2009-08-16

taka niby zdrowa

ta kuchnia chinska. Gotowanie wedlug zasad pieciu przemian i w ogole taichi kuchenne. I co? I przed wyjazdem do Chin bylam i chudsza, i zdrowsza. Oczywiscie, tycie to wynik przerzucenia sie z jezdzenia na rowerze na pingponga i siedzenia na necie zamiast na basenie. Ale to, ze cholesterol mi skoczyl do poziomu podwyzszonego ryzyka, to juz kwestia smazenia w Chinach WSZYSTKIEGO. Bo przeciez pieczywa prawie nie jadlam, masla nie kupowalam, bez przerwy zarlam owoce i warzywa. Ale jesli warzywa w chinskiej knajpie to nigdy na surowo. Czasem na parze, zazwyczaj obsmazone i uduszone. W chinskim fastfoodzie nie bylam ani raz. Nie zarlam serow i majonezu (no, z malymi wyjatkami). Wiec jednak trzeba uwazac...
Kochani moi, jadacy w tamte strony - w ciagu miesiaca nic Wam sie nie stanie. Ale jesli jedziecie na rok - pilnujcie sie bardzo, zeby Wam ta przezdrowa chinska kuchnia nie zaszkodzila...

1 komentarz:

  1. potwierdzam, my tez mamy problem z za wysokim cholesterolem :(

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.