Wyobraźcie sobie, że w wielu miastach w Polsce... ba, w Europie! stoją świątynki ku czci Zawiszy Czarnego. Tak, tego słynnego rycerza, zaufanego doradcy Jagiełły, o którym głośno było w całej Europie.
Ciężko, co?
A tymczasem w wielu chińskich miastach stoją świątynie ku czci Wojowniczego Markiza - czyli Zhuge Lianga, doradcy Liu Beia, mądrego i cwanego przywódcy z Epoki Trzech Królestw, który konceptami swemi wyprowadzał wrogów w pole niczym Zagłoba, a jego imię do dziś żyje w przysłowiach, anegdotach i na kartach ksiąg.
Oczywiście, jedna z najbardziej znanych jego świątyń mieści się w stolicy dawnego Państwa Shu, czyli w Chengdu. Nie jednego Zhuge Lianga się tam czci; nie mniej ważne jest mauzoleum Liu Beia, czyli założyciela Państwa Shu. Zresztą - właśnie mauzoleum jest najstarszym budynkiem tego kompleksu świątynnego - zaczęło powstawać już w 223 roku, tuż po śmierci władcy. Część poświęcona Zhuge Liangowi powstała natomiast zapewne przed początkiem panowania dynastii Tang, naprzeciwko świątyni czczącej Liu Beia. Oczywiście, od tamtego czasu wszystkie trzy budynki były wielokrotnie przebudowywane i odbudowywane - niestety, w wojennym zapale świątynie zostały zmiecione z powierzchni ziemi już za Mingów. Dopiero Kangxi w drugiej połowie XVII wieku odbudował to jakże ważne miejsce. Miejmy nadzieję, że przemienienie Wuhouci w muzeum i wpisanie na listę ważnych syczuańskich zabytków ustrzeże to miejsce przed dalszymi przeróbkami i zniszczeniami.
Jest ona ciekawa z paru powodów. Po pierwsze - to jedyna w Chinach świątynia, w której czci się i władcę, i podwładnego - czyli znajdziemy tu ołtarze i z wizerunkiem Liu Beia, i z podobizną Zhuge Lianga. Po drugie - jest stara. Po trzecie - jest tu fantastyczne muzeum. Oprócz samych budynków świątynnych i muzeum, na terenie dzisiejszej Wuhouci znajduje się i park, którym można dojść aż do ulicy Jinli, z którą tak bardzo kontrastuje - Wuhouci jest bowiem cichym i spokojnym miejscem, odpowiednim do przyswajania solidnej lekcji historii.
Gdybym miała powiedzieć, co w Wuhouci sprawiło mi największą przyjemność, bez zastanowienia odparłabym - muzeum. Jest interesujące i wystarczająco dobrze opisane. Tutaj znajduje się strona internetowa tego przybytku; niestety, wersja angielska jest mało interesująca w porównaniu z chińską. Na chińskiej możemy bowiem znaleźć zdjęcia i opisy wielu posągów i zabytków, które się w Wuhouci znalazły.
Drugim wspaniałym miejscem jest oczywiście park, po którym się przyjemnie spaceruje nawet w deszczu.
Na trzecim miejscu postawiłabym krużganki, w których poustawiano posągi ważnych historycznych postaci z czasów Zhuge Lianga i Liu Beia. Ku mojemu wielkiemu zdumieniu odkryłam wśród nich... Yunnańczyków :) Ale o tym kiedy indziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.