2024-01-29

poduszki

Zupełnym przypadkiem trafiłam na wystawę buddyjskiej sztuki sakralnej. Przedstawiono całą masę płaskorzeźb pokazujących buddyjski panteon; niestety, trochę za mało się na tym znam, żeby było to z dużym pożytkiem dla mnie. Jednak przedstawiono również kilka ciekawostek. Jedną z nich była nietypowa prezentacja 24 przykładów nabożności synowskiej:
Drugą było kilka sztuk... poduszek:
Kiedyś już wspominałam, że tradycyjną chińską poduszką można łatwo zabić chrapiącego współmałżonka, ponieważ może być ona wykonana z porcelany, kamienia czy innego materiału tego typu. Im dłużej im się przyglądam, tym bardziej cieszę się, że moje poduszki są nietradycyjne...

2024-01-27

冬五九 Zimowa piąta dziewiątka

Na wszelki wypadek mam w telefonie włączony chiński tradycyjny kalendarz oprócz tego standardowego. Bardzo lubię świętować, a dzięki temu mam szansę nie przegapić żadnego ruchomego święta. To znaczy miałabym, gdybym regularnie nań zerkała. Nie zerkam, niestety, wystarczająco często, ale akurat dziś się udało - a gdy spojrzałam, ukazała mi się nazwa "zimowa piąta dziewiątka". Brzmi mało świątecznie, no ale Święto Środka Jesieni też nie brzmi, a się je obchodzi, prawda? 
O co więc chodzi tym razem? Chodzi otóż o to, że czas po przesileniu zimowym mierzy się w Chinach po dziewięć dni aż do końca zimy - nazywa się to 冬九九 zimowymi dziewięcioma dziewiątkami, 数九寒天 liczeniem dziewiątkami mroźnych dni albo po prostu 数九 liczeniem dziewiątkami. Więc okres piątej dziewiątki to po prostu 37-45 dnia po przesileniu. Ta piąta wcale nie jest jakaś szczególna, wszystkie są zaznaczone w kalendarzu. W całym tym odmierzaniu dziewiątkami czasu mniej chodzi o świętowanie, a bardziej o wiedzę, co nam grozi w zimie i liczenie kiedy ona sobie wreszcie pójdzie. Przesilenie zimowe zgodnie z tradycją jest uznawane za początek prawdziwego zimna i jednocześnie rozpoczęcie odliczania pierwszej dziewiątki 交九 - liczymy więc 一九, 二九 i tak dalej, aż dojdziemy do 九九 czyli 81 dni po przesileniu - wtedy kończy się zima i przychodzi wiosna. 
W przeszłości każde dziecko znało Dziewiętną Piosenkę 九九歌 (albo raczej: lokalną wersję Dziewiętnej Piosenki, bo oczywiście wersji było sporo, a najstarsze znano już za Songów). Jedna z najpopularniejszych głosiła: 
一九二九,不出手 Pierwsza dziewiątka, druga dziewiątka - nie wyciągaj rąk 
三九四九,冰上走 Trzecia dziewiątka, czwarta dziewiątka - i po lodzie chodź 
五九六九,沿河看柳 Piąta dziewiątka, szósta dziewiątka - patrz na wierzby wzdłuż rzeki 
七九河开,Siódma dziewiątka - rzeka się otwiera 
八九雁来 Ósma dziewiątka - gęsi* wracają 
九九加一九,耕牛遍地走 Dodaj dziewiątkę do dziewięciu dziewiątek - zaprząż wołu do pługa. 
W oryginale się rymuje, co pomaga zapamiętać, czego się kiedy można spodziewać. Niech Was nie zmyli "wyciąganie rąk" - nie chodzi o to, żeby nie wyciągać dłoni bo zimno. "Wyciąganie rąk" to eufemizm na wydawanie pieniędzy. Jest to tym samym "fałszywy przyjaciel", bo po polsku wyciąga się ręce PO pieniądze, a nie po to, żeby je wydać ;) Na wierzby zaś patrzy się w poszukiwaniu wiosennego znaku - bazi. Otwarcie rzeki dotyczy oczywiście stopnienia lodu. 
Inna wersja bardziej mi przypadła do gustu: 
一九二九,相逢不出手 Pierwsza dziewiątka, druga dziewiątka - w razie spotkania nie wyciągajcie rąk
三九四九,围炉饮酒 Trzecia dziewiątka, czwarta dziewiątka - siądźcie wokół ognia i pijcie alkohol
五九六九,访亲探友 Piąta dziewiątka, szósta dziewiątka - odwiedzajcie rodzinę i przyjaciół 
七九八九,沿河看柳 Siódma dziewiątka, ósma dziewiątka - idąc wzdłuż rzeki patrzcie na wierzby.
Oczywiście istnieją i dodatkowe powiedzonka związane z dziewiątkami, np. 
  • 九九艳阳天 Dziewiąta dziewiątka - słoneczny, ciepły dzień, 
  • 热在三伏,冷在三九 - Gorąco w trzy fu, zimno w trzecią dziewiątkę 
  • 九尽桃花开 - koniec dziewiątek, kwitnie brzoskwinia (czyli jest już ciepło) 
Są także wersje dużo bardziej rozbudowane, pochodzące z rozmaitych czasów i miejsc. Zresztą to akurat widać i po przytoczonych rymowankach - w jednej oglądamy wierzby w piątej i szóstej dziewiątce, a w drugiej dopiero w siódmej i ósmej. Chiny są wielkie, łatwo więc sobie wyobrazić, że w różnych miejscach i różnych czasach wierszyki musiały nabrać lokalnego kolorytu. 
Tradycyjnie za najzimniejsze okresy uchodziła trzecia i czwarta dziewiątka, więc rozpoczęcie piątej dziewiątki mogło się wiązać z zaczerpnięciem głębokiego oddechu i nadzieją, że mroźne dni się już skończyły. No, ja mam nadzieję! W ostatnim tygodniu w Kunmingu padał śnieg i połowa znajomych się pochorowała. Czas już, by Miasto Wiecznej Wiosny przypomniało sobie, skąd się wzięła jego nazwa... 

