Kiedy idę z ZB w nowe miejsce, zazwyczaj przyciągamy spojrzenia. W Chinach wciąż jeszcze mieszanka AMWF (Asian Male, Western Female) jest rzadko spotykana, zwłaszcza na moim krańcu świata. Przeciętny Chińczyk zakłada, że nie mówię po chińsku, a zwłaszcza - nie w dialekcie. Dlatego bez specjalnego skrępowania komentują.
"O, masz amerykańską/rosyjską żonę! Pewnie świetnie mówisz po angielsku".
Uśmiecham się pod nosem. ZB i angielski mają się mniej więcej tak jak ja i suahili.
"O, biała żona! Ale z Ciebie zdolniacha!".
Słowo zdolniacha jest całkowicie poprawnym i całkowicie niepoprawnym jednocześnie tłumaczeniem chińskiego 有本事.
本事 běnshi to takie trochę słowo-zagadka. Pierwotnie oznaczało "fakt autentyczny" czyli rzecz taką, jaka ona była w istocie. Używane też było na określenie rolnictwa. Fakt - rolnictwo to pierwszoplanowa i pierwotna sprawa.
Jakoś w okolicach dynastii Song zaczęto słowa używać na określenie jakiejś zdolności czy umiejętności, wyróżniającej z tłumu. Jeśli ktoś potrafił świetnie śpiewać albo lepić garnki - miał tę swoją běnshi.
Współczesne znaczenie słowa wywodzi się właśnie z tego źródła, ale zmieniło znaczenie. Choć słownikowo będzie się tłumaczyć właśnie na zdolność czy umiejętność, gdy używane jest w kontekście znalezienia "amerykańskiej" żony, jakoś nie brzmi. No bo jaką wyjątkową zdolność czy umiejętność mieć trzeba, żeby takową znaleźć?
Dzisiejsze běnshi może być związane z umiejętnością radzenia sobie w społeczeństwie, z pozycją, której się człowiek umiał dochrapać, z pieniędzmi, które zdołał zarobić. Można by je przetłumaczyć jako "zaradność", ale znów: co ma zaradność do białej żony?
I tak wracamy nie do samej zdolności, a raczej - wyjątkowości. Trzeba być niezwykłym, by zdołać przygruchać sobie zagramaniczną żonę. "Ale z Ciebie zdolniacha!" zawsze wypowiedziane jest z podziwem, czasem nawet z nutką zazdrości.
“Co on takiego ma w sobie, czego ja nie mam? Wcale nie wygląda, jakby zasługiwał na białą żonę. Musi być dobry w te klocki/musi mieć dużo pieniędzy/musi świetnie mówić po angielsku..." - w głowie każdego Chińczyka ta tajemnicza běnshi, którą posiada mój mąż, jest czymś innym.
Pewnie żadnemu z nich nie wpada do głowy, że główną běnshi ZB jest jego dobroć, miłość i troska, które mi okazuje na setki różnych sposobów...
A jakie běnshi mają Wasi towarzysze/towarzyszki życia?
Jakoś w okolicach dynastii Song zaczęto słowa używać na określenie jakiejś zdolności czy umiejętności, wyróżniającej z tłumu. Jeśli ktoś potrafił świetnie śpiewać albo lepić garnki - miał tę swoją běnshi.
Współczesne znaczenie słowa wywodzi się właśnie z tego źródła, ale zmieniło znaczenie. Choć słownikowo będzie się tłumaczyć właśnie na zdolność czy umiejętność, gdy używane jest w kontekście znalezienia "amerykańskiej" żony, jakoś nie brzmi. No bo jaką wyjątkową zdolność czy umiejętność mieć trzeba, żeby takową znaleźć?
Dzisiejsze běnshi może być związane z umiejętnością radzenia sobie w społeczeństwie, z pozycją, której się człowiek umiał dochrapać, z pieniędzmi, które zdołał zarobić. Można by je przetłumaczyć jako "zaradność", ale znów: co ma zaradność do białej żony?
