2025-09-02

Plemię Srebrnowłosych 银发族

Dziś wielkie święto. Wielkie, chociaż prywatne: urodziny ZB. Przez uprzejmość nie wspomnę, które. Zresztą - i tak nie wygląda i się nie zachowuje adekwatnie do wieku, a jeśli ktoś nie wierzy, to zapraszam na korty badmintonowe, żeby Wam złoił skórę. Jest jednak ten jeden szczegół, po którym można poznać jego grupę wiekową: znienacka stał się szpakowaty. To znaczy: zaczął należeć do plemienia Srebrnowłosych. Tych pomiędzy dojrzałymi a starymi (choć młodzież oczywiście będzie twierdzić, że siwi są już całkiem starzy), których w Chinach corocznie przybywa około osiem milionów. Srebrnowłosi stają się - bodaj pierwszy raz w historii Chin - najliczniejszą (i najlepiej sytuowaną) grupą społeczną. I społeczeństwo zmienia się wraz z nimi. Począwszy od codziennego życia poprzez styl podróżowania czy hobby specyficzne dla tej grupy wiekowej - cóż, rynek musi nadążać. Zwłaszcza, że właśnie zaczynają się starzeć rodzice pierwszego pokolenia jedynaków z czasów kontroli urodzeń. Gniazda pustoszeją, starzy zostają sami. I - przynajmniej dla niektórych - zaczyna się zabawa: uniwersytety trzeciego wieku, projekty poszukiwania talentów wśród seniorów, kursy wprowadzające ich w świat cyfrowy, wolontariaty itd. Trzeba się czymś zająć, skoro średnia długość życia mieszkańców takiego Pekinu czy Szanghaju przekroczyła 80 lat. Biorąc pod uwagę, że wiek emerytalny kobiet to 55, a mężczyzn 60 (choć to ma się zmienić i to dość szybko), mają przed sobą jeszcze dwadzieścia lat z hakiem - a coś trzeba robić! 
Wróćmy do podróżowania. Seniorzy, gdy dzieci już dorosły i nie są ograniczeni feriami i wakacjami, zapełniają lukę "po sezonie". Wystarczy, że pogoda jest ładna, a plan wycieczki dostosowany do seniorskich potrzeb, żeby seniorzy nagle zmienili się w główną siłę nabywczą przemysłu turystycznego. Sama znam emerytów czyhających na okazje i dofinansowania - bo niektóre miasta dbają o seniorów i im dokładają do wycieczek - jak Polacy na last minute. I w Chinach kończą się czasy seniorów doglądających codziennie wnuków czy pomagających dzieciom w domu. Zamiast tego pojawia się siła Srebrnowłosych - nowych, asertywnych, zamożnych, świadomych i energicznych seniorów, którzy mają energię, czas i pieniądze na odkrywanie świata. Świecie - drżyj. 
Mój osobisty Srebrnowłosy nie integruje się z innymi seniorami. Mam niejasne wrażenie, że najpierw ja podarowałam mu drugą młodość, a teraz Tajfuniątko trzecią. Nagle odkrywa radochę jeżdżenia na wakacje czy weekendowe wypady; nagle zdobywa nowe umiejętności i kompetencje. Byle tylko nam tak zostało już na zawsze! Byle tylko zdrowie było! Czego życzę i nam, i wszystkim innym członkom Plemienia Srebrnowłosych.

