Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy z japonia-info.pl, czyli pod egidą Unii Azjatyckiej.
Drugi pokazuje legendę o pochodzeniu kleiku laba, złożonego z resztek rozmaitych pokarmów:
Wesołej laby! Znaczy - wesołego Święta Laba!
A jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś o innym tradycyjnym kleiku, tym razem japońskim - zapraszam tutaj.
Dziś Laba! Czyli ósmy dzień miesiąca La, czyli dwunastego miesiąca tradycyjnego chińskiego kalendarza. Świętowanie jest ciekawym przykładem wpływu buddyzmu na chińską tradycję, bowiem - choć samo święto istnieje od bardzo zamierzchłych czasów i początkowo było świętem rolniczym - na stałe wpisało się w chiński kalendarz dopiero, gdy je połączono z dniem oświecenia Buddy, a obchody święta stały się buddyjskie. Jednym z bardzo buddyjskich elementów jest fakt, że najbardziej znana potrawa związana z obchodami Laba jest wegetariańska - jest to wegetariański kleik ryżowy Laba 臘八粥. Drugi najbardziej znany zwyczaj jest również kulinarny (wszelkie obchody czegokolwiek w Chinach zwykle są bardzo silnie związane z kuchnią) - w święto Laba marynuje się czosnek w occie. Dlaczego? Ponieważ musi się marynować akurat trzy tygodnie, żeby uzyskać właściwy smak na obchody chińskiego Nowego Roku. Swoją drogą, zarówno czosnek, jak i ocet po tym marynowaniu są znakomite, więc na dniach podzielę się przepisem. Ja ten czosnek kocham tak, że marynuję go bezustannie; nie może go zabraknąć w mojej kuchni!
Wróćmy do kleiku. Za czasów cesarskich kleik laba przeznaczony dla cesarza był robiony z mieszanki ziaren, suszonych owoców i orzechów, a nawet mięsa. Nie jest to jednak tradycyjna wersja. Tradycyna wersja bauddyjska jest bogata, ale jednak wegetariańska - czyli rozmaite typy ryżu, fasoli, orzechów i suszonych głożyn. Co ciekawe, początkowo nie był on przeznaczony do spożycia - w każdym razie nie przez ludzi, służył bowiem jako ofiara dla bóstw. Bóstw było osiem - stąd data. Bóstwa te to bogowie plonów, ubóstwieni rolnicy, którzy nauczyli lud wszystkiego o ziemi, a także zwierzęta - np. tygrys, który poluje, żeby jeść, czyli pilnuje, żeby dieta ludzi nie była tylko zbożowo-warzywna. Ciekawe, że była również ofiara dla insektów - pewnie błaganie, żeby się zbyt licznie nie mnożyły...
Istnieje wiele legend o tym, skąd się wziął kleik laba - opowieści o bohaterach, o cesarzu, który zanim nim został, był tak biedny, że jadł tylko kleik i chciał, żeby ludzie też potrafili żyć skromnie. Moją ulubioną jest chyba ta historyjka, którą w postaci filmu animowanego znajdziecie na końcu wpisu (da się zrozumieć nawet, jeśli nie znacie chińskiego). Jednak, ze względu na silną asocjację święta z buddyzmem, warto przytoczyć i buddyjską legendę. Otóż Siddhārtha Gautama, czyli Budda, pewnego dnia stwierdził, że być może dobrą drogą do osiągnięcia Oświecenia byłaby głodówka. Pewnego dnia, gdy właśnie umierał z głodu, spotkał wiejskie dziewczę, które nakarmiło go mlekiem i kleikiem, bo wyglądał nie jak człowiek, a jak duch - a w indyjskiej tradycji te duchy trzeba dobrze traktować i karmić. Niedługo potem Budda osiągnął Oświecenie. Kleik zwany Kleikiem Buddy ma upamiętniać drogę Buddy do osiągnięcia Oświecenia. W czasie święta Laba buddyści nie tylko spożywają kleik, ale przede wszystkim recytują sutry, ozdabiają świątynie, sprzedają "odpusty" (prowieniencja inna, ale wygląd podobny) itd. - jest to więc dobry dzień, by odwiedzić buddyjską świątynię w zgiełku i zobaczyć na własne oczy ceremonie. Swoją drogą, kleik z miedzianych, czterotonowych świątynnych garów, smakuje zupełnie inaczej niż te zwykłe kleiki z garnka do gotowania ryżu... W dawnych czasach kleik ten gotowało się bodaj w każdym domostwie, dla wszystkich domowników z psami i kurami włącznie. Dawniej dzieciaki śpiewały nawet piosenkę "Kleik laba, kleik laba, kura zje i jajka składa" 臘八粥,臘八飯,小雞吃了就下蛋.
