2024-11-20

żuraw i sosna

Naprzeciwko wspomnianych srok wymalowany został inny dobrowróżbny obrazek:
松鹤长青* to dosłownie "sosna i żuraw wiecznie zielone/młode". Są to bardzo popularne życzenia dla seniorów - oby byli długowieczni jak żurawie i wiecznie zieloni (czyli młodzi) jak sosna. Sosna zresztą była także znanym "lekarstwem" zapewniającym długowieczność: wierzono, że żywica ponad tysiącletnich sosen zamienia się w pornatkę/porię, czyli jeden z leczniczych grzybów, po chińsku zwany fuling. Ten grzyb zaś zgodnie z tradycyjnymi wierzeniami przedłuża życie. Z kolei żuraw, jak wierzono, co jakiś czas przechodził gruntowną przemianę (zgodnie z najpopularniejszą legendą w wieku siedmiu, szesnastu, stu sześćdziesięciu i tysiąca sześciuset lat), by w końcu osiągnąć idealną postać i stać się środkiem transportu nieśmiertelnych. Wedle zaś innych wierzeń żurawiem mogli zostać śmiertelnicy po uzyskaniu nieśmiertelności. Czyli najpierw jesz kalafonię, stajesz się nieśmiertelnym, przeistaczasz się w żurawia i tak już całą wieczność. Ja tam nie wiem, czy bym tak chciała, no ale każdemu według potrzeb. 
Tak oto sosna została powiązana z żurawiem i wiecznie zielone drzewa z długowiecznością. To przełożyło się oczywiście na język, produkując takie oto idiomy: 
  • 松鶴遐齡 [松鹤遐龄] sōnghèxiálíng - długowieczność. Dosłownie: odległy wiek sosny i żurawia. 
  • 萬古長青 [万古长青] wàngǔchángqīng - wieczny, trwający zawsze, wciąż świeży. Dosłownie: dziesięć tysięcy razy stary a długo zielony. 
Wyjątkowo krotochwilne wydało mi się, że i tutaj kaligraf się nie przyłożył i zapisał niepoprawnie żurawia, który tak naprawdę winien wyglądać tak:
Życzę kaligrafowi, żeby był radosny jak sroka i żył długo jak żuraw, bo możę w przyszłości się wreszcie nauczy swojego języka ojczystego... 

*Czasem występuje też w wersji 松鹤长春 sosna i żuraw długa wiosna; są praktycznie równoznaczne.

2024-11-18

Ależ pachnie! 香馥馥

Szalenie spodobała mi się nazwa tej restauracji:
Takiego nagromadzenia pięknych aromatów już dawno nie widziałam! 

Zacznijmy od podstawowego znaku na aromat: 香 xiāng. Najłatwiej go sobie zapamiętać, myśląc o cudnym aromacie dojrzewającego w słońcu 日 zboża 禾. Oprócz tego, że oznacza przyjemny zapach, znajdziemy go także w wyrazach związany z trociczkami. 
Ciekawostka: w Polsce śpi się smacznie, a w Chinach - pachnąco: 睡得香. 
Wyraz ten stał się podstawą innych, również dotyczących pięknych zapachów: 
  • 馨 xīn - aromat dobiegający z oddali 
  • 馥 fù - mocny zapach, chętnie podwajany: 馥馥 fùfù - bardzo aromatyczne
  • 馡 fēi - woń 
  • 馜 nǐ - mocny zapach 
  • 馝 bì - zapach
  • 馣 ān, yǎn - aromat
  • 馤 ǎi  黁 nēn, nún - ciepły i aromatyczny
Większości znaków bazujących na 香 nie znajdziemy niestety we współczesnych słownikach. Jest ich sporo, jednak zostały uznane za niepotrzebne przez współczesną chińszczyznę (馞 bó, 馦 xiān, 馧 wēn, 馠 hān, 馫 xīng, 馩 fén, 馢 jiān, 馟 tú, 馛 bá, 萫 xiàng, 馪 bīn, 馚 fén, 麘 xiāng). Szkoda i uff jednocześnie ;) 
Jeśli chodzi o zbitki, które jeszcze dobitniej pokazują, że coś pięknie pachnie, najbardziej popularne są dwie: 
  • 香噴噴 [香喷喷] xiāngpēnpēn - pyszny, smakowity
oraz właśnie nasza nazwa restauracji:
  • 香馥馥 xiāngfùfù - o bogatym aromacie, mocno aromatyzowane
Wracając do innych pachnących znaków, bodaj najpopularniejszym jest pojawiający się często w zbitce 溫馨 [温馨] wēnxīn - miękki i pachnący, otulający ciepełkiem, komfortowy, miły i nienachalny, pojawiający się często... na tabliczkach ostrzegawczych, np. mówiących o tym, żeby uważać, bo ślisko, albo uwaga, niski strop. We wszystkich tego typu miejscach znajdziemy ostrzeżenie czy też wskazówkę: 溫馨提示 [温馨提示] wēnxīntíshì.

2024-11-14

甸尾村 Wioska na krańcu przedmieść

Tytuł dzisiejszego wpisu to nie opis, a rzeczywista nazwa wioski. Znak 甸 diàn, poza tym, że jest regularnym chińskim nazwiskiem, a także częścią wielu nazw geograficznych, oznacza przedmieścia czy też peryferia. Widać to po nim, przecież główną jego cząstką są pola 田... 
Mamy więc wioskę, która jest w "ogonie" przedmieść ~ Dianweicun. Obecnie mieści się w obrębie administracyjnym Kunmingu, choć jest odeń oddalona o ponad trzydzieści kilometrów. Jest tu zarejestrowanych pięćset gospodarstw, które zamieszkuje łącznie półtora tysiąca ludzi, głównie Hanów, z których niemal wszyscy są rolnikami. Klimat sprzyja uprawie tytoniu, pszenicy, kukurydzy i yacónu, a oprócz tego mieszkańcy na potęgę sadzą kasztany jadalne, orzechy i jabłka, a także hodują świnie, bydło, kozy i ryby. Dopiero w 2009 roku udało się do wszystkich gospodarstw doprowadzić prąd i bieżącą wodę. Do wioski została również doprowadzona asfaltowa droga, jednakowoż pozostałością po dawnych utwardzonych ścieżkach jest fakt, że łącznie tylko 22 domostwa zaopatrzyły się w samochód - reszta porusza się motorami bądź pojazdami rolniczymi. Większość mieszkańców nadal mieszka w domach starego typu, zbudowanych z niewypalanych cegieł i drewna, ale na pierwszy rzut oka widać, że kto może, remontuje i wprowadza beton i blachę falistą. 
My znalazłyśmy się w wiosce nieco przypadkiem - po prostu przejazdem, a skoro już tu byłyśmy o odpowiedniej porze, to również na lunch. No i trafiłyśmy na dzień targowy. A że w centrum Kunmingu o takie dni targowe już trudno, z przyjemnością oprowadziłam Tajfuniątko i siebie samą.
pieczona kukurydza, mniam!
świeżo obrane orzechy
pan przygotowuje węgorze ryżowe, by wypatroszone sprzedawać je na pęczki


nalewki na porożu oraz krwi jeleniowatych
najlepsze obuwie świata
nieszczęsne pomalowane żółwie...
...i farbowane kurczęta
a obok sprzedawana lokalna herbata. Wyobraźcie sobie, jakimi zapachami przeszła...

cukierki dzyń-dzyń i inne maltozowe cuda
przepyszna fioletowa kukurydza
tytoń
najpopularniejsze danie lunchowe: misieny z koźliną w ostrej zupie z dodatkiem świeżej mięty