2017-08-25

chińskie przekleństwa

Dziś kolejny wpis w ramach akcji W 80 blogów dookoła świata. Powinno być obscenicznie, ale akurat mój tekst będzie dość łagodny. Bynajmniej nie z powodu moich braków słownikowych. Również nie zbyt mały wybór dosadnych sformułowań nastręczył problemów. Wręcz przeciwnie! Chińczycy klną obficie i czasem szalenie obrazowo. Gdy ZB siada za kółkiem, zastanawiam się, czy mi zwiędną uszy, czy powinnam wyjąć kajecik i notować, ile powie przekleństw nie powtarzając się ani razu w ciągu godziny. Swoją drogą - ja też lubię sobie siarczyście zakląć. Wychodzę z założenia, że skoro należy "odpowiednie dać rzeczy słowo", to czasem to słowo musi być ordynarne. Wprawdzie nie używam w żadnym ze znanych mi języków przekleństw zamiast znaków przestankowych, ale barwność przekleństw raczej mnie bawi niż bulwersuje. Dlatego z iście lingwistyczną precyzją podchodzę do chińskich i yunnańskich przekleństw, dowiadując się, dlaczego można kogoś zwymyślać hamburgerowo, co tak naprawdę znaczy po chińsku zbitka "oczoje.ny" itd. Chętnie wzięłam też do ręki anglojęzyczną książkę o chińskich wulgaryzmach. Problem w tym, że... nie potrafiłam się zdecydować, które z tych przekleństw podobają mi się najbardziej. Zamiast przedstawiać subiektywną listę, na potrzeby dzisiejszego wpisu znalazłam więc, specjalnie dla Was, przydatne linki:
Ja sama poczęstuję Was jednak anegdotką o tym, jak pewne przekleństwo stało się dla ZB i dla mnie cudowną śmiesznostką.
Jest otóż słówko zázhǒng 杂种/ 雜種, które dosłownie oznacza "wymieszane ziarno", a używane jest, by opisać kundle i bękarty. Nazwany tak Chińczyk stanie do walki na śmierć i życie; taka obelga to straszna utrata twarzy, bo przecież dla Chińczyka rodzina jest wszystkim. Najlżejsza sugestia, że jest kukułczym jajem, a że ojciec delikwenta nosi zieloną czapkę jest po prostu splunięciem w twarz.
Szkopuł w tym, że słówko 种/種 zhǒng to nie tylko ziarno, ale i rodzaj, typ, a także rasa. Kiedyś więc, gdy byłam już w zaawansowanej ciąży, a ZB wyżywał się werbalnie na jakimś zázhǒngu, poprosiłam go, by uważał, co mówi, bo przecież prawdziwy zázhǒng jest na pewno najwspanialszy w świecie. ZB zbaraniał i dopiero po kilku chwilach spojrzał na mój wielgachny brzuch. W którym pomieszkiwało nasze prywatne, małe "mieszane ziarno" - rasa biała wymieszana z żółtą. Po chwili wspólnie doszliśmy do wniosku, że tak naprawdę słowo to powinno być komplementem, bo przecież mieszańce są i ładniejsze, i zdrowsze od czystorasowych. Dotyczy to zarówno psów, jak i ludzi ;)
Stwierdziliśmy, że trzeba obelżywego "bękarta" zmienić na przykład na "ty owocu kazirodczego związku". Problem tylko w tym, że to drugie jest dużo dłuższe i znacznie mniej wygodne podczas kłótni ;)
Pamiętajcie tylko, że normalni Chińczycy na mieszane dzieci mówią po prostu "wymieszana krew" 混血, a nie wymyślają im od "mieszanych ziaren"...
Poniżej znajdziecie siarczyste wpisy z innych stron świata, do jasnej parasolki ;)
Brazylia / portugalski: Happy Brave Notes - Caralho i inne przekleństwa – wyrażamy emocje po portugalsku
Gruzja: Gruzja okiem nieobiektywnym - Jak (nie)przeklinać po gruzińsku
Hiszpania: Hiszpański dla Polaków - Zagadka hiszpańskich przekleństw
Irlandia: W krainie deszczowców - Przeklinać jak Irlandczyk
Niemcy: Niemiecka Sofa - Niemieckie wyzwiska w biurze; Niemiecki w Domu - Przekleństwa po niemiecku
Norwegia: Norwegolożka – Jak przeklinają Norwegowie?
Wielka Brytania: Angielski dla każdego - Angielskie przekleństwa
Jeśli podoba Wam się akcja i chcielibyście do nas dołączyć, piszcie na adres: blogi.jezykowe1@gmail.com

20 komentarzy:

  1. Yeah, zielona czapka mnie rozwaliła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z przekleństwami to jest tak, że dużo tracą na tłumaczeniach (nie jest to wycieczka personalna do Ciebie, tylko ogólna obserwacja). Cały ładunek emocjonalny zawarty w takim "杂种" ucieka po przetłumaczeniu słówka, jak z balonika. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie. Tak samo jak soczystość swojskiej pani lekkich obyczajów ;)

      Usuń
  3. Uwielbiam Twoje ciekawostki i osobiste anegdotki!

    OdpowiedzUsuń
  4. no proszę, czyli nie jest to naród milutki i uśmiechnięty cały czas tylko zwyczajnie z emocjami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. im bardziej człowiek uśmiechnięty z wierzchu, tym bardziej czasem musi spuścić parę ;)

      Usuń
  5. "Wychodzę z założenia, że skoro należy "odpowiednie dać rzeczy słowo", to czasem to słowo musi być ordynarne." - bardzo mi się podoba Twoje podejście do tej kwestii! Podzielam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Też jestem zdziwiona, że Chińczycy dużo przeklinają. Wydają się tacy spokojnie i dobrze ułożeni. Trochę bez emocji, ale to oczywiście tylko pierwsze wrażenie. Tak naprawdę nie znam bliżej żadnego Chińczyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam wrażenie, że ilość emocji w każdym człowieku jest podobna. Jeśli ktoś długo ich nie wyraża, to w końcu musi wybuchnąć...

      Usuń
  7. Takie chińsko-polskie rozmowy to pewnie Wasza codzienność. Ciekawa nowa perspektywa swiata.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie spodziewałam się, że naród chiński może przeklinać i to jeszcze robić aluzje do pochodzenia danej osoby. A to niespodzianka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. WCale nie są lepsze wymieszane rasy ja wolę biała rase z białą

    OdpowiedzUsuń
  10. Taki biały mały tajfun lepszy bo nasz swojski rodzinny tradycyjny

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.