2012-10-27

Mo Yan 莫言

(na podstawie artykułu Wang Minga w chińskich wiadomościach internetowych)

Gdy tylko Mo Yan otrzymał Nobla, wypłynęło wiele jego prywatnych spraw. Na przykład: jego żona wypaplała, że za noblowską kasę zamierzają kupić mieszkanie – bo do tej pory mieszkają z córką, zięciem i wnuczką na 91 metrach kwadratowych i jest im ciasno.
Mo Yan poznał swą przyszłą żonę w fabryce bawełny w Gaomi, mieście w Shandongu. Zakochali się i pobrali; jakiś czas później „Czerwone sorgo” przyniosło Mo Yanowi sławę, ale nie uderzyła mu do głowy woda sodowa – nie zostawił swojej mocno elementarnie wykształconej małżonki (ukończyła dwie klasy podstawówki). Do dziś MY twierdzi, że jego największym sukcesem jest szczęśliwe małżeństwo i takiż dom. Bo trzeba Wam wiedzieć, że MY jest wspaniałym dziadkiem – uwielbia wnuczkę, a jako typowy domator dość często spędza z nią czas.
W oczach zwykłych zjadaczy ryżu osoba tak sławna jak MY powinna być bogata. Ale po pierwsze od narodzin córki żona nie pracuje – czyli od zawsze pensja MY musiała starczyć na utrzymanie domu, a po drugie na głowie mieli też rodziców, którym trzeba było pomóc. Choć jednak dochody były niewysokie, MY zadbał nie tylko o najbliższą rodzinę. Wspomógł swą rodzinną wioskę Ping'an niebagatelną kwotą 30 tysięcy yuanów (15 tys. złotych). Wielu dawnych sąsiadów pyta żonę MY, dlaczego taki sławny autor nie zażera się przepysznym mięsem, tylko żyje mocno skromnie. Żona zdradziła, że od lat dziecięcych dla męża synonimem luksusu jest spożywanie na każdy posiłek pierogów – więc odkąd go na te pierogi stać, nie potrzebuje do życia nic więcej. Tak naprawdę to właśnie przez te pierogi MY został pisarzem. Kiedyś starszy kolega, zapytany co dobrego jest w życiu pisarza, odparł, że pisarze są tak bogaci, że mogą codziennie jeść pierogi na śniadanie, obiad i kolację... Dla urodzonego w 1955 roku MY, doświadczonego klęską głodu spowodowaną nierozumnymi decyzjami Wielkiego Sternika, możliwość po prostu najedzenia się pierogami jest absolutnie zadowalająca (podobno gdy był mały, okradał starszą siostrę z jedzenia, ale to na pewno tylko złośliwe plotki ;)).
Mo Yan nie ukończył formalnej edukacji w podstawówce czy liceum – za sprawą pracowitości i talentu udało mu się jednak wskoczyć na uniwerek i ukończyć wydział literatury. Podobno czytał książki sąsiadów za pomoc w gospodarstwie. W późniejszych czasach wydawał pieniądze na książki zamiast na jedzenie, a żywił się cebulką zapijaną gorącą wodą. Przy całej mojej dlań admiracji nie wiem, czy obecne problemy żołądkowe są tej całej sławy literackiej warte... ;)
Wracając do kwestii finansowych: pytany przez dziennikarzy, na co wyda nagrodę, MY odparł, że duże mieszkanie w Pekinie. To chyba najlepiej świadczy o tym, w jakim oderwaniu od rzeczywistości żyje autor: przy obecnych cenach (ponad 50 tysięcy yuanów za metr kwadratowy), stać go będzie najwyżej na 120-metrowe mieszkanie... Ale to i tak lepsze wyjście od dotychczasowego – starzy zostawili bowiem mieszkanie córce i zięciowi, a sami zajmowali się wnuczką w Shandongu. Teraz cała rodzina będzie mogła zamieszkać w Pekinie. Usłyszawszy wieści o planowanym kupnie domu w Pekinie, chiński filantrop numer jeden, Chen Guangbiao powiedział, że ofiaruje Mo Yanowi dom w Pekinie i niech on się lepiej zajmie tworzeniem następnych arcydzieł. MY odmówił jednak przyęcia tego daru, twierdząc, że nie chce niczego, czego nie osiągnął własną pracą.
Moim zdaniem dał w ten sposób popis nie tyle moralności, co rozwagi, nie będzie bowiem miał w ten sposób długu wdzięczności wobec żadnego bogacza – co mogłoby mu w przyszłości przysporzyć kłopotów i zmusić do konformizmu...

2 komentarze:

  1. Po tym artykule http://haniashen.blogspot.com/2012/11/literacki-nobel-czy-noblowski-bubel.html mam wrażenie, że groźba konformizmu może MY tak przerazić, że aż strach.

    OdpowiedzUsuń
  2. wobec partii bardziej sluzalczy byc juz nie moze. W sumie trudno sie dziwic - komunistom zawdziecza wszystko. Gdyby teraz jeszcze musial zaczac zalezec od nowobogackich, byloby ciezko... ;)

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.