:)
Zmieściłam się w tych 20 kilo. Wszystko wziełam, nawet buty na obcasach. No, wprawdzie musiałam się z tej okazji pozbyć ręcznika, ale ręcznik sobie w Azji kupie, a buty są jedyne i niepowtarzalne. To znaczy są do pewnego stopnia powtarzalne, ale i tak jeden jest lewy, a drugi prawy...
Żadnej gorączki przedwyjazdowej. Żadnych nerwów. Szeptem mogę Wam powiedzieć, że bardzo się cieszę, że to już...
Nie mam dyplomu, wkurza mnie to nieprzytomnie, zabiłabym 90% administracji UJ, a reszta musiałaby zjeść kawałki, które by zostały.
Pukam się w czoło. Z nostalgii i przedwczesnej tęsknoty za książkami wróciłam do Krystyny, córki Lavransa zresztą. Krzaki mnie zaatakują już za całkiem niedługo. Ciekawe, kto wygra.
Pytają, czy trzymam kciuki za Polaków, czy za Chińczykow. Po prawdzie, to niewielu Polaków do trzymania kciuków zostało, więc... Nie, to było podłe. Nie trzymam kciuków, tylko biję brawo, jeśli ktoś jest lepszy od pozostałych. A że to moje skośnookie maleństwa wyprzedzają wszystkich jeśli chodzi o złoto...
I niektórzy są ładni. A może przygrucham sobie wreszcie jakiegoś Azjatę? :D Czego zresztą mi większość przyjaciół życzy.
Do zobaczenia w Azji!
Szerokiego nieba! Daj znać, jak będziesz tam mieć jakiś internet. I najlepszego! :-*
OdpowiedzUsuńPewnie już wyleciałaś... akurat w tajfun. Właśnie siedzę w jego oku, jutro się przeniesie w Twoją stronę... będzie lało i będzie wietrznie. Ale przynajmniej nie tak gorąco :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się tam jakoś. Najlepiej pionu. Moralnego ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia! I chwal się, czym Cię karmią ;>
powodzenia! alez bedziesz blisko :)
OdpowiedzUsuńTak! Mam internet, jestem blisko Tajwanu, ale daleko tajfunu i caly czas zre, ale kto by spamietal, jak to sie wszystko nazywa... Jak juz sie przeprowadze do nowego mieszkanka i bede miala internet szybszy niz wolno spacerujaca tlusta mucha, zaczne sie wyzywac na czytajacych top bliznich i pisac, co jadlam, co robilam, i czym sie zajmuje straz miejska :D
OdpowiedzUsuń