Najnowszy film Chena Kaige. Tytuł to po prostu imię głównego bohatera - Mei Lanfang. Imię to zna każdy Chińczyk. Nie tylko dlatego, że to jeden z czterech najsławniejszych śpiewaków opery pekińskiej (to bym zrozumiała), ale przede wszystkim (sic) dlatego, że stał się symbolem patriotycznym. Nie chciał śpiewać dla Japończyków w czasie okupacji. Bierny opór, tak lubiany przez Chińczyków...
Cóż. Patrząc na to z dzisiejszej perspektywy, tak naprawdę przez ośli upór ocalił życie. Japończycy go nie zabili za to, że nie chciał współpracować, a gdyby współpracował, to późniejsze chińskie władze by go wykończyły za kolaborację... Kiedy mówię, że dla współczesnych Chińczyków ważniejsza jest jego rola społeczna niż muzyczna, naprawdę nie przesadzam - przerozmawialiśmy o nim kiedyś pół zajęć z chińskiego mówionego i nasz nauczyciel rozentuzjazmowany powtarzał, że to był wzór Chińczyka!
Piszę o tym, bo .... hmmm... jak by tu powiedzieć. To nie to, że dla Chena Kaige ważniejszy był ten artysta jako patriota (nieustępliwy wobec wroga, bla bla bla), przecież film JEST filmem muzycznym. Ale... no, jakoś tak mnie ta moralizatorska strona wpieniła.
I to była jedyna wpieniająca mnie strona. Podoba mi się obsada (nienawidzę serdecznie Zhang Ziyi, ale dało się ją przeżyć w tym filmie.... I nieźle śpiewa jako facet ;) ), dobrze, że zamiast Wang Leehoma rolę główną dostał Leon Lai. Było kilka niezłych dialogów - między żoną i kochanką. Między Japończykami i Nim. Nie wiem, jakie będą w wersji angielskiej/polskiej, ale po chińsku - rewelacja. No właśnie. Nabieram wprawy w oglądaniu wyłącznie po chińsku. Na filmy sensacyjne jeszcze jestem za kiepska, ale biografie, romanse, a nawet komedie już przyswajam. :)
Obejrzałabym, ale też nie trawię Zhang Ziyi i mnie ten plastik skutecznie od tego filmu odstrasza, mimo iż Leona Lai lubiem...
OdpowiedzUsuńTutaj autobusy obklejone nimi jeżdżą ;)
ale ona ma tam tylko epizod i wlasciwie wiekszosc czasu jest przebrana za starego wojownika z opery pekinskiej! :D to trzeba zobaczyc! :D
OdpowiedzUsuń