Za tłuczenie odpowiedzialny jest znak 舂 chōng, którego semantyczną cząstką jest zdecydowanie moździerz 臼 jiù. Wprawdzie istnieje również wariant z ręką 摏 chōng, który wydaje się cokolwiek bardziej logiczny - bo przecież tłuczek obsługujemy rękoma - jednak nie zdarzyło mi się jeszcze go widzieć na żadnym szyldzie.
Wracając do potraw: u góry widzicie stragan specjalizujący się właśnie w tłuczonych przekąskach, przyprawionych na ostro (bo to przecież kuchnia dajska). Mamy tu więc przede wszystkim tłuczone kurze łapki z kośćmi albo bez, tłuczoną wieprzową skórę, tłuczeninę rozmaitości, tłuczone ziemniaki (ale nie jest to bynajmniej purée!), tłuczony ogórek, tłuczone mango i tłuczoną papaję (chodzi tu oczywiście o sałatki z niedojrzałych jeszcze owoców, zielonych i mocno kwaskowatych). Klasyczna sałatka z zielonej papai powinna być tłuczona i mieszana właśnie w takim wielgachnym moździerzu.
Oczywiście, ja w domu czegoś takiego nie mam (moje słynne 40 metrów kwadratowych i mikrokuchnia się kłaniają) i tajskie-dajskie smaki muszę próbować odtwarzać za pomocą innych utensyliów. Smakują, rzecz jasna, inaczej. Nawet jeśli zachowam wszystkie proporcje przypraw, czegoś im brakuje - a konkretnie właśnie tego miażdżenia, tłuczenia i mieszania w wielkim moździerzu...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBiernik: Kogo? Co? (widzę) - tłuczony ogórek. Warto szczególnie na obczyźnie dbać o język ojczysty, bo wychodzi na to, że to polonia była i jest obecnie jedynym i ostatnim nośnikiem i przechowalnią prawidłowych form gramatycznych mowy ojczystej, jak niegdyś ta amerykańska polonia była ostatnim nośnikiem gwary góralskiej. Co do polszczyzny literackiej, to w naszym ojczystym kraju już niemal wszyscy mówią „mam ogórka”, „jem pomidora” itp. :(
OdpowiedzUsuńRacja! Już poprawiam.
Usuń