*W innej wersji jaskółki.

2024-01-25

洞箫 bambusowy flet prosty

Dziś kolejny instrument, którym posługuje się wprawnie pan Gong: xiao, czyli prosty bambusowy flet, o którym muzycy i poeci mówią, że jego brzmienie przypomina śpiew feniksa (tego boskiego feniksa, czyli tak naprawdę fenghuanga. Albo i tylko fenga, bo przecież śpiewają samczyki...).
   
Z czarownym brzmieniem xiao wiąże się piękna legenda:
簫史者,秦穆公時人也。善吹簫,能致孔雀白鶴於庭。穆公有女,字弄玉,好之,公遂以女妻焉。日教弄玉作鳳鳴,居數年,吹似鳳聲,鳳凰來止其屋。公為作鳳台,夫婦止其上,不下數年。一旦,皆隨鳳凰飛去。故秦人為作鳳女祠於雍宮中,時有簫聲而已。
W wolnym tłumaczeniu:
Xiaoshi żył w czasach księcia Mu z dynastii Qin. Był mistrzem grzy na xiao. Grał tak pięknie, że dźwięk jego fletu przywabiał do książęcego ogrodu pawie i białe żurawie. Jedna z książęcych córek, Nongyu, również przepadała za dźwiękiem instrumentu, a łaskawy książę zezwolił, by poślubiła ona muzyka. Odtąd Xiaoshi codziennie uczył Nongyu, jak grając na xiao imitować śpiew feniksa. Po kilku latach Nongyu potrafiła z instrumentu wydobyć melodie do złudzenia przypominające śpiew prawdziwych feniksów, a jej gra zaczęła przywabiać prawdziwe feniksy, które siadywały na książęcym dachu. Książę wybudował więc dla nich "scenę feniksów", w której zamieszkali Xiaoshi z Nongyu, a w której prawdziwe feniksy były częstymi gośćmi. Po kilku latach przyszedłdzień, gdy Nongyu wraz z Xiaoshi dosiadłszy feniksów poszybowali do niebios. Książę zaś zbudował na pamiątkę Kapliczkę Feniksiej Pani 凤女祠, w której czasem słychać brzmienie xiao.
/Żywoty Nieśmiertelnych 列仙傳, Liu Xiang 劉向/ 
Do tej historii nawiązuje m.in utwór poetycki 凤凰台上忆吹箫 Wspomnienie o grze na xiao na Feniksiej Scenie, którego instrumentalną wersję można usłyszeć jako pierwszy utwór w powyższym zbiorze dziesięciu najważniejszych utworów na xiao.

