Najpierw czujesz ten obłędny zapach. Potem zazwyczaj słyszysz intensywne brzęczenie pszczół i innych owadów. Dopiero na samym końcu twoje oczy zaczyna cieszyć piękno srebrnozłotych kwiatów, mieniących się w słońcu. Wiciokrzew zowie się po chińsku właśnie "złotosrebrnymi kwiatami" - o ileż piękniejsza jest ta nazwa od jakiegoś zupełnie pospolitego wiciokrzewu!
Ale okres kwitnienia jest krótki. A później zaczynamy się cieszyć suszonymi kwiatostanami wiciokrzewu. W naturze pewnie roślinki zostałyby opędzlowane doszczętnie przez zające, jelenie i inne dzikie stworzenia, przywabione takoż inensywnym zapachem, jak i słodkim nektarem. Jednak Chińczycy szybko zauważyli, że i ludziom mogą się te kwiatki przydać. Zgodnie z recepturami tradycyjnej medycyny chińskiej, kwiaty wiciokrzewu japońskiego używane są na ból głowy, kaszel, obniżenie temperatury, a także niektóre stany zapalne, na przykład ból gardła czy infekcje skórne. Ponoć mają również działanie antywirusowe - trwają prace nad wykorzystaniem wiciokrzewu w walce z covidem.
Jako łagodny środek przeciwzapalny jest wiciokrzew dostępny w każdej tutejszej aptece. Więc gdy zaczyna nas drapać w gardłach, parzymy sobie herbatkę wiciokrzewową:
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja uważam Azję za miejsce warte poznania. Tylko ja na razie robię to on-line i z pomocą książek. W planach (dalekich jak na razie) mam wycieczkę do Japonii. Potem zobaczę, może Wietnam, Korea Południowa...
Zapraszam do siebie.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Trzymam kciuki za realizację planów :)
Usuń