2023-09-19

kurczak chilli 辣子鸡

Jest sobie taka potrawa, której przez pierwszych dziesięć lat w Kunmingu nawet nie tykałam. Zowie się, jak w tytule, kurczak chilli i dawniej na samą myśl o niej chciało mi się pić. 

Czas płynie, latka lecą, a mój język i podniebienie przyzwyczaiły się cokolwiek do umiłowanego przez kunmińczyków chilli. Dawniej ZB kupował czasem dla siebie porcyjkę takiego kurczaka; teraz czasem nawet kupuje dla naszej dwójki, bo i ja coś tam zawsze uszczknę. W domu robimy rzadko, choć teraz jest to łatwiejsze niż dawniej. Dawniej trzeba było samemu przygotować duże ilości suszonego chilli, posiekać drobno kurczaka, mieć na podorędziu pieprz syczuański, pastę douban, czosnek, imbir... Teraz wystarczy mieć w domu pikantną kostkę do syczuańskiego gorącego kociołka. Ponieważ zawiera ona tłuszcz, to nawet oleju nie trzeba już dodawać: rozgrzewasz kostkę, dorzucasz kurczaka, smażysz aż zniesurowieje i już. Dziesięć minut roboty. Zresztą - tylko po to trzymamy w domu te hotpotowe kostki; jakoś prawie nam się nie zdarza jeść hotpota w domu, a już na pewno nie pikantnego.

Kiedyś mieliśmy na targu ulubiony stragan z tym kurczakiem, ale to już pieśń przeszłości. Od tej pory szukamy czegoś równie dobrego. Ostatnio wreszcie trafiłam na przepysznego kurczaka chilli; był tak smakowity, że z najwyższym trudem udało mi się powstrzymać od zjedzenia porcji w całości. Nie dość, że próg ostrości był w sam raz, to jeszcze w dodatku porcja składała się z mięsa! Zazwyczaj kunmińczycy siekają kurczaka razem z kurnikiem - to znaczy jest posiekany w całości, wraz z kosteczkami i nawet najmniejszą drobinkę mięsa trzeba obgryźć z kości. To jeden z podstawowych powodów, dla których tak niechętnie kupuję kurczakowe potrawy. Ja rozumiem - obgryźć nogę albo skrzydełko, ale babrać się z maleńkimi kawalątkami kurczaka, które nie starczą nawet na ząb, a na każdym kość?! Ech... Właśnie dlatego byłam tak mile zaskoczona i, podekscytowana, zaczęłam mówić ZB, że wreszcie znaleźliśmy kurczaka chilli, który zastąpi nam tego dawnego! Jednak mina ZB sugerowała, że cieszę się przedwcześnie. 

- Co jest? Za mało ostry? 

- Nie, ostrość akurat. 

- To może konsystencja niedobra? 

- Nie, nie, jest akurat - ani nie za suchy, ani nie za tłusty. 

- No to co ci się w nim nie podoba? 

- Nie ma czego obgryzać...

zdjęcie autorstwa Tajfuniątka, oczywiście właśnie :)

PS. Stalowa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.