2024-01-23

The Night is Short, Walk on Girl

Wydawało mi się, że jestem już za stara na książki o miłości młodziutkich studentów. Wszystko jednak - jak widać - zależy od tego, jak zostały napisane. A Tomihiko Morimi zrobił to z takim wdziękiem i czarem, z tak wielkim ciepłem i sympatią względem swoich bohaterów, że aż czytałam z uśmiechem na ustach. Realizm magiczny w takim wydaniu to prawdziwa przyjemność. Pokochałam nie tylko parę głównych bohaterów, ale też piękny sposób, w jaki autor ich zazębił, a także - może nawet przede wszystkim? - bohaterów pobocznych. Życzliwy tengu, Bóg Przeziębień, a nade wszystko - Bóg Targów Używanych Książek - z całą przyjemnością zapamiętam ich na dłużej. 
*** 
Cytacik, który mnie rozbroił: 
-Your children have grown up fine, haven't they? That means all is well. 
-Their lives are their own. They have nothing to do with me. 
-What an absurd thing for a parent to say. 

A jednak. 
*** 
Piosenka Eigo Kawashimy, którą odkryłam właśnie dzięki książce:
  
*** 
It's strange if you think about it, isn't it? Before being given life in this world, we were dust. Then once we die, we return to dust. We're dust for a much longer period of time than we're human. Which actually means it's normal to be dead, and being alive is a brief exception. Why are we so afraid of death?

2024-01-19

nagolenniki

Kurczę, wydaje mi się, że Hani albo Jingpo, ale nie jestem stuprocentowo pewna. Wiem za to, jak mnie wkurzało, że tradycyjne nagolenniki występujące w strojach kobiecych niektórych yunnańskich grup etnicznych tłumaczone bywają jako "rajtuzy". Grrrr!!!!!

2024-01-17

竹笛 bambusowy flet poprzeczny

Ponieważ postanowiłam Wam pokazać, na jakich instrumentach zagrał na koncercie pan Gong, nie mogło zabraknąć bambusowego fletu poprzecznego:
   
Akurat to jest instrument nie specyficznie yunnański, a raczej ogólnochiński czy wręcz panazjatycki. Kocham sposób, w jaki rezonuje bambus. Sama grywałam kiedyś na europejskim flecie poprzecznym, ale jego dźwięk wydaje mi się w porównaniu z bambusowym mało subtelny i zbyt piskliwy. Głębia i ciepło dźwięków wydobywanych z bambusa mnie oczarowują.

2024-01-15

Wystawa sztuki cyfrowej

I to nie byle gdzie, bo w Muzeum Yunnańskim, ogromna ekspozycja. Właściwie nie wiedziałyśmy za bardzo, czego się spodziewać. Przyznam szczerze, że po raz pierwszy miałam przyjemność uczestniczyć w takiej wystawie. Z premedytacją używam słowa "uczestniczyć" zamiast zwykłego "oglądać", bo część prac zakładała interakcję z odbiorcą. Tajfuniątko było oczarowane!
sekcja zatytułowana "Nieśmiertelni"
"Nieśmiertelni pięciu żywiołów" - tu oczywiście Ogień
Tu oczywiście przebiegłe Lisice
Muzyka Nieśmiertelnych

