Zawiesiłam się czytelniczo i mimo nagromadzenia świetnej literatury na dysku, czytniku i półkach, jakoś sięgam tylko po literaturę całkiem leciutką. Tym razem wpadł mi w ręce komiks, ewidentnie dla nastolatek. Pozwoliłam jednak sobie na tę odrobinę luzu ze względu na azjatyckie nazwisko jednej z autorek (rysunki autorstwa Wendy Xu, Amerykanki chińskiego pochodzenia), a także dlatego, że zbliża się Święto Środka Jesieni, a komiks nazywa się Ciasteczka księżycowe. Jest tu kilka ciekawych wątków - poczucie zagubienia związane z brakiem przynależności, kulturowej, gatunkowej i rodzinnej, dorastanie we własnym tempie, miłość...
Chociaż ta kreska to nie moja bajka, a i na opowieść trafiłam jakieś trzydzieści lat za późno, to przyznać muszę, że uśmiechnęłam się do kilku myśli. A to dużo - zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że ostatnio uśmiecham się raczej mało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.