Pinus yunnanensis, bo o niej tu mowa, to "nasza" sosna. Yunnańczycy chwalą się nią zupełnie, jakby nie występowała również w Guangxi, Syczuanie, Guizhou, Tybecie, a także w Birmie czy na Filipinach. Uważają, że skoro jest yunnańska, to należy do nich i koniec. Fakt, rośnie jej tu dużo i jest używana w wielu celach.
Ale po kolei. Jej cechy biologiczne zostały już opisane nawet w wiki, więc nie będę sobie nimi zawracać głowy. Dodać mogę, że u nas nazywa się ją także sosną zielononiebieską, sosną latającą i sosną o długiej sierści (długich igłach). Lubi góry - występuje nawet na wysokości ponad 3500 m.n.p.m. Jest śliczna.
Oprócz tego uczestniczy w życiu zwykłych yunnańczyków jako element ozdobny. Wszystko zaczęło się przez lud Yi.
Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze Yunnan nie był Yunnanem, a miejscem dzikich walk międzyszczepowych, żył tu klan Lipu 俚濮人, wyjątkowo wojowniczy. Nawet w Nowy Rok, tradycyjnie czas zabaw i napełniania sobie brzuchów, musieli walczyć o swoje. Pokonani, gdy prawie całkiem upadło ich morale, już mieli się poddać, gdy wódz, wskazawszy sosnę (oczywiście yunnańską!), rzekł: "bądźmy jak to drzewo, którego nie zegnie wiatr, nie przysypie śnieg; nieposkromione i nieugięte, jak rok długi zielenieje i nie umiera". W wojowników wstąpił nowy duch; szybko dali radę wrogom. Odtąd sosna stała się ich bóstwem, opiekunem i szczęśliwym znakiem. Gdy budowali domy, to sosna dawała im materiał. Gdy nadchodził nowy rok, sadzili sosenkę na podwórzu. Przy yijskim Święcie Pochodni to z sosny zrobione były pochodnie. A gdy zbliżało się święto, ślub, czy też przyjechać miał ważny gość, podłogę zasypywano świeżymi igłami, by okazać gościowi szacunek i życzyć mu szczęścia.
Zwyczaje te do dziś przetrwały u Yi; sosny na podwórzach w Nowy Rok czy też spożywanie noworocznego posiłku na "macie" igłowej jest u Yi nadal bardzo częste. Z czasem zaczęto igłami wysypywać również podłogi w restauracjach yijskich. Ponieważ wpływa to pozytywnie na zapach i nastrój w lokalu, stopniowo zwyczaj zaczęły podbierać i nieyijskie przybytki a nawet prywatne domy, co stało się niejako wizytówką Yunnanu.
Ja jej wprawdzie nie wysypałam na podłogach, ale też ją pokochałam za zapach i zieleń :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.