Rok 2011 był ciekawym przykładem ilustrującym powiedzenie "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło", czyli 塞翁失馬 w wersji chińskiej.
1) cudna wycieczka do mojego koreańskiego braciszka do Szanghaju i Anhui. Spotkanie po latach z pierwszym Tajwańczykiem, który mi się podobał. I... odczarowanie sobie tych znajomości.
2) Wietnam.
3) Kayka i poznawanie Kunmingu od nowa.
4) siatkówka i znalezienie 球友, czyli przyjaciół od piłki. Luz, taniec, śpiew.
5) ospa wietrzna, dwie kontuzje, wydanie wszystkich oszczędności na lekarzy, a w konsekwencji nieobecności na zajęciach utrata stypendium.
6) przeprowadzka do Jinghongu, które jest bardziej niż Kunming moim miejscem na ziemi. Odkrycie, że potrafię uczyć dzieci w każdym wieku i sprawia mi to niesamowitą frajdę :)
Gdyby nie niewłaściwie ulokowane uczucia, nie miałabym najwspanialszych ferii zimowych na świecie. Gdyby nie złamane serce, nie zakolegowałabym się z bandą sportowców. Gdybym nie straciła stypendium, nie mieszkałabym teraz w tropikach. Więc, kochani - byle do przodu! Zawsze będzie dobrze, prędzej czy później. Z okazji nadchodzącego Nowego Roku życzę wszystkim, żeby było dobrze raczej prędzej niż później. :)
Przerabialas moze w liceum ten wierszyk?
OdpowiedzUsuńNiech cię nie niepokoją cierpienia twe i błędy,
Bo wszędy są drogi proste, lecz i manowce wszędy,
O to chodzi jedynie, by naprzód iść wciąż śmiało,
Bo zawsze się dochodzi gdzie indziej niż się chciało.
Szczęśliwego Nowego Roku!
Zostanie kamień z napisem:
OdpowiedzUsuńTu leży taki i taki.
Każdy z nas jest Odysem,
Co wraca do swej Itaki...
Prawie zapomnialam, jak bardzo kocham Staffa :)
Tobie tez niech sie darzy :)