2012-09-25

robinia akacjowa 刺槐

Większość z nas błędnie nazywa ją akacją. Że niby się jej listkami wróży i że miód pyszny... Miód tak, jak najbardziej, ale liście prawdziwej akacji w ogóle się nie nadają do wróżenia.
Właściwości robinii są tak dobrze wszędzie poopisywane, że nie będę powtarzać. Napiszę jednak więcej o jej zastosowaniu kulinarnym, bo jestem Chińczykiem i jem wszystko :) O ile nawet w wiki można znaleźć informację, że kwiaty są jadalne, o tyle według polskich przepisów nadają się do czegoś tylko jako napar albo wysmażone. No, od biedy można znaleźć przepisy na nalewki czy syropy. Na pewno jednak nie wpadlibyście na to, żeby takie kwiaty usmażyć w... jajecznicy.
ZB wpadł na ten pomysł od razu po przyuważeniu powtórnie kwitnącej pseudoakacji w naszym ogródku. I choć Mama narzekała, że akacja jest do oglądania, a nie do jedzenia, przetrząsnął mój łasuch całe drzewo w poszukiwaniu nierozwiniętych pączków, które następnie umył i osuszył, po drodze oczyszczając je z resztek gorzkawej zieleniny.
Po czym wymieszał je z kilkoma jajkami, odrobinę posolił i usmażył. Właściwie bardziej to forma omletowa niż jajecznicowa, a jeszcze lepiej - tortillowa, bo obowiązkowo trzeba na małym ogniu podsmażać z dwóch stron, a w trakcie smażenia się nie miesza (i nie wstrząsa, jeśli już przy tym jesteśmy), ale dla mnie to już zawsze będzie jajecznica :) Jest lekko słodkawa, nie trzeba żadnych dodatków. Pyszna.
Oczywiście, wg ZB większość kwiatów ma zastosowanie przede wszystkim kulinarne, bo jest z Yunnanu, a w Yunnanie kwiaty są traktowane jak warzywa...

4 komentarze:

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.