Stało się. Nadeszła kunmińska zima. Nienawidzę tej pory roku, zwłaszcza tutaj. Powody? Jest jeden powód. Jest zimno (w nocy w okolicach zera, za dnia 3-10 stopni), a w domach nie ma ogrzewania. Żadnego. Kiedy wychodzi słońce, cieplej jest na zewnątrz niż w domu. Całe szczęście mamy normalny bojler, a nie samo ogrzewanie słoneczne... Ratuję się też elektrycznym prześcieradłem - ale powiem szczerze, że właśnie ze względu na to prześcieradło wyjątkowo ciężko podejmuje się decyzje o wstaniu z łóżka...
Ponieważ jest zimno, nici z ciast drożdżowych i chleba - po prostu nie wyrasta ciasto.
Ponieważ jest zimno, są kłopoty z wysuszeniem prania.
Kiedy już wstaję, a nie muszę wychodzić z domu, całymi dniami wyglądam tak:
Jest to zdecydowanie najsensowniejsze zimowe ubranie i je kocham nad życie.
A poza tym? Same pozytywy! Nie ma śniegu, nie ma błota. Jak świeci słońce i nie wieje wiatr, można wyjść na ulicę w samym podkoszulku. Zaczęły mi kwitnąć azalie parapetowe,
nie sądziłam, że ze mną wytrzymają - potrafię zarżnąć nawet kaktusa. Tymczasem grudniczek to chyba pokochał nasze mieszkanie - będzie miał ze dwadzieścia kwiatów, albo i lepiej! Kwiaty wprawdzie są różowe, ale i tak go kocham :)Poza tym zaczął się sezon na truskawki i ananasy.
Tak więc zima, choć jej nienawidzę, ma swoje dobre strony, zwłaszcza w Kunmingu...
Znam ten ból. Tutaj temperatury takie same, a sąsiedzi wyłączają ogrzewanie często (oszczędzają kasę), a moje jest zależne od nich, bo to ten sam dom. Na szczęście dla mnie, jednak czasem włączają.
OdpowiedzUsuńźli sąsiedzi... :( gdybym mogła mieć ciepło, a i tak nie miała, byłabym chyba jeszcze bardziej nieszczęśliwa niż teraz, po prostu nie mogąc...
OdpowiedzUsuńTajfun, skoro jest tak zimno, dlaczego wszyscy się męczą i nikt do tej pory nie pomyślał o ogrzewaniu? Takie z głupia-franc pytanie...
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: nie męczą się, tak generalnie. Widzę dzieci w lekkich sweterkach na ulicy, odrabiające zadanie domowe. Ja jestem w rękawiczkach i mam zgrabiałe dłonie, a one są w ledwo jesiennym stroju i piszą krzaki. Pewnie kwestia przyzwyczajenia. Po drugie: domy są nieszczelne. Trzeba by je najpierw ocieplić i porządnie zaizolować, inaczej wszystko, co nagrzejesz, natychmiast ucieknie. A ponieważ nie wiadomo, kiedy Cię wyparcelują z powodu następnego wielkiego projektu państwowego, nie bardzo się opłaca inwestować.
OdpowiedzUsuńa jak tam Twoje niezamykalne okno w kuchni??? wymyśliliście jakiś patent?
OdpowiedzUsuńtak, przed gotowaniem zakładamy kurtki...
OdpowiedzUsuń