Hipnoza
Sekretna kryjówka
Niebo
Sklep czarownic

Artemida
Atena
Miejski krajobraz Malezji
Szałas z przekąskami
Ormiańska uliczka

Bardzo podobało mi się wykorzystanie nowoczesnych technik do przedstawiania bardzo tradycyjnych tematów, na przykład bóstw czy demonów ze starych chińskich bestiariuszy czy powieści obok zachodniej mitologii. Podobały mi się też skrawki rzeczywistości, a także wielka wyobraźnia młodych twórców z całej Azji Południowo-Wschodniej. Muszę jednak przyznać, że estetyka bardziej przemówiła do Tajfuniątka, które wieloma dziełami było wprost zachwycone; mnie bardziej ciekawiły różnice w postrzeganiu świata przekładające się na wykorzystanie różnych technik. No i różnice w przedstawianiu i rozumieniu świata, które niewątpliwie wynikały z różnic pokoleniowych...
Fascynujące przeżycie, jakże inne od tradycyjnych wystaw. 

2024-01-13

Jastrząb leci, ryba skacze 鳶飛魚躍

鳶飛魚躍 [鸢飞鱼跃] yuānfēiyúyuè mogłoby być prostym przysłowiem opisującym przyrodę: to przecież oczywiste, że jastrząb leci, a ryba podskakuje w wodzie. Bacznie obserwujący przyrodę Chińczycy postanowili wykorzystać ten opis przyrody do stwierdzenia, że wszystko i wszyscy znajdują się na swoim miejscu. Przysłowie wywodzi się z fragmentu Wielkich Ód z Księgi Pieśni: 鸢飞戾天,鱼跃于渊。(Jastrząb wzlatuje naprzeciw niebios, ryba skacze w głębokim stawie). Sentencja ta pojawia się przy wejściu do każdej Świątyni Konfucjusza, już to na paifangu bramy Lingxingmen, czyli głównej bramy prowadzącej do świątyni, już to na murze okalającym teren świątyni. Kiedy jeszcze Świątynie Konfucjusza były podstawowymi miejscami, w których można było pobierać nauki, było to proste stwierdzenie faktu: jeśli jesteś osobą łaknącą wiedzy, oto miejsce dla ciebie. Pamiętajmy, że nie każdego stać było na naukę, a zgodnie z konfucjańskimi założeniami każdy miał wyznaczone miejsce w hierarchii społecznej po prostu przez swoje urodzenie i wielkość majątku. Co do reguły, miejsce to raczej nie mogło i nawet nie powinno się zmienić. Jesteś rolnikiem? Twoją ambicją winno być stanie się jak najlepszym rolnikiem, a nie marzenie o podróżach czy pójściu do szkoły. Jesteś synem uczonego? Świetnie, ty też się ucz - no przecież nie zostaniesz żołnierzem. I tak dalej... 
Podobnych powiedzeń, choć nie tak obrazowych, jest w chińskim sporo. Najłatwiej powiedzieć: 各得其所 gèdéqísuǒ - każdy znajduje się w odpowiednim miejscu, ale też: każdy dostał, co powinien. Jednak według mnie ono nie oddaje wszystkich niuansów tego konfucjańskiego. Podczas gdy wszyscy się skupiają na tym wciśnięciu każdego w dość ciasne ramki, ja mam przed oczami wizję niepasującą może do konfucjańskich realiów, ale za to wywiedzioną wprost z przysłowia. Jastrzębie latają, a ryby pływają. Ty masz talent plastyczny, a ja jestem świetna z matmy. Znalezienie swojego miejsca w świecie jest możliwe dopiero wtedy, kiedy dowiemy się, kim tak naprawdę jesteśmy. Jastrzębiem? Płotką? A może dziobakiem? Każdy ma swoją niszę. Każdy ma swój talent. Pozwólmy jastrzębiom latać, a rybom pływać. Nic dobrego nie wynikłoby z zamiany miejsc. 
Z drugiej strony skoro istnieją ptaszorowate i rybołowy, to znaczy, że możemy na własną odpowiedzialność próbować innego życia niż to, w którym teoretycznie powinniśmy trwać. Więc może odpowiednikiem naszego przysłowia we współczesnej chińszczyźnie winno być raczej 人如其愿 rénrúqíyuàn - żyć w zgodzie z własną wolą i pragnieniami?
Mijając to przysłowie zawsze mimowolnie zastanawiam się, czy dobrze wybierałam i czy idę właściwą ścieżką. Często dziękuję niebiosom za to, że dane jest mi odkrywać świat i siebie swobodnie. Że nikt mi nie wmawia, że ponieważ jestem kobietą, to muszę to i to, a nie mogę czegoś tam jeszcze. Że mam wybór. I że podjąłwszy wiele nietrafionych decyzji, miałam szansę wszystko zmienić, wszystko zacząć od nowa - nie wyrzekając się siebie, ale po prostu lekko (albo i nie...) modyfikując trasę. 
Czasem zazdroszczę jastrzębiom i rybom. O ileż prostsze musi być życie kogoś, kto od samego początku wie, kim jest! Myślałam, że wiem... kiedy miałam osiemnaście lat. A potem przestałam wiedzieć - albo raczej przynałam przed samą sobą, że guzik wiem. Po czterdziestce nadal zdarzają mi się zaskoczenia związane z tym, że nagle odkrywam coś o sobie, że nagle odkrywam, że coś mnie przestało (lub zaczęło!) kręcić. Czy w ciągu jednego ludzkiego żywota można przejść od jastrzębia do ryby z zaskrońcem, wombatem i słoniem po drodze? 
Tu nie chodzi o to, żeby być sobą i znaleźć swoje miejsce we wszechświecie. Tu chodzi o to, żeby być tymi wszystkimi osobami, których chce się spróbować i znaleźć wszystkie swoje miejsca. I jeszcze o to, żeby umieć odrzucić za małą skórę i niepasującą już skorupkę.
Nikt nie mówił, że będzie łatwo.

