy i nie skaczą z nożem do gardeł. Wybierają pomyślny dzień i żegnają się z sobą na oczach starszyzny, przy akompaniamencie herbaty. Na taką imprezę zaprasza ta osoba, która jako pierwsza zaproponowała rozstanie. Kogo zaprasza? Krewnych, przyjaciół i wszystkich, którzy powinni być świadkami ceremonii rozstania.
Pałeczkę przejmuje ktoś ze starszyzny. Zaparza "wiosenne pędy", czyli najdelikatniejsze herbaciane listki. A parzy je na trzy sposoby.
Pierwsze parzenie to słodka herbata, zwana też herbatą wspomnień. Bowiem właśnie od słodyczy zaczyna się każdy związek. Nawet teraz, gdy para jest bliska rozstania, warto przypomnieć sobie, jak słodkie były początki.
Drugie parzenie to herbata gorzka. A jest gorzka tak, że usta drętwieją. Bo też takie jest życie, które odbiera kochankom słodycz, zostawiając ich z trudami i goryczą.
Trzecia czarka też jest nazywana "herbatą". Jest to jednak zwykła przegotowana woda. Bo przecież - nasze życie nie jest ani słodkie, ani gorzkie. To, jakie jest, zależy od nas samych. Dla naprawdę zakochanych i czysta źródlana woda jest słodka, dla wrogów zaś ta sama woda będzie gorzką. W małżeństwie była słodycz i gorycz; któż wie, co tym dwojgu przyniesie życie po rozstaniu?
Gdy małżonkowie wypiją po szklance czystej wody, opłuczą się ze słodyczy i goryczy związku; wyczyszczą serca z dawnych zadr i przykrości, ale również - pozbędą się czułości dla tej drugiej osoby. Będą dla siebie przezroczyści, jak ta źródlana woda...
Fajny zwyczaj, prawda? Tylko... żaden ze znanych mi Yunnańczyków nigdy o nim nie słyszał i twierdzą zgodnie, że to legenda miejska.
I co z tego, że legenda miejska? Myślę, że gdyby kiedyś przyszło mi się rozstać z ZB, wolałabym, żeby przebiegało to "herbacianie" niż z wrzaskiem. Jeśli ta tradycja nie istnieje - to można ją stworzyć :)
PS. Wpis sponsorowany przez piątą rocznicę zawarcia związku małżeńskiego ;)
I co z tego, że legenda miejska? Myślę, że gdyby kiedyś przyszło mi się rozstać z ZB, wolałabym, żeby przebiegało to "herbacianie" niż z wrzaskiem. Jeśli ta tradycja nie istnieje - to można ją stworzyć :)
Gratuluję i życzę, żeby Wasza herbata była zawsze słodka ;-)
OdpowiedzUsuńgorzka też bywa, ale staramy się, żeby więcej było tej słodkiej ;)
UsuńA macie jakąs dobrą herbate na odchudzanie ? :)
OdpowiedzUsuńw zasadzie każda herbata pijana bez dodatków jest dobra na odchudzanie, bo wszystkie przyspieszają przemianę materii. Szkopuł w tym, żeby, kiedy przemiana materii przyspieszy i człowiek robi się okropnie głodny, powstrzymać się od jedzenia :)
Usuń