2017-10-31
Rzeka Ciesząca Smoka 龙纳河
2014-06-27
狮子山 Lwia Góra
Otrzymawszy rozkaz, pospieszył Bóg Gromów do miejsca styku ziemi i nieba. Zakołysał potężnym młotem - dał się słyszeć potężny grzmot - i już w miejscu dawnej drogi do nieba jest dziura, przecinająca szczyt. Ludzie nie wiedzieli, kto rozszczepił szczyt, więc zwali odtąd górę "Kto Rozszczepił Szczyt?".
Nie wie nikt, jak wiele lat upłynęło od rozszczepienia szczytu, gdy górę odwiedziło dziewięćdziesiąt dziewięć podobnych chmurom białych smoków. Ujrzawszy śliczną górę, obfitą w piękne krajobrazy, smoki obrały sobie ją na siedzibę. I tak z góry trysnęło dziewięćdziesiąt dziewięć bijących świeżością źródeł, pojących spragnioną glebę Wudingu i dających radość ludowi. Lud w podzięce postawił na szczycie góry Świątynkę Białych Smoków, a z czasem góra stała się znana jako Góra Białych Smoków.
Lata płynęły i nikt nie wie, kiedy dokładnie górę upatrzył sobie lew. Czysta woda, lasy bogate w zwierzynę... Zachciało się lwu zawalczyć o górę ze smokami. Rozpoczęła się walka na śmierć i życie, lew ryczał i krzyczały smoki, aż skały drżały, dął wicher i rozpętała się nawałnica. Walka trwała równo dziewięć tysięcy dziewięćset osiemdziesiąt jeden dni i skończyła się sromotną porażką smoków, które wzięły nogi za pas. Dwa z nich, ciężko zranione, nie zdołały uciec i schroniły się pod sąsiednią, Wschodnią Górą. Tam, czekając aż wyliżą się z ran, układały plan zemsty na lwie. Wiedząc, że nie pokonają lwa zwykłą bronią, stwierdziły, że go podtopią - smoki to wszak opiekunowie wody. Zaczęły więc wypełniać górę wodą, gromadząc ją pod przyszły potop, jednocześnie ją wznosząc coraz wyżej i wydłużając. By powstrzymać smoki, mieszkańcy wioski wybudowali na szczycie pagodę - sygnał ostrzegawczy dla lwa. Ten zaś ułożył się tak, by przednie łapy były zawsze w pogotowiu, obejmując wschodni szczyt i czekał na smoki. One, ujrzawszy bojową pozę lwa, przestraszyły się i postanowiły poczekać przed decydującą bitwą. I od wieków tak czekają, smoki pod górą i lew, który z czasem się w tę górę wtopił. Ponoć tylko dzieci i wariaci potrafią dostrzec w górze drzemiącego lwa. Ciekawe, czy kiedyś obudzi go nagły atak smoków?...
Z okazji braku okazji wybraliśmy się na wycieczkę. Miasteczko Wuding 武定, położone niedaleko od Kunmingu (około 60 km), leży u stóp Lwiej Góry - nie wiedziałam jeszcze wtedy, że ta góra się tak zowie, a w ogóle wybieraliśmy się zupełnie gdzie indziej, ale gdy z dala zobaczyłam na wierzchołku pagodę,
zarządziłam zmianę planów. Góra jest niewiele niższa od Rysów (2452 m.), czyli w skali Yunnanu jest niziutka, już nie mówiąc o tym, że tak naprawdę od szczytu do stóp góra ma niecałe 700 metrów, bo akurat ten kawałek Yunnanu jest sporo ponad poziomem morza; jednak jej niezaprzeczalne piękno od zawsze przyciągało ludzi. Co najdziwniejsze - góra nie została dramatycznie zdewastowana przez setki hałaśliwych Chińczyków, nadal można z prawdziwą przyjemnością przejść dzikimi ścieżkami i zarośniętymi żlebami, porzucać się szyszkami i odpocząć w gęstym poszyciu leśnym. Tak, moi drodzy - oprócz oczywistych w chińskich parkach schodów i betonu, znajdziemy tutaj prawdziwy las. Już choćby za to można pokochać Lwią Górę, a przecież to nie wszystko! Myśmy jednak odwiedzili Lwią Górę w całkiem niewłaściwym terminie - gdybyśmy przyjechali na przełomie marca i kwietnia, zagubiłabym się w przepastnym Ogrodzie Peonii, jedynym w Yunnanie zresztą. Są tu sześćsetletnie drzewa, dziwacznie ukształtowane skały, okoliczności przyrody zapierają dech w piersiach - a do tego dodać trzeba to, co wyszło spod ludzkiej ręki - a mam tu na myśli nic innego, a prawie siedmiowiekową świątynię zen przecudnej urody. O świątyni opowiem kiedy indziej - muszę jeszcze trochę poszperać w materiałach.
Gdyby bogowie bardziej nam sprzyjali, może udałoby nam się nawet ujrzeć wodospad - niestety, wysechł do cna. Tak samo zresztą jak Jadeitowe Jezioro Na Szczycie, z którego została ledwie kałuża... Upolowaliśmy tylko łeb pytona i parę starych grobów, ukrytych w leśnym gąszczu.
Jak zwykle, moje zdjęcia są ledwie przebłyskiem odbicia piękna tego miejsca. Warto tam pojechać, żeby się powłóczyć po lesie i poszukać pamiątek po dawnych czasach.