I tak wracamy nie do samej zdolności, a raczej - wyjątkowości. Trzeba być niezwykłym, by zdołać przygruchać sobie zagramaniczną żonę. "Ale z Ciebie zdolniacha!" zawsze wypowiedziane jest z podziwem, czasem nawet z nutką zazdrości.
“Co on takiego ma w sobie, czego ja nie mam? Wcale nie wygląda, jakby zasługiwał na białą żonę. Musi być dobry w te klocki/musi mieć dużo pieniędzy/musi świetnie mówić po angielsku..." - w głowie każdego Chińczyka ta tajemnicza běnshi, którą posiada mój mąż, jest czymś innym.
Pewnie żadnemu z nich nie wpada do głowy, że główną běnshi ZB jest jego dobroć, miłość i troska, które mi okazuje na setki różnych sposobów...
A jakie běnshi mają Wasi towarzysze/towarzyszki życia?
本事 mojego przyszłego męża jest, uwaga, trudne słowo: przytulanskość, a poza tym dobroć, przyjacielskość, ogromne pokłady miłości, pomocność itd. Nie żeby był idealny (całe szczęście), ale jego pozytywne cechy rekompensują każdą wadę.:)
OdpowiedzUsuńNo to Twojego wyboru życiowego większość Chińczyków też by nie zrozumiała ;) Ale ja rozumiem doskonale :D
UsuńBardzo mnie wzrusza, jak piszesz o swoim mężu - szczególnie po tym, jak przeczytałam na Klubie Polki historię Waszej miłości :) We Francji mieszane kulturowo związki nikogo nie dziwią, a odnaleźć można chyba każde możliwe połączenie ras ;) Mój mąż ma malgaskie korzenie i gdy go przedstawiam w Polsce to chyba nadal nasza związkowa egzotyka budzi pewne emocje :) A jego běnshi ? Hm. Serce - kocham go za to, jakim jest człowiekiem, za dobroć, cierpliwość, wrażliwość, ale też za typowo męską stanowczość :)
OdpowiedzUsuń:) Długo się uczyłam pokazywać i opisywać uczucie bez wstydu a z dumą - całe szczęście ZB już przywykł do nagłych ataków czułości :D Muszę przyznać, że "malgaskie korzenie" i mnie bardzo zaciekawiły
UsuńJest takie ładne angielskie słowo kindness. Dobroć i życzliwośc nie całkiem je tłumaczy. Mój mąż właśnie to ma. No a poza tym to jeszcze nurkuje przyodziany w stylową polarową piżamkę w różowe czaszeczki z kokardkami, bo na razie nie stać go na piankę.... :)
OdpowiedzUsuńróżowe czaszeczki zmiękczyłyby każde serce! :)
UsuńA może właśnie trzeba pojąć to co dla większości, jak mówisz, Chińczyków jest nie do pojęcia. Być może to jest owo magiczne běnshi, które wyróżnia Twojego męża? ;)
OdpowiedzUsuńMój mąż oczarował mnie tym czym oczywiście czaruje wielu mężczyzn, jest życzliwy, wesoły i jest moim najlepszym przyjacielem. Ale przede wszystkim jest człowiekiem, który zna swoją wartość. Nie boi się przyznać do błędu czy ułomności, poprosić o pomoc ale również nigdy, przenigdy nie podcinał mi skrzydeł na mojej własnej drodze do marzeń. Zawsze mam jego poparcie. A poza tym tak już podsumowując. Jak mogłabym nie dać się oczarować mężczyźnie, który pewnego dnia stanął na moim progu z największą i najbardziej parzącą pokrzywą jaką w życiu widziałam, przewiązaną czerwoną wstążką z przyklejonym uśmiechem do twarzy i wyznał, że "wszystko było zamknięte". :D
bardzo praktyczne rozwiązanie, pokrzywy są smaczne i zdrowe ;)
Usuń