W zatłoczonym mieście trzeba sobie stworzyć zieloną oazę, prawda? Brakuje jeszcze tylko grilla i małej lodóweczki na piwko.
Ogródków takich są tysiące w każdym chyba chińskim mieście, mimo że w większości miast są zabronione. Pisał o tym kiedyś Adam Juchniewicz, ale - dziwna sprawa - nie mogę wejść na jego blog, żeby sprawdzić i dać Wam linka. Dlatego chwilowo dzielę się tylko tymi zdjątkami i wzdycham z tęsknotą - też bym chciała mieć taki ogródek na dachu. A jeszcze bardziej bym chciała taki ogródek, jaki mieliśmy na dachu w Tajpej, z kamiennymi ścieżkami do masażu stóp i wspaniałym miejscem piknikowym...
W Hongkongu mają i grilla, i pewnie i lodóweczkę :)
OdpowiedzUsuńTeż mają takie ogródki, szczególnie na Nowych Terytoriach, gdzie większość domków to 3-piętrowce - i chyba każdy chce mieszkanie na górze, by mieć dach :D
Dlaczego te ogródki są zabronione?
OdpowiedzUsuńbo są budowane na dziko.
Usuń