2012-02-01
拉市海 Jezioro Nowej Zdziczalej Grobli
Ze zas Yunnan jest polozony dosc daleko od morza, wszystkie wieksze jeziora nazywaja sie tu „morze” czyli 海. Jest ono polozone 2437 metrow n.p.m., co moze dac Wam niejakie wyobrazenie o wysokosci wspomnianych przeze mnie „pagorkow”.
Dawnymi czasy w trakcie pory deszczowej powierzchnia jeziora dochodzila do 9 km2, a glebokosc do 9 metrow, za to w porze suchej nieraz calkowicie wysychalo. By sie przed tym uchronic, zbudowano wlasnie nasza groble, sluzaca nie tylko usprawnieniu komunikacji, ale i ochronie zbiornika wodnego przed takimi wyciekami.
Odkad poziom wody w jeziorze utrzymuje sie na mniej wiecej stalym poziomie, okolica chetnie jest odwiedzana przez wedrowne ptaki, ktore sa tutaj wielka atrakcja. Co roku przylatuje tu przezimowac ponad 30 tysiecy ptakow, z czego 9 na ponad 50 gatunkow znajduje sie pod scisla ochrona: gesi tybetanskie 斑头雁, tracze chinskie 中华秋沙鸭, zurawie czarnoszyje 黑颈鹤 i inne. Wlasnie dlatego od 1998 roku teren objety jest ochrona, a okolice naszego jeziora zmienily sie w miejsce odpoczynku zimowego ptakow wedrownych. Cale szczescie okolice sa jeszcze malo zurbanizowane, dzieki czemu jest malo glosnych i licznych wycieczek, nie ma jeszcze miliardow hoteli a ptaki nadal chca przylatywac... Dlatego okolice grudnia to najlepszy czas, by sie tam udac. Jest zimno, wieje jak w kieleckiem, ale to wlasnie wtedy mamy szanse podgladac ptactwo. Niestety, mnie sie nie udalo spedzic nad jeziorem switu badz wieczora, gdy ptakow jest najwiecej. W dodatku towarzysze moi halasliwi dosc byli – u Chinczykow obcowanie z prawdziwa natura nie jest jeszcze popularne; wola nature uczlowieczona, oswojona. Najbardziej zas czekaja na... pore karmienia. Trudno wszakze im sie dziwic – swieze ryby i mnie podeszly, a jakze, choc sa dziwnie drogie. Dawna spolecznosc rybakow zmienila sie bowiem w spolecznosc hmmm kowbojska. Malo ktory gospodarz oparl sie pokusie zakupienia malych tybetanskich konikow, odkad biura podrozy oferuja przejazdzke slynnym Szlakiem Konsko-Herbacianym 茶馬古道, ktory dawnymi czasy przebiegal wlasnie tedy.
Oprocz tego oczywiscie wynajmuja lodki tym co romantyczniejszym/zainteresowanym ptactwem gosciom. Na nieszczescie dla ubogich studentow i na szczescie dla miejsca calodniowa wycieczka, obejmujaca konna wyprawe i rejs po jeziorze, jest dosc droga – 500 yuanow od osoby. Oczywiscie, mozna probowac w tanszych biurach podrozy za 200 yuanow – ale wowczas taka wycieczka to dwie godziny konno, dwie na lodce, a reszta to zawracanie glowy. Akurat w tym wypadku warto zaplacic za dobra organizacje, dzieki ktorej mozna faktycznie cos zobaczyc.
Zakochalam sie w jeziorze, bo plywaja po nim lodki podobne troche do gondoli, z wioslami pychowymi albo po prostu dlugimi tyczkami i „gondolierami”, ktorzy spiewaja piesni ludu Naxi (choc zyje w okolicy okolo 10 grup etnicznych, Naxi stanowia 95% populacji) i opowiadaja cudne historie.
Bo jest czyste i widac cala faune i flore jeziora jak na dloni.
Bo chmury odbite w jeziorze udowadnialy istnienie Boga.
Zakochalam sie tez w dzielnych konikach, ktore pozwalaly soba kierowac nawet takim jezdzieckim oslom jak ja.
Zakochalam sie w tych pagorkach ^.^ Polecam!
2011-07-29
江城鎮 Miasto Rzeczne
2010-07-13
chinscy szpiedzy ;)
Nie, to nieprawda. Wszystkim jest wszystko jedno, bo przeciez my jestesmy barbarzyncami, ale zawsze sa dwie-trzy osoby, ktore biora na siebie ciezar kontaktow z bialasami. Ba! Nawet sie staraja, by te kontakty byly mile.
Wlasnie dlatego w Bratyslawie, w knajpie z ohydnym winem i pysznym zarciem, na ekhm patio, w towarzystwie muzyki na zywo (skrzypce karaoke :D), zatanczylam z Chinczykiem "Nad pieknym, modrym Dunajem", pokazujac wraz z partnerem, ze dialog miedzykulturowy jest mozliwy ;)
2010-07-02
Blogoslawiona miedzy Chinczykami
Jade na tydzien. Zakopiec, Praga, Brno, Bratyslawa, Wieden. Jako tlumacz.
Dzisiaj poznalam grupe. Jak dotad sa fajni ;)
Ciekawe, kto ich tlumaczyl w Oswiecimiu - strasznie narzekali na tlumaczke :D
Dostalam juz propozycje pracy :D:D:D:D Szkoda, ze w Pekinie :(
Trzymajcie kciuki :)
我明天去旅遊。我當中國團的翻譯。我們去捷克, 斯洛伐克,奧地利。
今天早上我帶他們去Wieliczka鹽礦。看起來不錯。希望我們會玩得開心 ^.^
已經有一個北京人想要給我介紹工作; 好可惜他不是雲南人!! ;)