W północnej części parku przy Stawie Czarnego Smoka wzniesiona została przykuwająca uwagę Wieża Wiatrów,
13 metrów wysokości, ośmioboczna. Nie wiadomo, w którym powstała roku, pewne jest jednak, że w 1852 roku została przebudowana, więc powstać musiała sporo wcześniej. Na każdym boku wyryte zostały wiersze, z których jeden ujawnia druga nazwę Góry Smoczego Źródła: Góra Taichi. Nie bardzo wiadomo, czy nazwa ta wiąże się z jakimiś właściwościami fengshui, czy po prostu była miejscem ćwiczeń tutejszych mnichów taoistycznych.
Park, choć najbardziej znany ze świeżo zasadzonych tysięcy śliw, obfituje również w sosny, wończe, różaneczniki i inne bananowce; o jakiej porze roku by tu nie trafić, zawsze jest pięknie.
Mnie jednak najbardziej zachwyciły stare, obdrapane mury, zarośnięte mchem schody,
cmentarz z początku XX wieku ze specyficznie yunnańskimi grobowcami (wzniesione z cegieł kopuły,
jakże inne od grobowców, które widziałam na Tajwanie chociażby), a także biedne, zmaltretowane resztki rzeźb.
Nie wiem, co bardziej boli: lew z urwaną łapą
czy słoń z połamaną trąbą...
Spacer po tym parku/lesie/cmentarzu był prawdziwą przyjemnością. Do tego stopnia mi się spodobało, że jutro zabieram tam Chmurnego Ruka ;)
Staw Czarnego Smoka part I
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.