2015-01-13

Północ-Południe

Dawno, dawno temu Chińczycy podzielili sobie w głowach ojczyznę na Chiny Północne i Południowe. Linią demarkacyjną są głównie Góry Qin Ling oraz Rzeka Huai, ale większość ludzi w uproszczeniu dzieli Chiny na te na północ i na południe od Jangcy. Podział ten, choć wynika z geografii, przekłada się na całkiem niegeograficzne aspekty, a ja o nim dziś piszę, bo jest zima. Tak, tak, piernik do wiatraka ma całkiem sporo.
Oczywistą różnicą jest klimat - na północy jest zimniej niż na południu. Stąd również różnice w roślinności, tak naturalnej, jak i uprawianej.
Północ to tam, gdzie zimą zamarzają rzeki, a południe to tam, gdzie temperatura w zimie właściwie nie spada poniżej zera.
Południe to tam, gdzie są zalane wodą pola ryżowe, północ to tam, gdzie rośnie pszenica.
Na Południu mieszkają Południowcy: Yunnańczycy, Guizhouczycy, Guangxijczycy, Kantończycy, Fujiańczycy, Hunanczycy, Jiangxijczycy, Zhejiangczycy itd. Ich języki różnią się od dialektów północnych, mają od ludzi Północy inne zwyczaje i inne kultury.
Na Północy mieszkają cztery główne chińskie grupy etniczne - Hanowie, Mongołowie, Mandżurowie i Huiowie. Są schińszczeni, mówią mniej więcej takim samym dialektem mandaryńskim, który stał się językiem urzędowym Chin i próbują narzucać swoją kulturę Południowcom, twierdząc, że to właśnie jest "kultura chińska".
Niby Południe i Północ wyznaczone jest geograficznie, ale żaden Chińczyk nie powie o Xinjiangu, że jest on częścią Chin Północnych.
W oczach Chińczyków Północnych ci południowi to wieśniacy od produkcji ryżu, a oni sami podbili całe Chiny i nimi "rządzą".
W oczach Chińczyków Południowych ci północni to barbarzyńcy bez kultury, a oni sami są spadkobiercami starożytnej chińskiej kultury, tangowskiej poezji i mingowskiej sztuki.
Ci z Północy jedzą bułeczki na parze, pierożki i makarony, a ci z południa ryż.
Żyją inaczej, myślą inaczej, inne są ich ścieżki, choć państwo próbuje narzucać "ogólnochińskie" wzorce kulturowe.
Z mojego punktu widzenia jednak najgorszą rzeczą, jaką zrobiono w związku z tym podziałem Północ-Południe jest całkowicie odgórna decyzja, że "na Północy w domach ma być ogrzewanie, a na Południu niech się ugryzą w d...". Skutek jest taki (dzięki, Piekielna Fantazjo):
Zimą na Północy na zewnątrz jest zimno jak w psiarni, ale w domach jest cieplutko.
Na Południu w zasadzie nie jest aż tak zimno, ale niestety po wejściu do domu nie zdejmujemy kurtek ani kalesonów, bo w domu jest tak samo jak na dworze. Albo i zimniej - bo w domu nie świeci słońce...
Serdecznie Was pozdrawiam z elektrycznego kocyka, znad termosu. Jeśli są jakieś literówki, to wybaczcie - palce mi kostnieją mimo rękawiczek.

8 komentarzy:

  1. Wiem, znam. W Hongkongu oni nawet klimę włączą, jeśli jest 15 stopni. Może sobie podarują przy 11.

    W barbarzyńskim kraju europejskiej północy ogrzewania też za bardzo nie mam w domu, za to zimniej na dworze, bo nawet do 0 może spaść, szczególnie w nocy.

    Moją radą był grzejnik olejowy (jak już naprawdę zimno), koc plus dwa grzejące koty na kocu :)
    I gotowanie. Najlepiej w piekarniku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u nas nocami też spada do zera; najniżej było -2. Naszym jedynym ustępstwem na rzecz ogrzewania jest zainstalowana w łazience lampa grzejąca :)

      Usuń
  2. Przerazasz mnie. Jestem osobnikiem bardzo cieplolubnym, w zimie utrzymuje w mieszkaniu temp. 26 st. a 20 st. to dla mnie temp. na dlugi rekaw. Plakalabym z rozpaczy:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas 26 w mieszkaniu nie ma nawet latem :D Też myślałam, że się nie przyzwyczaję, ale - okazało się, że się da :) Nie mówię, że to specjalnie przyjemne, ale z drugiej strony - ta zima u nas trwa dość krótko, a później zostaje wynagrodzona wielomiesięczną piękną pogodą :)

      Usuń
  3. Zupelnie jakbym czytala o Wloszech! Durny podzial na polnoc i poludnie: ci z Polnocy uwazaja sie za lepszych, ci z Poludnia za to chwala sie kultura i najwazniejsze - brak ogrzewania na Poludniu (a wlasciwie to brak mentalnosci ogrzewania).
    Pozdrawiam z mojego sycylijskiego domku, siedzac w dwoch swetrach i kubraczku. Oby do lata ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to mnie zaskoczyłaś! Nie wiedziałam, że we Włoszech też takie cyrki...

      Usuń
  4. Mieszkam na południu Włoch, gdzie się nie ruszyć to grzeją w domu:) Ale na Sycylii ni byłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie to też zależy od konkretnej miejscowości czy też regionu.

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.