Tyle właśnie czasu minęło od ostatniego ZB i mojego spaceru wieczorem, we dwójkę. Szmat czasu, co? Oczywiście, że uwielbiam spędzać czas z Tajfuniątkiem, ale - bardzo się cieszę, że możemy czasem (z rzadka) być sami nie tylko wtedy, gdy mała jest w przedszkolu.
A było to tak: ZB pojechał z Tajfuniątkiem do dziadków na kolację (ja miałam trochę pracy, więc zostałam w domu) i... wrócił sam. Tajfuniątko powiedziało, że tak bardzo chciałaby zostać u dziadków, bo tam jest tak fajnie! A babci zaświeciły się oczy i powiedziała, że ona nie widzi problemu. Proponowała nam to zresztą regularnie od paru lat, ale dopóki Tajfuniątko prawie co noc się budziło, nie miałoby to sensu - to męczarnia i dla dziecka, i dla opiekuna. Teraz wreszcie przesypia całe noce (choć zdarzają jej się jeszcze czasem pobudki o trzeciej nad ranem), więc ZB postanowił spróbować.
Gdy wrócił, właśnie wychodziłam do kuchni przyrządzić sobie spóźnioną kolację - praca mnie wchłonęła i nie chciałam się odrywać. Ale skoro nadarzyła się okazja, poszliśmy podkurkować do jednej z naszych ulubionych grillowni:
Niemal zapomniałam już, jak cudowne jest Szmaragdowozielone Jezioro nocą! Och, jak mi było dobrze! Lekko podchmielona, wolna, poczułam się z piętnaście lat młodsza...
Gdy jednak na drugi dzień odbieraliśmy Tajfuniątko, widać było, że ona się wprawdzie świetnie bawiła, ale że dziadkowie są wykończeni i skrajnie niewyspani. Więc chociaż mówią, że są do dyspozycji, kiedy tylko się nam zamarzy, będziemy z takich wolnych wieczorów korzystać tylko od wielkiego dzwonu.
Szkoda...
Wiem coś na ten temat... Kiedy urodził się pierwszy Wnuk wszyscy Dziadkowie oszaleli. Wizyty, spacery bez końca. Teraz kiedy 'maluchy' mają 7 i 4 lata ich energia potrafi wykończyć w jedno popołudnie. Na szczęście są mądre i potrafią się same sobą zająć oby tylko Dziadkowie byli w zasięgu :)
OdpowiedzUsuńGratuluję energii! Nawet mnie potrafi wykończyć dzień z Tajfuniątkiem, więc zupełnie sobie nie wyobrażam, jak zmęczeni się czują dziadkowie...
Usuń