2024-01-10

欢乐的景颇山 Wesoła góra Jingpo

Skoro już jesteśmy przy yunnańskich instrumentach ludowych, pozwólcie, że zaprezentuję tuliang 吐良 - rodzaj fletu poprzecznego z ustnikiem pośrodku, bez dziurek do regulacji wysokości dźwięku - tę kontroluje się dłońmi w bardzo nietypowy sposób. Spójrzcie:
 
Absolutna rewelacja, prawda? Zakochałam się w tuliangu. No i w dziewczynie, ubranej w strój grupy etnicznej Jingpo, o której opowiada utwór.

2024-01-06

云岭回响 Echo z yunnańskich gór

Mieszkamy na niewielkim osiedlu przy Yunnańskim Teatrze Pieśni i Tańca. Świetna miejscówka, bo w samym centrum, choć samo osiedle starutkie i o standardzie adekwatnym do wieku osiedla. Czymś, co rekompensuje ewidentne braki jest jednak towarzystwo - mieszka tu dużo tancerzy i muzyków, teraźniejszych i emerytowanych. Jednym z nich jest pan Gong (龚启森), którego ZB zawsze z szacunkiem wita, a do którego Tajfuniątko mówi per "dziadku" - a on się nią oczywiście zachwyca. Pan Gong to chodząca legenda. Jest utytułowanym muzykiem wykonującym muzykę etniczną na wielu różnych instrumentach dętych (ponad dziesięciu - w tym na fletogruszce, fletach, okarynach). Ba, on nawet stworzył własny... hmmm... flet? Tak, chyba najbliżej mu do fletu. Jest nie tylko jeżdżącym w trasy koncertowe po całej Azji wykonawcą, ale też twórcą wielu utworów na rozmaite lokalne instrumenty, a także wykładowcą - specjalistą od muzycznego folkloru Yunnanu. Swoją pasję przekazał synowi, który obecnie również jest multiinstrumentalistą folkowym, świetnym zresztą, a teraz obaj znęcają się trzymają artystyczną pieczę i nad najmłodszą latoroślą rodu, dziewięcioletnią Duoduo. Która, tak się składa, jest obecnie najlepszą przyjaciółką Tajfuniątka. 
To właśnie dlatego, gdy w połowie października pan Gong obchodził 65-lecie pracy artystycznej, zostaliśmy całą rodziną zaproszeni na "koncert trzech pokoleń". Dziadek, ojciec i córka w towarzystwie kunmińskiej orkiestry symfonicznej wykonali gamę yunnańskich hitów, wspólnie i solo.
Kunmińska orkiestra nie zawiodła: grali tak samo źle, jak zazwyczaj, albo i gorzej. Gorzej m.in. dlatego, że zdecydowana większość utworów napisanych przez pana Gonga to same melodie na instrument solowy, które nigdy nie zostały zinstrumentowane ani nawet opatrzone najprostszym akompaniamentem. Jeszcze parę dni przed koncertem młody dyrygent skrobał w pośpiechu aranżacje. Muzycy nie mieli więc czasu na jakieś gruntowne przećwiczenie materiału... 
