Słyszeliście kiedyś o herbacie ryżowej?
To było podchwytliwe pytanie. Wszystkich, którzy sobie w duchu powiedzieli, że nie, nigdy w życiu, obdarzam rozczarowanym spojrzeniem; przecież pisałam już o niej!
No dobrze. Skoro wszyscy już przeszukali zakamarki pamięci i przypomnieli sobie o herbacie ryżowej, opowiem Wam o jednej z moich największych pomyłek herbacianych, czyli o herbacie tytułowej. A było to tak:
Wiedząc o istnieniu herbaty ryżowej, nie zdziwiłam się wcale, widząc "herbatę pachnącą kleistym ryżem". Ba, byłam bardzo dumna, rozpoznając na pierwszy rzut oka znaczek nuo 糯, który wcale nie jest łatwy ani oczywisty. Do głowy mi nie wpadło, że pierwszych trzech znaków nie powinnam rozdzielać i że razem tworzą rzeczownik pospolity, nazwę rośliny.
糯米香 Semnostachya menglaensis czyli semnostachia menglańska należy do rodziny akantowatych i, jak sama nazwa wskazuje, pochodzi z okolic Mengla, w moich ukochanych tropikach województwa Xishuangbanna (jeszcze nie zapomniałam czasów, gdy mieszkałam w Jinghongu).
Gdy rozkruszy się liście tej rośliny, nozdrza wypełnia charakterystyczny, zbożowy aromat basmati i pochutnika. Innymi słowy, liście są pełne odorantu o dźwięcznej nazwie poliwinylopirolidon, który jest odpowiedzialny właśnie za cudny zapach świeżo upieczonego chleba czy też ryżu basmati. Szkoda, że o tym nie wiedziałam, gdy mieszkałam jeszcze w tropikach - deptałabym z pełną zawziętością wszystkie chwasty o wyglądzie zbliżonym do naszej mięty czy innej babki i szukała tego wspaniałego zapachu...
I właśnie o ten zapach chodzi - to dlatego nazwano semnostachię "zapachem kleistego ryżu". Dlatego też otwierając herbatę w ten sposób aromatyzowaną, szukałam jak głupia ryżu w środku i sądziłam, że mnie oszukano. Skąd miałam wiedzieć, że po ususzeniu semnostachia jest zbliżona wyglądem do liści zielonej herbaty a z ryżem nie ma poza zapachem nic wspólnego?!...
Nasze zielsko jest znanym ziołem - leczy np. upławy i inne kobiece dolegliwości. Słabsze działanie, po prostu antybakteryjne i wzmacniające, ma po wymieszaniu z liśćmi herbaty. A przede wszystkim - herbatka taka jest pachnąca i delikatna, po prostu wspaniała! Wcale mnie nie dziwi, że trafiła na listę tradycyjnych yunnańskich wyrobów i że wszyscy ją namiętnie kupują. Bardziej mnie dziwi, że nikt poza Yunnańczykami nie wpadł na to, by taką herbatkę produkować. Inna rzecz, że być może wymieszana z liśćmi innymi niż wielkie liście starych, yunnańskich drzew herbacianych, nie jest tak smaczna...
Dzięki parzeniu dużych liści herbaty razem z semnostachią herbata jest od początku mniej gorzka, a każde następne parzenie jest słodsze. Napar jest złotawy, coś pomiędzy herbatami zieloną a lekką czarną. Najsłynniejsze "herbaty pachnące ryżem" pochodzą z okolic gór Nannuo (南糯山), gdzie w ogóle produkowana jest herbata porównywalna klasą z najlepszymi indyjskimi assamami - tyle, że z Camellia sinensis var. assamica wytwarza się głównie herbaty czarne, a z var. sinensis - w zasadzie wszystko, ze szczególnym naciskiem na herbaty zielone i puery.
Uprawą zarówno herbaty, jak i semnostachii zajmują się głównie reprezentanci licznych w Xishuangbanna mniejszości Dai i Hani. Wieść gminna niesie, że herbatę wynaleziono w ten sposób, że Daiowie wychylali się ze swych bambusowych chatek na palach, urywali liście tego dość popularnego chwastu i dodawali do czarek herbaty po prostu dla smaku. Oczywiście, legenda jest mało wiarygodna. Po pierwsze, rośliny te nie dorastają do wysokości pierwszego piętra, bo to trawy, a po drugie Daiowie tradycyjnie nie parzyli herbaty w czarkach, tylko w bambusowych tykwach. Cóż. Legenda ma być ładna, a nie prawdziwa, prawda? :)
Liści semnostachii nie trzeba przygotowywać w jakiś specjalny sposób - po zerwaniu wystarczy wysuszyć na słońcu, bez zwijania czy prostowania. Potem dodaje do wielkolistnej herbaty, miesza i już.
Odpowiednio zapakowana może być przechowywana nawet rok. Ziele można też dodawać do ciasteczek herbaty puer - wówczas przechowywać ją można do końca świata i o jeden dzień dłużej.
Pyszna jest, pachnąca i słodka. Dlatego jej wybaczam, że mnie oszukała ryżową nazwą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.