Pewnego razu, akurat w trakcie święta Laba, przejeżdżałam obok świątyni taoistycznej. Ku mojemu ogromnemu zdumieniu okazało się, że w świątyniach taoistycznych również świętuje się Ósmego La - ponoć jest to dobry dzień na czczenie Pięciu Cesarzy i proszenie ich o łaski dla nowourodzonych dzieci.
Z czego się składa kleik laba? Ile garnków, tyle przepisów. Wśród składników można znaleźć różne zboża - ryż zwykły i kleisty, proso, kasze, rośliny bobowate - rozmaite odmiany fasoli, suszone owoce i orzechy - od głożyn przez fistaszki, migdały, pestki dyni czy słonecznik, a także orzeszki pinii aż po rodzynki czy nasiona lotosu, kasztany, kotewki, kasztany wodne, a nawet suszone longany. Wszystko doprawione jest też cukrem, białym bądź brązowym - czyli jest to jeden z nielicznych chińskich kleików jedzony na słodko.
Rzadko go robię, ale jeśli się skuszę, to albo kupuję gotową mieszankę
albo robię kleik na winie. Znaczy: do środka wsypuję wszystko, co się nawinie.
Składniki:
- różne gatunki ryżu, proso, łzawnica ogrodowa, płatki owsiane - po łyżce
- różne gatunki fasoli - czerwona, czarna, mung, fistaszki - po łyżeczce
- suszone owoce - głożyny, kolcowój, rodzynki, longany - po kilka sztuk
- orzechy - nerkowce, włoskie, jakie wpadną w ręce - po kilka sztuk
- nasiona lotosu
- kamienny cukier
- Wykonanie:
- Wieczorem namoczyć fasolę czarną i czerwoną, fistaszki i nasiona lotosu. Tak samo należy postąpić z ryżem kleistym (zwykłego nie trzeba namaczać).
- Rano przepłukać namoczone produkty, zalać świeżą, zimną wodą i zacząć gotować.
- W międzyczasie przepłukać fasolkę mung, łzawnicę i zwykły ryż, a potem zostawić do namoczenia.
- Następnie opłukać suszone owoce.
- Gdy zawartość garnka zacznie wrzeć, można dorzucić fasolkę mung i łzawnicę, a po nich suszone owoce - bez głożyn, bo te trzeba dodać na samym końcu.
- Po dziesięciu minutach gotowania na niewielkim ogniu dodać głożynę.
- Po następnej pół godzinie gotowania dodać cukier do smaku.
- Należy na małym ogniu gotować do momentu, gdy ryż "zakwitnie" - to znaczy, ziarenka się rozciapciają.
- Gdy kleik jest gotowy, najlepiej po wyłączeniu ognia zostawić go jeszcze na jakiś kwadrans pod przykryciem, żeby "doszedł".
Najważniejsze pytanie: ile dodać wody? Najczęstsza proporcja kleików to cztery/pięć części wody na jedną część składników suchych. Czyli jeśli tej mieszanki u góry mieliśmy szklankę, to potrzebujemy czterech lub pięciu szklanek wody. Pamiętajcie, że lepiej wlać więcej i ewentualnie dłużej gotować niż wlać za mało i potem na siłę rozrzedzać.
Kleik Laba z restauracji nad Lotosowym Stawem - wiem, że wygląda średnio apetycznie, ale jest lekko słodki, bardzo pożywny i pyszny. |
Uwielbiam ten kleik. Tajfuniątko też. Oczywiście, jadamy go również w inne dni, nie tylko w Święto Laba. Wtedy jednak zwiemy go inaczej: Kleik Ośmiu Skarbów 八寶粥. Skąd wniosek: każdy kleik laba jest kleikiem ośmiu skarbów, ale nie każdy kleik ośmiu skarbów jest kleikiem laba.
Na deser dwa filmy edukacyjne o naszym święcie. Pierwszy opowiada, skąd się wziął czosnek laba:
Drugi pokazuje legendę o pochodzeniu kleiku laba, złożonego z resztek rozmaitych pokarmów:
Wesołej laby! Znaczy - wesołego Święta Laba!
Czy ten kleik nie jest podobny do naszej kuti ? Bardzo ciekawa tradycja. Przesylam pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJest o tyle podobny, że jest z gotowanego zboża i jest na słodko. Jednak kutia jest ciałem stałym, a kleik powinien być na tyle rzadki, żeby można go było wypić z miseczki.
Usuń