2025-09-01

Boskie Bestie wracają do klatki 神兽归笼

W czasie pandemii pojawiło się nowe sformułowanie na powrót uczniów do szkoły po wakacjach: Boskie Bestie wracają do klatki. Nie wiem, czy jeszcze pamiętacie pandemię wraz z jej zakazami wychodzenia z domów, pracą zdalną i zdalnym nauczaniem. W Chinach, między innymi dlatego, że pandemia trwała tu dłużej niż gdziekolwiek indziej, skutkiem było absolutne rozpuszczenie znakomitej większości dzieciaków. Udawały, że siedzą nad lekcjami, choć tak naprawdę grały w gry; lekcje on-line stanowiły świetną przykrywkę. Zamknięte w domu z rodzicami niedługo zaczynały się tak nudzić i rozrabiać, że rodzice robili dosłownie wszystko, żeby tylko dzieciaki dały im święty spokój. Do "zwykłej" opieki czyli żeby dziecko miało w co się ubrać i co do gęby włożyć doszło pilnowanie, żeby jednak robiło lekcje i uczestniczyło w nauczaniu online. Wtedy właśnie narodziło się porównanie dzieci do Boskich Bestii - istot niby przynoszących (pod rozmaitymi warunkami) szczęście, wartych dbania i opieki, jednakowoż szalenie kapryśnych i domagających się wyjątkowego traktowania. Niektórzy również rozdzielają te dwa znaki i twierdzą, że nazwa pasuje do dzieci, bo w zależności od humoru potrafią one być zarówno 神 - dobrymi bóstwami czy też aniołkami, jak i 兽 - bestiami w ludzkich skórach. Którą konkretnie są bestią? Ci z poczuciem humoru stwierdzili, że zdecydowanie chodzi tu o Czterołapą Bestię Połykającą Złoto 四脚吞金兽. Ilość pieniędzy, które trzeba w dziecko w Chinach zainwestować, jest porażająca, a niestety nie zawsze się zwróci. 
No a dziś, po prawie dwóch miesiącach oswajania względnie poskramiania bestii, wracają one wreszcie do klatek - czyli do szkolnej dyscypliny, do bezdusznej maszyny chińskiego systemu edukacji. Weźmy tu na tapet widoczną frustrację i nagłą ulgę rodziców: wiedzą, że sobie raczej średnio poradzili i wolą za wszelką cenę wysłać swe bestie do szkół. Baba z wozu, koniom lżej. Niech teraz nauczyciele się biedzą, niech dziecko zjada przynajmniej jeden posiłek dziennie poza domem (stołówki szkolne są tak powszechne, że niemal 100% uczniów jada lunch w szkole), niech kto inny je wychowuje i im narzuca reguły. Wreszcie będzie można je przywołać do porządku: idź spać, bo jutro trzeba wcześnie wstać! Lekcje odrobione? Jak to poniżej 60* punktów? Żadnych filmów, gier i wyjść, siadaj i zakuwaj! Nagle życie wróci do normy: nie tylko dzieci zaczną znów prowadzić regularny tryb życia, również rodzice będą mogli wrócić do swych hobby i zwyczajów, które porzucili na czas, gdy musieli się zajmować dziećmi niemal bez przerwy. Pamiętajmy, że coraz mniejsza część rodziców może wysłać dzieci na wieś, do dziadków, bo chińska wieś się wyludnia, a poza tym wychowana w miastach młodzież często kręci nosem na zaszczurzone chałupy ze sławojkami i bez bieżącej wody... Gdy Boskie Bestie wrócą do klatki, rodzice odetchną z ulgą, spokój zawita w progi domu, życie wróci do normalności. Rodzice z wielką ulgą oddają Bestie w ręce sprawnych... "treserów" 馴獸師 [驯兽师] xùnshòushī, jak co bardziej dowcipni rodzice nazywają nauczycieli... 
A my? My wolelibyśmy nie wsadzać Tajfuniątka do klatki, bo żadna z niej Boska Bestia. Lubimy wspólnie spędzać czas - gramy w badmintona i planszówki, łazikujemy, czytamy, oglądamy filmy, słuchamy muzyki, objadamy się rozmaitymi pysznościami, a nocami nadal jeszcze zakrada się do nas Tajfuniątko "na pieszczoszki"... Wolałabym nie musieć chodzić do pracy i nie wysyłać Tajfuniątka do szkoły - i to mimo że i ona w szkole, i ja w pracy dobrze sobie radzimy i wiemy, że jest to dla nas pożyteczne. Przytulam więc małą raz jeszcze, jednocześnie zastanawiając się nad społeczeństwem, w którym dzieci zdają sobie sprawę z tego, że rodzice tylko czekają, żeby one wreszcie wróciły do szkoły i przestały im zawracać gitarę. 

 *W Chinach równolegle istnieje system literowy, w którym A+ jest najlepszą oceną, oraz liczbowy, w którym maksymalnie można dostać 100 punktów np. ze sprawdzianu. Od 60 w górę się zdaje.