O czyśćcu bulwiastym już wspominałam, prawda? Zawsze jadałam go zapiklowanego z chilli. Ostatnio wypatrzyliśmy jednak na targu świeży. Oczywiście został kupiony, przyniesiony do domu... a potem ZB się dwie godziny użerał z jego wyczyszczeniem. Powiadam Wam, warto dać dowolną kwotę za pikle, bo wyczyszczenie cholerstwa graniczy z cudem...
Kiedy bulwy już zostały wyczyszczone, usmażył je ZB z mieloną wieprzowiną. Wyszły tak:
Jeśli będzie się Wam kiedyś chciało stracić pół dnia na czyszczenie czyśćca, oto przepis:
Składniki:
*mielona wieprzowina
*oczyszczone bulwy czyśćca
*czosnek w plasterkach
*ewentualnie można dodać suszone chilli
Wykonanie:
1) na gorącym oleju obsmażyć czosnek i chilli aż zapachną
2) dorzucić mięso i smażyć w ruchu do zniesurowienia
3) dodać bulwy czyśćca i smażyć albo dusić kilka minut.
Wskazówka pierwsza: proporcje składników są dowolne - obojętnie, czy da się więcej czosnku, czy mniej, czy będzie bardziej mięsnie czy bardziej czyśćcowo - będzie pyszne!
Wskazówka druga: jeśli się boicie, że czyściec będzie niedosmażony, możecie go przed smażeniem zblanszować i odcedzić. Ja tego nie robię, bo zblanszowany traci chrupkość i robi się taki... mączny?
Czyszczenie czyśćca :)
OdpowiedzUsuńa przed oczyma miotły w dłoniach pokutników ;)
UsuńCzyśćca japońskiego się nie czyści. Wystarczy go tylko dobrze wypłukać. Cała opowieść przypomina trochę stary dowcip o blondynce, która kupiła zająca i zanim go przyrządziła ręce ją rozbolały od skubania... :D
OdpowiedzUsuńJeśli jest względnie czysty - pewnie płukanie wystarczy. Ziemia yunnańska klei się do bulw, więc trzeba je zawsze oczyszczać...
Usuń