2022-10-02

rozpogodzona 霁

Na dziś piękne słówko. 

霽 [霁] jì - to wtedy, gdy niebo wypogadza się po deszczu lub śniegu. Cząstką semantyczną jest tu oczywiście 雨 deszcz. Możemy więc elegancko powiedzieć na przykład 天开霁了 - czyli po prostu: rozpogodziło się albo 雨霁了 - przestał padać deszcz - czy też 雪霁了 - przestał padać śnieg. Co jednak najpiękniejsze, użyty może być również do opisu kondycji człowieczej. Jeśli powiemy 霽顏 [霁颜] jìyán czyli dosłownie: rozpogodzić twarz, to mamy na myśli uspokojenie się po wybuchu gniewu, opanowanie emocji (zazwyczaj złych) i "zniknięcie" ich z twarzy. Oczywiście - nikt nie wie, czy aby serce nie gorzeje gniewem tak samo, jak wcześniej, jednak twarz się wypogadza. 

Być może dawniej powiedziałabym: jakie to chińskie! Emocje to utrata twarzy, więc nawet jeśli pałamy gniewem, mamy nie zdradzać emocji, żeby wyjść z niekomfortowej sytuacji z twarzą. Dziś powiem tak: zapanowanie nad mimiką niekoniecznie jest oszustwem. Czasem jest po prostu pierwszym krokiem do zapanowania również nad swoim wnętrzem i oczyszczeniem go ze złych emocji. Być może dawniej wykrzyczałabym każdy swój gniew i ból. Nie ufałam ludziom, którzy do życia podchodzili na chłodno, zamiast wpadać w euforię, a potem w czarną rozpacz. Jak można nie okazywać emocji? Przecież one służą właśnie do okazywania! 

Na ile moje własne uspokojenie się i próba wypogodzenia gradowych chmur, które czasem gromadzą się na moim czole wynikają z przebywania między Chińczykami, a na ile po prostu z dojrzewania? Coraz chętniej usuwam z mojego otoczenia ludzi, którzy nie potrafią kontrolować swojej złości ani opanować agresji. Mam słabe serce i nerwy w fatalnym stanie; tylko spokój jest mnie w stanie uratować. Kiedy ktoś na mnie krzyczy, nie jestem w stanie spać ani uspokoić skołatanego serca bez uciekania się do pomocy środków farmakologicznych. No i jest jeszcze Tajfuniątko, któremu chcę oszczędzić strachu przed furią, złością, krzykiem, awanturami. Więc usuwam się z nerwowych sytuacji i odsuwam od siebie ludzi, którzy sprawiają, że nie mogę zasnąć, że nie mogę jeść przez ściśnięty żołądek, że nie mogę myśleć o tym, jaki świat jest piękny. I nie, nie czuję, że mój świat jest przez to uboższy; wręcz przeciwnie! 

Żałuję, że nie zaczęłam tego robić dwadzieścia lat wcześniej.

Dziś, w Międzynarodowym Dniu Bez Przemocy, życzę Wam, żebyście nie czekali tak długo.

4 komentarze:

  1. E tam ... :) Skrajne emocje... jak najbardziej nalezy opanowywac, ale ogolnie one z nas wylaza. To jestesmy my. Emocje sluza komunikowaniu sie. Emocje wychodza z nas w naszej mowie ( musimy sie ich jakos ze srodka pozbyc, bo kumulowane zabijaja)- dla mnie mowa to pewne zrodlo oczyszczania . Na zasadzie, ze musimy sie wygadac bo inaczej pekniemy - od wewnatrz nas rozsadzi. Przeciez bardzo czesto terapeuci wszelacy ucza "spuszczania" gwizdka emocji poprzez wyartykulowanie jej.
    Pamietam jak mnie terapeutka kiedys , jako mloda dziewczyne- kobiete uczyla mowienia "pieprze to", a nawet wykrzyczenia tego gdzies w kosmos:)
    No i druga sprawa.... bez emocji jestesmy nudni, nijacy... wyobrazilam sobie aktora, ktory bez jakiejkolwiek mimiki. sladu emocji na twarzy gra swa role:))
    Problem tylko w tym aby zylmi emocjami nie dobijac otoczenia:))
    Ale ogolnie emocje ( nawet owe lekko negatywne) i ich okazywanie jest git:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam nic przeciw emocjom samym w sobie. Nie mam też nic przeciw ich okazywaniu... byle z umiarem. Krzyczenie w kosmos - świetne. Aktor niech sobie przeżywa całą skalę - chętnie pooglądam. Z daleka. Z bliska za to nie mam ochoty ani zdrowia na to, by być odbiorcą tych złych i (dla mnie) niepotrzebnych.

      Usuń
    2. Ale przeciez nasi najblizsi nie zawsze maja super emocje i my tez nie zawsze w skowronkach jestesmy. Nasi najblizsi sa dla nas rowniez dostarczycielami niewlasciwych emocji . Nie chciec ich to my sobie mozemy, ale zycie jest zycie...
      Moze i mozna tak po buddyjsku . Na zasadzie, ze dzieciak trzaska nam drzwiami, wyje jak syrena alarmowa, a my na spokojnie -ziewajac - przechodzimy nad tym do porzadku dziennego.
      Kiedy mi corka zaczela dojrzewac to emocjonalnie w domu lekko nie bylo. A przeciez najblizszych nie wypusci sie w kosmos... nie da rady wziasc od nich dluuuugasnego urlopu. Trzeba czasami znosci.
      Mysle, ze oni nas , z naszymi emocjami, musza tez znosic.
      I zaznaczam, ze nie chodzi mi o patologiczne sytuacje emocjonalne, w ktorych facet tylko drze morde na bliskich. Ona tylko beczy i ma kwasna mine.... dzieciaki gdzies w kacie sie tluka etc...

      Usuń
    3. Myślę, że dla każdego granica tego, kiedy emocje są jeszcze zdrowe, a kiedy są już patologiczne, przebiega gdzie indziej. O ile doskonale rozumiem, że dzieci (młodzież też się pod to łapie) nie potrafią swoich emocji kontrolować, o tyle dziwią mnie dorośli, którzy wyżywają się na innych.

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.