Nieważne. Ważniejsze już to, że 65 lat pracy artystycznej w przypadku dęciaków to naprawdę bardzo dużo. Smykałka nadal tam jest, jest ucho, jest wyczucie - ale nie ma już techniki a i oddech słaby. Moje muzykologiczne ucho cierpiałoby, gdyby nie prosty fakt, że to był dla mnie koncert absolutnych nowości. Większości kawałków nie słyszałam nigdy w życiu. Niektóre instrumenty były mi znane, ale część widziałam na oczy po raz pierwszy. Jestem trochę otrzaskana z muzyką chińską, ba, nawet z muzyką Yunnanu - ale to były rzeczy, o których nigdy nawet nie słyszałam! Przymknęłam więc ucho na niedoskonałości wykonania dziadka i wnuczki (akurat Gong junior spisał się wyśmienicie) i skupiłam się na przeżywaniu Yunnanu. Quasiptasie trele, intrygujące przedęcia, zaangażowane całe ciało. Wspaniałe! 
Muszę wyskrobać jeszcze trochę czasu. Żeby oprócz czasu na Tajfuniątko i ZB, czytanie, badmintona, kucharzenie, rowerowanie, czytanie, pisanie, odkrywanie coraz głębszych warstw Kunmingu, rodzinę i znajomych - żeby znalazł się jeszcze czas na zgłębianie tajników tutejszej muzyki... 
PS. W tej wyliczance znów zapomniałam o śnie i pracy. Ale tak na co dzień oczywiście o nich pamiętam. Zazwyczaj.

2024-01-02

仓园巷 ulica Cangyuan

Część budynków przy ulicy Cangyuan (w wolnym tumaczeniu: ulica Spichlerzogrodowa) została ozdobiona okołokunmińskim graffiti. Choć wolałabym graffiti o wyższej wartosci artystycznej, i to ma w sobie jakiś urok, już nie mówiąc o tym, że przypomina, czego warto spróbować i dokąd pójść:
pieczone erkuaje
Wenlin Art Museum
misieny!
kunmińskie makarony z sosami czyli "czapeczkami"
"kruche" bułeczki na parze 破酥包
smażone ziemniaki
Tofu z Jianshui
znów misieny, tym razem z kamionkowego garnka
A tak wygląda uliczka, obecnie remontowana. Żółte mury po lewej to oczywiście boczna ściana Yunnańskiej Akademii Wojskowej
 
Za Qingów uliczka zwała się Ogrodem Warzywnym 菜园子, jak łatwo się domyslić - uprawiano tu wtedy warzywa. Później powstał spichlerz - stąd spichlerzowa część nazwy. I tak właśnie uliczka do dziś zowie się Spichlerzogrodową, choć po dawnym ogrodzie oraz spichlerzu już dawno nie ma ani śladu. Ja za to sobie nazwę skojarzyłam z niewielkim targiem na rogu tej ulicy - w sumie pełniącym tę samą zaopatrzeniową funkcję. Jest jedną Dziewięciu Ulic i Trzynastu Stromizn Szmaragdowego Jeziora 翠湖九巷十三坡.