Za każdym razem tak samo mnie zdumiewają meczety wyglądające jak chińskie świątynie, różniące się od buddyjskich czy taoistycznych na pierwszy rzut oka tylko kolorystyką: często mają zielone dachy i białe ściany, nie ma tu nigdzie czerwieni. Tym razem jednak pewnie w ogóle przegapiłabym budynek - ładny, drewniany, z zielonym dachem - gdyby nie napis Wielki Meczet 清真大寺 nad wejściem. Ach!
Obok na ścianie napis po chińsku: patriotyzm to część wiary 爱国是信仰的一部分. Coś jak Bóg, honor, ojczyzna, ale inaczej - bo w Chinach jest wielu bogów, którzy zresztą z honorem niekoniecznie mają jakikolwiek związek, a poza tym wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że na świątyniach buddyjskich czy taoistycznych nikt takich haseł nie pisze. Pojawiają się za to tam, gdzie są muzułmanie i... chrześcijanie. Bo to rebelianci i trzeba im przypominać, że wiara wiarą, ale o miłości do Chin nie wolno zapominać. Nie jest to zresztą wynalazek współczesnych władz chińskich ani nawet pogląd narzucany muzułmanom chińskim wbrew ich woli. Tak naprawdę już za Mingów i Qingów istniało w Yunnanie sporo muzułmanów, którzy poza znajomością Koranu potrafili się też wykazać znajomością pism konfucjańskich; te wykształciuchy postulowały połączenie jednego z drugim ("回儒一体") dla uzyskania idealnego kodeksu. Jednym z najsłynniejszych chińskich muzułmanów parających się piórem i próbujących odpowiedzieć na problemy tutejszych muzułmanów był Yusuf Ma Dexin, daleki potomek pierwszego obsokrajowca, który rządził Yunnanem, o którym zresztą warto poczytać, a który kiedyś odwiedził Jianshui (w tamtych czasach - Lin'an).
Samo Jianshui, pełne mniejszości etnicznych i ludzi rozmaitych wyznań, wydaje się doskonałym miejscem dla kultywowania dialogu konfucjańsko-muzułmańskiego.
Pierwszy jianshuiski meczet powstał niewiele później od Świątyni Konfucjusza, czyli ma już ponad siedem wieków. Jednak od 2007 roku jest właściwie cały czas w remoncie, a dla wygody wiernych powstała nowa świątynia. I tu faktycznie widać, jak próbuje się wprowadzić w życie połączenie zasad islamskich z konfucjańskimi - na ścianach cytaty z Koranu a tuż obok cytaty z Konfucjusza. Zgodnie z muzułmańskimi założeniami nie ma tu oczywiście żadnych malowideł przedstawiających ludzi, jednak chińskie kaligrafie związane np. z czterema skarbami gabinetu też tu przysiadły w kąciku. Współcześni muzułmanie - ci, którzy zostali zaakceptowani przez oficjalne władze, czyli ludzie zajmujący wysokie stanowiska w chińskich stowarzyszeniach muzułmańskich - powiadają, że jeśli chodzi o kompas moralny islamu i konfucjanizmu, jest on bardzo zbliżony, tak samo jak tradycyjne chiński wartości współgrają z głębokim humanizmem islamu.
I tak właśnie, dążąc do fuzji tych dwóch systemów filozoficzno-religijno-wszelkich innych, u wygiętych chińskich dachów powieszono chińskie dzwoneczki, na ścianach wypisano chińskie kaligrafie i konfucjańskie idee, a na wszelkie zastrzeżenia, że przecież w islamie nie robi się tego a tego - zawsze jest jedna reakcja: każda religia, nawet islam, może wchłonąć coś dobrego i pięknego a pochodzącego z innej religii. W Koranie nie ma szczegółowych instrukcji odnośnie stylu architektonicznego, za to pojawia się zalecenie, by wchodząc między wrony krakać jak one.
I tak właśnie co tydzień modli się tu kilkuset z mieszkających w Jianshui kilku tysięcy muzułmanów, a w Ramadan i ważne muzułmańskie święta przybywają tu tysiące ludzi. A jednocześnie, skoro patriotyzm ma być częścią wiary, we wszystkie chińskie święta państwowe powiewa tu chińska flaga i wybrzmiewa chiński hymn. Do tego, że niemuzułmanie jadają w halalowych knajpach, wszyscy w Chinach są przyzwyczajeni. W drugą stronę rzadziej to działa, ale też się zdarza. W Jianshui ekumenizm wzniósł się o dwa poziomy wyżej: nie tylko same mury świątyni stanowią tego świadectwo. Jianshuiczycy mówią, że często widzą jianshuiskiego imama podróżującego czy też spotykającego się z głównym mnichem najważniejszej lokalnej świątyni... buddyjskiej.
Ponoć kiedys zdarzyło się, że ujrzawszy ich razem, pewien policjant przybiegł w nerwach, chcąc ich na wszelki wypadek rozdzielić, a oni ze śmiechem powiedzieli mu, że nie rozumie idei harmonii społecznej, tak ważnej w dzisiejszych Chinach...
Tuż obok świątyni znajduje się muzułmański... hmmm... luksusowy pensjonat, cały w drewnie, z ogrodem, jeziorkiem i innymi takimi. Można tam przysiąść na chwilę z herbatą, nawet jeśli jest się innowiercą.